czwartek, 31 maja 2012

Biblioteczne grillowanie

W sobotę 26 maja wziąłem udział w szóstym, ale pierwszym we Wrocławiu Bibliogrillu, który odbył się na terenie oddanej niedawno do użytku bibliotece Uniwersytetu Ekonomicznego. Pisałem o modzie na nazywanie bibliotek centrami, ale okazało się, że z funduszy unijnych da się zbudować centrum informacyjne, a bibliotekę już nie.
Organizatorami tego typu przedsięwzięć są młodzi ludzie z serwisu bibliosfera.net, którzy niezależnie od Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich podjęli się trudu integrowania środowiska bibliotekarskiego.
Sama impreza ma formę campu, czyli połączenia kilku krótkich prezentacji o  charakterze naukowym lub publicystycznym z piknikiem.  O istocie i historii tych imprez opowiedział na początek ich spiritus movens Krzysztof Lityński


środa, 23 maja 2012

Balcerowicz o demokracji i kapitalizmie

Miałem dziś okazję uczestniczyć w dość kameralnym spotkaniu z prof. Leszkiem Balcerowiczem, który przybył do Wrocławia (inni zwykle przyjeżdżają lub przylatują, ale znaczące persony przybywają) na uroczystość otwarcia Sky Tower. Znalazł jednak półtorej godziny, żeby w kawiarni "Literatka" podyskutować z zainteresowanymi o gospodarce. Nie konkretnie o polskim tu i teraz, choć i o tym wspominał, i o to go pytano, lecz o mechanizmach.

