środa, 16 maja 2012

Bunt w nauce

Pojawiła się iskierka nadziei, że zatrzymany zostanie coraz szybszy wzrost cen czasopism naukowych.  Abonament na niektóre z nich zaczął oscylować wokół 20 000 dolarów rocznie. W wciągu ostatnich 6 lat koszt dostępu bibliotek amerykańskich wzrósł o 145 procent. Oznacza to wzrost kosztów badań naukowych i ograniczenie możliwości uprawiania ich na najwyższym poziomie dla coraz większej liczby ośrodków badawczych.
I oto, jak donosi "Gazeta Wyborcza",  władze Biblioteki Uniwersytetu Harvarda zaleciły pracownikom naukowym, żeby nie publikowali artykułów w  renomowanych czasopismach tradycyjnych, lecz żeby ogłaszali je w ogólnie dostępnych czasopismach elektronicznych. Być może w ślad za tą bogatą uczelnią (jej aktywa oceniane są na 32 mld dolarów) pójdą inne.


To już się zaczyna dziać. Wybitny brytyjski matematyk Tim Govers zapowiedział, że nie będzie współpracował z wydawnictwem Elsevier, w którego czasopismach publikował swoje prace i recenzował prace innych autorów.
Innym znamieniem zapowiadającej się zmiany stanu rzeczy jest stanowisko brytyjskiego funduszu naukowego Wellcome Trust, który zamierza finansować tylko te badania, których wyniki będą ogłaszane w powszechnie dostępnych czasopismach, zaś rząd brytyjski przygotowuje prawo nakazujące publikowanie w internecie wyników badań finansowanych ze środków publicznych.
Także w Polsce powstała inicjatywa Otwarty mandat. Pod petycją w sprawie obowiązku publikowania prac naukowych finansowanych z budżetu publicznego w internecie na zasadzie bezpłatnego otwartego dostępu podpisałem się dziś jako 8206. osoba. W forum dyskusyjnym w tej kwestii głos zabrało już kilku wybitnych bibliotekarzy akademickich.
Jest więc nadzieja na sukcesywne wdrażanie idei wolnego dostępu do zasobów nauki, a więc na jej demokratyzację i szersze upowszechnienie. Być może dzięki temu polskim badaczom staną się na co dzień  dostępne publikacje, do których mieli dostęp tylko w czasie ich pobytu w najbardziej renomowanych uczelniach zagranicznych.
Realizacja tych idei pozwoli na obniżenie kosztów funkcjonowania bibliotek, a co za tym idzie na zwiększenie wydatków na badania i działalność dydaktyczną.
A że ucierpią potentaci wydawniczy? To zwykle dotyka tych, którzy wolą jeść chochlą zamiast łyżką. Inna sprawa, że dotknąć to może także tych używających adekwatnych do strawy sztućców.
P.S.
A ja tymczasem jestem w Gdańsku, żeby wziąć udział w szóstej już edycji Bałtyckiej Konferencji "Zarządzanie i organizacja bibliotek", organizowanej  co roku przez dr Maję Wojciechowską w Bibliotece Wyższej Szkoły "Ateneum". Relację spiszę najdalej w najbliższą niedzielę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz