niedziela, 14 marca 2021

Komisarz Zakrzewski znów w akcji

Zachęcony lekturą powieści Martwy sad sięgnąłem po następny kryminał wrocławskiego autora Mieczysława Gorzki. Podobnie jak w tej pierwszej punktem wyjścia jest zamknięte pospiesznie śledztwo w sprawie zbrodni sprzed lat, mającej nie mniej krwawy ciąg dalszy.
Okazuje się, że doświadczenie i byustrość umysłu pracującego już nie w komendzie wojewódzkiej tylko miejskiej, zastanawiającego się zresztą nad policyjną emeryturą, będzie znów konieczne dla rozwiązania zagadki i zatrzymania pasma wymyślnych morderstw, niby każdego mającego inny przebieg, ale w niuansach pozwalającego sądzić, że jednak mają pewne cechy podobieństwa.
Tym razem akcja wykracza poza Wrocław i jego okolice, ale zasadniczo scenerią jest Wrocław i wydaje się, że autor poznał wszystkie miejsca z autopsji i w jakiś sposób musiał je sobie zdokumentować, żeby nie okazać się niewiarygodnym lokalizując sklepiki, bary, kioski czy wygląd fasad budynków. Bo nie szczędzi czytelnikowi szczegółów, nawet w opisie podawania zapalonego papierosa czy dzwonka w  telefonie. Występujące w powieści postaci mają wyraźnie zarysowane cechy osobowości, imiona, nazwiska i ksywki, co czyni narrację niesłychanie plastyczną i wiarygodną. Gdyby miała być sfilmowana, nie tylko reżyser, ale scenograf, odpowiedzialny za casting i autor scenariusza mieliby gotowy materiał. Bo i dialogi nie szeleszczą papierem.
Dawno nie czytałem powieści w takich dużych dawkach do późnych nocnych godzin.
Trzeba się rozejrzeć za dalszymi akcjami komisarza Zakrzewskiego, w tomie Totentanz




środa, 10 marca 2021

Prof. Jacek Łukasiewicz (1934-2021)

Właściwie nie mam kompetencji, żeby pisać o zmarłym przed kilkoma dniami poecie, eseiście i literaturoznawcy wrocławskim. Usprawiedliwia mnie jednak to, że miałem zaszczyt Go znać. 
Pierwszy raz zobaczyłem go jako uczeń VIII klasy liceum w Złotoryi. Jako początkujący poeta, mający wydany pierwszy tomik wierszy (Moje i twoje, Iskry, 1959), został wysłany do nas (a może sam wybrał ten cel?) na spotkanie autorskie. Bardziej znani, ze znaczącym dorobku, byli bowiem zapraszani do bibliotek lub domów kultury wiekszych miast. Nie pamiętam, czy było to piuerwsze w moim życiu spotkanie autorskie, czy drugie, bo z kolei do naszej biblioteki gromadzkiej w Zagrodnie pisarz batalista Waldemar Kotowicz, autor powieści Godzina przed świtem, o loosach oddziału partyzanckiego Batalionów Chłopskich, którego autor był oficerem, którą za radą pani bibliotekarki przeczytałem i miałem i pomyśleć nad pytaniem do autora (spytałem o późniejsze losy bohaterów). W przypadku poety powiedziano nam, że do liceum przyjeżdża poeta z Wrocławia i że obecność w auli będzie obowiązkowa.
A poeta opowiedział nam o tym, jak się pisze wiersze, skąd czerpie motywy, przeczytał parę wierszy (odkryciem było dla nas to, że czytał je tak normalnie, a nie jak uczono nas czytać na kółku recytatorskim, na przydechu i na pograniczu półszeptu), a na koniec zachęcił nas do próbowania pisania. Zapewniał, że nie musimy rymować, wystarczy uważniej patrzeć  na to, co spotykamy, zastanowić się nad barwami, kształtem, co (jakie) było przedtem i co będzie potem. Albo wsłuchąć sie w głosy przyrody i spróbować je opisać io nadać jakąś formę, rytm, dobrać starannie slowa itd. Nie pamiętam, czy były jakieś pytania do poety. Były brwa i kwiaty wręczone przez jedną z koleżanek.