niedziela, 20 maja 2012

Bibliotekarze i czytelnicy

VI doroczna konferencja z cyklu Bałtyckich konferencji "Zarządzanie i organizacja bibliotek" poświęcona była bibliotekarzom i czytelnikom w dobie nowych technologii i koncepcji organizacyjnych bibliotek. Temat dość pojemny i zawsze aktualny, gdyż zawsze mamy do czynienia z ciągłym postępem technologicznym i organizacyjnym. Tyle, że w ostatnich latach postęp mocno przyspieszył.
Na konferencję zjechało się blisko setki uczestników z kraju oraz najbliższej nam zagranicy, którzy zaprezentowali ok. 60 referatów i prezentacji. Dlatego też część obrad toczyła się w sekcjach, w wyniku czego nie było możliwości usłyszenia wszystkich. Inna sprawa, że i chłonność umysłu jest ograniczona. Sam zresztą jedną sesję sobie podarowałem i wybrałem się na spacer po nieodległej gdańskiej starówce. A przy okazji przy piwku przejrzałem codzienną prasę, bez której nie umiem żyć.
Nawał referatów sprawił, że na prezentację lub odczytanie każdy miał raptem kwadrans. I chyba tylko ja jeden uniknąłem poganiania ze strony moderatora, gdyż zmieściłem się co do minuty. No, ale za mną stoją dziesiątki lat.doświadczenia i dziesiątki wygłoszonych referatów czy też prezentacji. A przedmiotem mego wystąpienia był Karol Głombiowski, pod którego kierunkiem w 1970 r. napisałem pracę magisterską, a osiem lat później - doktorską. Pod jego ręką jako redaktora naczelnego pisma "Studia o Książce" przez 14 pełniłem funkcje sekretarza redakcji. Celem było przedstawienie go jako nauczyciela, badacza i mistrza. W kwadrans trudno zrobić to wszystko, ale że teksty mają być opublikowane, skupiłem się na kwestiach najważniejszych lub nawet takich, na które w naukowym tekście nie mogłyby się pojawić.Poszło dobrze, bo umiem zapanować nad uwagą słuchaczy. Zapomniałem tylko zaznaczyć, że w przyszłym roku powinniśmy (w sensie postulatywnym) obchodzić setną rocznicę urodzin mistrza. Ale chyba udało mi się pomóc zrozumieć, co jest istotą mistrzostwa w zawodzie i w nauce. I że szczęściem jest trafienie na etapie edukacji lub początków kariery zawodowej trafić na kogoś, kto na miano mistrza zasługuje.
Większość autorów jakby nie wzięła pod uwagę przyszłej publikacji i przyjęła różne strategie występów: czytała swoje teksty bardzo szybko, co czyniło percepcję mocno utrudnioną, a czasem wręcz niemiłą uszom, ignorowała poganianie przez moderatorów i jakby nigdy nic doczytywała swoje teksty do końca lub pomijając istotne fragmenty przechodziła do podsumowań. Przyznaję, że bardzo mnie męczy, gdy autorzy prezentacji przedstawiając wyniki ciekawych czasem badań ilościowych, pokazując slajdy w postaci wykresów lub tabel jednocześnie je "opowiadają", zamiast ograniczyć się do konkluzji.
 Wydaje się, że miarą nadążania za postępem technologicznym powinien też być profesjonalizm w wystąpieniach publicznych. Tym bardziej, że bibliotekarze w coraz większym stopniu stają się edukatorami, pomagającymi czytelnikom w poruszaniu się w świecie książki i informacji, który coraz szybciej staje się światem w cyberprzestrzeni.
Było dość dużo referatów i prezentacji posiadających tzw. jądro naukowe (termin ze słownika mego mistrza), będących wynikami własnych badań (niemal wyłącznie ilościowych), które wzbogacają wiedzę faktograficzną w dziedzinie bibliotekoznawstwa lub mogą okazać się pomocne przy organizacji pracy bibliotek, ale były też takie, w których owego jądra nie dostrzegłem. Być może przysłane pełne teksty jednak kryteria naukowości spełniają.
Jak to u Majki (Wojciechowskiej, dyrektorki biblioteki Ateneum - Szkoły Wyższej i zarazem przewodniczącej Komisji Zarządzania i Marketingu w Stowarzyszeniu Bibliotekarzy Polskich, przy powołaniu której maczałem palce), pod względem organizacyjnym wszystko zagrało. Tym razem także dzięki współudziałowi Biblioteki Gdańskiej PAN, gdzie drugiego dnia toczyły się obrady i gdzie gdy już wychodziliśmy, rozpoczynały się prace do rozpoczynającej się wieczorem w całej Polsce imprezy "Noc w muzeum".
Dla mnie pobyt w Gdańsku to także okazja do spotkania z mieszkającymi tu przyjaciółmi, rodziną oraz z morzem. Pogoda była taka sobie, ale jednak pozwoliła na to, żeby przejść się promenadą nadmorską do Sopotu, zjeść zupę rybną (tym razem trafiłem w którejś knajpce na plaży na pyszną zupę typu krem, w której pływały kawałki gotowanych jarzyn oraz ryby) oraz ryby smażonej (w innej podobnej knajpce, już w Sopocie, był to świetnie przyprawiony dorsz) a także przejść się sławnym "Monciakiem" w Sopocie, przy którym trafiłem na taki prawdziwy pub, z długą ladą, za którą znajduje się kilka dystrybutorów piwa. W tym także jednego lokalnego, czyli Specjalu
Organizatorzy już teraz zaprosili na konferencje przyszłoroczną, poświęconą bibliotece jako przestrzeni kultury i nauki. Jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego, zechcę tam znów być.



