Po czterech latach znów zawitałem do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Jastrzębiu Zdroju jako autor prezentacji na konferencji szkoleniowej. Tym razem poświęconej edukacyjnej funkcji bibliotek. Mówiłem o o bibliotece jako miejscu uczenia się bibliotekarzy, czyli o organizacyjnym uczeniu się. Żeby bowiem pełnić aktywną rolę w zapewnianiu dostępu do wiedzy, trzeba samemu stale ją wzbogacać. Chodziło mi zwłaszcza o ukazanie, co może robić kadra kierownicza bibliotek, jak motywować pracowników do uczenia się, jak stwarzać po temu warunki i co czynić, żeby uczenie się w pracy i przez pracę przynosiło oczekiwane efekty. I na koniec opowiedziałem, jak to robimy w naszej bibliotece. A zaraz potem udzieliłem wywiadu lokalnej telewizji.
Poza mną wystąpiło jeszcze troje autorów. Na początek znana mi z kilku innych konferencji doktorantka z Uniwersytetu Warszawskiego Monika Halasz-Cysarz mówiła o nowym wymiarze zawodu bibliotekarza.. Jak na mój gust trochę za dużo było w tym wystąpieniu o stereotypie bibliotekarza, a właściwie bibliotekarki, bo stereotyp funkcjonuje w środowiskach ludzi omijających biblioteki z daleka, ale na koniec zaprezentowała wyniki badań o pożądanych kompetencjach i cechach osobowości współczesnego bibliotekarza. Po mnie wystąpiła reż znana mi już z kilku konferencji pani dr Wanda Matras-Mastalerz z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie (napisała bardzo ciekawą książkę o pierwszym ćwierćwieczu tygodnika "Przekrój", gdy redaktorem naczelnym był jego założyciel Marian Eile, usunięty w czasie nagonki antysemickiej w 1968 r.), która mówiła o kreowaniu kultury edukacyjnej w bibliotekach, głównie wśród dzieci i młodzieży.
Na koniec wystąpił p. Janusz Wierzbicki z Ośrodka Edukacji Informatycznej i Zastosowań Komputerów w Warszawie. Zaprezentował on nowoczesne, elektroniczne postaci książki oraz możliwości zastosowania ich w edukacji szkolnej, ale też jako nowej postaci tekstów dostępnych w bibliotekach.
Konferencję moderowała dowcipnie pani Aneta (nie pomnę nazwiska) z Biblioteki Śląskiej, szczegółowo informując o kolejnych prelegentach.
Pojechałem dzień wcześniej, gdyż organizatorzy zapewnili nocleg w komfortowym hotelu "Dąbrówka", który przed wojną był pensjonatem uzdrowiskowym. Po drodze spotkałem się przy piwku "Litovel" (zwłaszcza porter przypadł mi do smaku) z moimi studentami. Chciałem napisać, że niedawnymi. Ale okazało się, że skończyli studia w 2001 r. W każdym razie jak dawniej wesoło się biesiadowało i wspominało zarówno czasy, gdy byli słuchaczami moich wykładów jak i późniejsze lata, gdy już zaczęli pracować, ale raz w tygodniu siadaliśmy w którejś knajpce w okolicach Wydziału Filologicznego UŚ przy szklaneczce, a na ogół dwóch lub trzech piwka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz