wtorek, 16 października 2018

22. inauguracja Roku Akademickiego w Dolnośląskiej Szkole Wyższej

Pamiętam tę pierwszą, gdzieś ok. 20 października 1997 roku chyba w auli wrocławskiej filii Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Trochę zdziwiony, że tak późno, a trochę, że nie z taką pompą, z jaką odbywały się podobne uroczystości na uniwersytecie. No i rektor, profesura oraz całe kierownictwo bez tóg.  Pamiętam refleksyjne, dość cicho wypowiadane ni to przemówienie, ni expose rektora, prof. Roberta Kwaśnicy. Widać było wtedy, że mający wprawę w wygłaszaniu wykładów, nie miał jeszcze wprawy do mówienia do wielkiego, bo chyba ze dwustuosobowego, audytorium. Ujmującą serdecznością przemowę do studentów pierwszego roku (innych z natury rzeczy nie było) , poprzedzającą wręczenie indeksów, wygłosiła prorektor ds. studenckich dr Teresa Stasienko. Tego na uniwersytecie  też nie bywało. I długie, ale zupełnie wyprane z treści przemówienie ówczesnego prezesa Towarzystwa Wiedzy Powszechnej. Przywitał się ze mną, jakbyśmy się znali i potem zachodziłem w głowę, skąd go znam. I przypomniałem sobie, że gdy byłem w 1985 r. na kongresie bibliotekarskim w Chicago, przyjął nas u siebie w konsulacie, a potem służyłem mu za tłumacza na jednej z uroczystych kolacji, na którą został zaproszony.
I ta swoista atmosfera niewymuszoności trwa w uczelni do dziś. Tyle, że tym razem hymn narodowy oraz tradycyjne "Gaudeamus" zaśpiewał - pięknie! - chór Uniwersytetu Medycznego.
Szczególnym momentem uroczystości było odsłonięcie tablicy upamiętniającej zmarłego dwa tygodnie wcześniej współzałożyciela uczelni i jej wieloletniego rektora Roberta Kwaśnicy. Zdziwiło mnie tylko, że wśród odsłaniających nie było nikogo z rodziny.
Mowę inauguracyjną wygłosiła, starając się zachować konwencję wytworzoną przez swego nieżyjącego poprzednika, obecna rektor prof. Ewa Kurantowicz. Przemówił też prezes nowego założyciela naszej uczelni, czyli Towarzystwa Edukacji Bankowej, przedstawiciele studentów i doktorantów. Nagrodzono wyróżniających się w różnych sferach studentów i absolwentów, a studenci pierwszego roku złożyli przyrzeczenie. Indeksów już się nie wręcza, bo są wirtualne.
Ważnym elementem tradycji w tego typu uroczystościach są wykłady inauguracyjne. Tym razem wygłosił wybitny specjalista z zakresu bezpieczeństwa narodowego prof.  Piotr Mickiewicz. Jego mowa o pozornym dylemacie patriotyzm czy bezpieczeństwo człowieka było, zwłaszcza dla nowo przyjętych studentów, znakomitą próbką wykładu akademickiego. Kładł szczególny nacisk, że idzie w równym stopniu o bezpieczeństwo państwa, społeczeństwa i (poszczególnych) obywateli. I o tym, że w trosce o bezpieczeństwo konieczna jest równowaga między infrastrukturą bezpieczeństwa oraz zaufania, także w relacjach międzynarodowych. Gdyż im bardziej - nie ufając innym - dbamy o nasze bezpieczeństwo i zbroimy się, tym bardziej rośnie brak poczucia bezpieczeństwa u innych i poczucie potrzeby zbrojenia się z konieczności jego zapewnienia. A  to jest prosta droga do niebezpiecznego i kosztownego wyścigu zbrojeń.
Trochę mi w tym brakło poświęcenia większej uwagi kwestii patriotyzmu. Informacja, że jest to miłość ojczyzny jest zbyt enigmatyczna i niewystarczająca, zwłaszcza dziś,  gdy pod tym szyldem kwitnie nacjonalizm w swej najbardziej niebezpiecznej postaci oraz ksenofobia. Nie zawadziłoby, gdyby młodzi ludzie dowiedzieli się z autorytatywnych ust, że między nacjonalizmem a patriotyzmem przebiega dość wyraźna granica i została ona wyraziście zakreślona.
Część oficjalną wypełniło perfekcyjnie zaprezentowane widowisko pantomimiczne, przedstawione przez uczelniany teatr "Aula". Można je było odczytać wprost jako dość dramatyczne przeżycie na jawie,  ale ja je odebrałem jako scenę we śnie protagonisty tej sztuki.