Komentarze

Szanowni Wpisowicze komentarzy! Nie wiedząc o skutkach skasowania komentarzy na moim profilu (sądziłem, że oczyszczę tylko profil, a wpisy pozostaną nadal widoczne), kliknąłem raz na "usuń" z fatalnym skutkiem...
Przepraszam i obiecuję, że w przyszłości będę bardziej rozważny

środa, 16 maja 2012

Bunt w nauce

Pojawiła się iskierka nadziei, że zatrzymany zostanie coraz szybszy wzrost cen czasopism naukowych.  Abonament na niektóre z nich zaczął oscylować wokół 20 000 dolarów rocznie. W wciągu ostatnich 6 lat koszt dostępu bibliotek amerykańskich wzrósł o 145 procent. Oznacza to wzrost kosztów badań naukowych i ograniczenie możliwości uprawiania ich na najwyższym poziomie dla coraz większej liczby ośrodków badawczych.
I oto, jak donosi "Gazeta Wyborcza",  władze Biblioteki Uniwersytetu Harvarda zaleciły pracownikom naukowym, żeby nie publikowali artykułów w  renomowanych czasopismach tradycyjnych, lecz żeby ogłaszali je w ogólnie dostępnych czasopismach elektronicznych. Być może w ślad za tą bogatą uczelnią (jej aktywa oceniane są na 32 mld dolarów) pójdą inne.

niedziela, 13 maja 2012

Tydzień Bibliotek we Wrocławiu, ciąg dalszy

W sobotę 12 maja nastąpił efektowny finisz Tygodnia Bibliotek we Wrocławiu. Oprócz imprezy oficjalnej, o której była już  mowa, zorganizowanej przez lokalne ogniwa Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, cały cykl imprez przygotowała Biblioteka Miejska. Zaś grupa młodych bibliotekarek (i bibliotekarzy :)) z uczelni wyższych Wrocławia zorganizowała w Rynku duże fotogramy poświęcone pracy bibliotekarzy. Ponadto przez prawie cały dzień w księgarni "Tajne komplety" z ich inicjatywy odbywały się imprezy związane z książką i czytaniem dla dzieci oraz dyskusje i prezentacje poświęcone różnym kwestiom bardziej szczegółowym.
Miałem przyjemność pełnić funkcję moderatora dyskusji panelowej poświęconej problemom bibliotekarstwa i zawodu bibliotekarza w XXI wieku. Najpierw mnie zdziwiło, że aż dwoje (z czworga zaproszonych panelistów chciało poświęcić uwagę nowemu zawodowi brokera informacji. Okazało się, że jak najbardziej słusznie, gdyż problem ten wzbudził też żywą reakcje sali, na której zgromadziło się ok. 30 słuchaczy. Uradowało mnie, że konkluzja dyskusji całkowicie pokryła się z moim zdaniem  na ten temat. Że w gruncie rzeczy ów broker informacji to bibliotekarz specjalizujący się w wyszukiwaniu informacji. Jest tylko kwestia odpłatności za usługi. Którą zresztą można wprowadzić w każdej bibliotece. Na takiej samej zasadzie jak odpłatne są np. usługi reprograficzne.  Ponadto paneliści mówili o potrzebie szukania nowego miejsca lub nowych form usług bibliotecznych w obliczu upowszechniania się oferującego coraz więcej internetu oraz o potrzebie upowszechniania właściwie rozumianej edukacji informacyjnej. Bo na dobra sprawę trzeba jej uczyć w szkołach i uczelniach akademickich tak jak uczy się innych przedmiotów, tyle, że wyszukiwanie i wykorzystywanie informacji, w odróżnieniu np. od historii czy fizyki jest umiejętnością praktyczną. ja sam zaś poruszyłem kwestię podziałów w środowisku zawodowym, wynikających z jednej strony ze specyfiki pracy, z drugiej zaś ze statusu prawnego bibliotek oraz wskazałem możliwości zakopywania rowów.