wtorek, 9 marca 2021

Izrael, żydowskość, diaspora,

 Już tydzień temu zamknąłem po przeczytaniu ostatniej strony, łącznie z podziękowaniami, ksiązki Włodka Goldkorna Osioł Mesjasza (Czarne, 2020). I obiecałem, że napiszę o niej, kiedy tylko ją przeczytam. A przeczytałem szybko jak na mnie, bo w trzy dni. Niestety, nie zaznaczyłem sobie stronic, na których przywołany zotał ten motyw, poza tym, że pod takim tytułem ukazała się hebrajska książka Sefiego Rachlewskiego.
Sam motyw osła pojawia się we fragmencie, który być może stanowił odrębny esej o poemacie narodowego wieszcza Izraelitów Chaima Nachmana Bialika (1873-1934) o pogromie Żydów w 1903 r. w Kiszyniowie. Tak nazwał on pogromowców, którzy zgwałcili i zamordowali żydowskie kobiety. Sprawcom zbrodni odmówił bowiem człowieczeństwa.
Ale poemat ten jest w głównej mierze oskarżeniem Żydów, szczególnie mężczyzn, którzy okazali się niezdolni do obrony ani siebie, ani swoich kobiet, sami kryjąc sie i bezradnie patrząc na bezmiar zła. Z lektury książki można odnieść wrażenie, że rdzenni Żydzi, obywatele państwa Izrael podobnie mieli za złe Żydom europejskim, że nie potrafili oprzeć się Zagładzie. Bo przecież oni bohatersko wywalczyli sobie państwo i dzielnie bronią jego granic. Irracjonalne, nie liczące się z nieznanymi im realiami, na granicy pogardy, ale realne.
To jeden z wielu powodów autora do rozczarowania państwem, do którego przybył wraz z rodzicami, po wyrzuceniu z Polski w 1968 r.  Jako szesnastolatek jechał z ufnością do nowej ojczyzny. Inaczej niz rodzice, zwłaszcza ojciec, dziennikarz prasy jidysz w PRL-u.

poniedziałek, 1 marca 2021

Migracje, nietolerancja, europocentryzm

Napisać, że Umberto Eco nalezy wciąż czytać, to  - jak by to ujął Jerzy Pilch - nic nie powiedzieć. A tu wpadła mi do rąk niewielka objętością, bo formatem i owszem, książka Migracje i nietolerancja (Noir sur blanc, 2020), stanowiąca zbiór czterech esejów lub ich fragmentów, w części wygłoszonych w formie wykładów okolicznościowych. Eco był bowiem jednym z czesto zapraszanych gości do uświetnienia ważnych wydarzeń politycznych.
Wiadomo nie od dziś, że ten badacz i pisarz o bardzo rozległych zainteresowaniach i głębokiej wiedzy ma zdolność porządkowania i definiowania pojęć oraz formułowania zaskakujących i jakże trafnych twierdzeń, pomocnych w rozumieniu dziejących się tu i teraz zjawisk i procesów. Jak to w humanistyce, albo zgoła w całej nauce, żadna teza, żadna definicja, nawet poparta gruntownymi badaniami nie jest ostateczna. Bo albo pojawiają się nowe zdarzenia, nowe sposoby i paradygmaty pojmowania eksplorowanej rzeczywistości, które zachwiewają lub burzą ogólnie przyjęte stany wiedzy. .
Ale przecież na bieżąco trzeba się czegoś trzymać. Jednym wystarcza wiedzxa magiczna lub wywiedziona z wierzeń, inni jednak poszukują jej w dającej się przyzwoić na jakims poziomie wiedzy naukowej. Zwłaszcza gdy sami zajmuja się działalnością naukową, praktyką opartą na wiedzy naukowej, aktywnościa społeczną lub służących nauce.