środa, 9 maja 2012

Dzień Bibliotekarza we Wrocławiu

Dziś, 9 maja o godz. 11.00 bibliotekarze Dolnego Śląska spotkali się w jednej z sal Centrum Kongresowego we Wrocławiu, tuż koło Hali Stulecia na uroczystościach z okazji inauguracji tegorocznego Tygodnia Bibliotek i Bibliotekarzy.
Jak zwykle na początek nastąpiło rozdanie odznaczeń i nagród. Odznaczenie państwowe było tylko jedno, podpisane przez prezydenta państwa jeszcze ponad rok temu. Nie zdążyło jednak wtedy dojechać na czas na uroczystości w Nowej Rudzie.Wśród wielu innych było przyznanie tytułu Dolnośląskiego Bibliotekarza Roku, którym została kierowniczka wrocławskiej Mediateki p. Anna Janus. Kandydatkę wytypowała Komisja Nagród i Odznaczeń przy Zarządzie Okręgu Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich pod moim przewodnictwem.
Potem gość uroczystości, prezes Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich Elżbieta Stefańczyk, zarazem wicedyrektor Biblioteki Narodowej, zaprezentowała obecne kierunki prac organizacji i poinformowała przy okazji, że jest już niemal pewne, że za 5 lat Wrocław będzie gospodarzem Kongresu Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń i Instytucji Bibliotekarskich (IFLA), na które przybywa zwykle ok. 5000 uczestników z całego świata. Sam byłem czynny w tej organizacji przez wiele lat, jako członek z wyboru kilku sekcji i innych ogniw statutowych. Należałem m.in. do współzałożycieli Okrągłego Stołu Zarządzania Stowarzyszeniami Bibliotekarzy.
Uroczystość uświetnił kilkunastoosobowy big band pod kierunkiem kierownika Katedry Muzyki Jazzowej wrocławskiej Akademii Muzycznej prof. Aleksandra Mazura (znakomitego przy tym konferansjera), który zagrał kilka standardów tego gatunku. A potem przy winku i piwku oraz kanapeczkach odbywały się rozmowy koleżeńskie, dla mnie tym bardziej miłe, że otrzymałem mnóstwo gratulacji.

Biblioteka - aktywna przystań w dążeniu do wiedzy

Po czterech latach znów zawitałem do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Jastrzębiu Zdroju jako autor prezentacji na konferencji szkoleniowej. Tym razem poświęconej edukacyjnej funkcji bibliotek. Mówiłem o o bibliotece jako miejscu uczenia się bibliotekarzy, czyli o organizacyjnym uczeniu się. Żeby bowiem pełnić aktywną rolę w zapewnianiu dostępu do wiedzy, trzeba samemu stale ją wzbogacać. Chodziło mi zwłaszcza o ukazanie, co może robić kadra kierownicza bibliotek, jak motywować pracowników do uczenia się, jak stwarzać po temu warunki i co czynić, żeby uczenie się w pracy i przez pracę przynosiło oczekiwane efekty. I na koniec opowiedziałem, jak to robimy w naszej bibliotece. A zaraz potem udzieliłem wywiadu lokalnej telewizji.

piątek, 4 maja 2012

Przyjaciel Fundacji "Maciuś"

Dziś po powrocie do domu czekała mnie miła niespodzianka. Polska Fundacja Pomocy Dzieciom Maciuś przyznała mi z okazji tegorocznego Dnia Dziecka dyplom.

czwartek, 3 maja 2012

Kongres Ruchu Palikota

Postanowiłem pojechać na 1-majowy kongres Ruchu Palikota. A właściwie polecieć, bo bilet w jedna stronę kosztuje raptem 99 zł. Trzeba wprawdzie dostać się jakoś na lotnisko, a z niego do domu, a parking kosztuje drogo. Ten sposób transportu wybrało ok. dziesięciorga zwolenników i członków RP z Wrocławia. Dalszych ok. 50 przyjechało autokarem.
Poleciałem dzień wcześniej, żeby przejść się starówką i odwiedzić rodzinę.
Dzień kongresu zaczął się od spotkania naszego klubu z posłanką Haliną Raczyńską z okręgu wałbrzyskiego, od której spodziewamy się pomocy w przyciągnięciu przedsiębiorców reprezentujących mały i średni biznes.