sobota, 30 grudnia 2023

Rosja już tu jest. Polska PiS w powieści

 Śledzę pisarstwo Vincenta V. Severskiego, można rzec kolegi po fachu naszego obecnego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, bo byłego pułkownika polskiego wywiadu. Wiedza o tajnikach wywiadu, relacji międzynarodowych w tym dziele, dodaje jego powieściom szpiegowskim wiarygodności. A to w połączeniu z niewątpliwym talentem literackim daje znakomite rezultaty. A każda kolejna powieść, której akcja rozgrywa się w Polsce i ma jednowyrazowy tytuł, sięga coraz wyższych kręgów władzy.
W powieści Dystopia (Czarna Owca, 2023) bohaterem jest wicepremier polskiego rządu, z pretensjami do zostania szefem rządu, który odpowiada za nadzór nad polskimi służbami i porządkiem publicznym. Żeby zataić swoje bezpośrednie kontakty z wywiadem rosyjskim, aresztuje kierownictwo komórki wywiadu, która wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jest bliska ich ujawnienia. Próby uwolnienia szefa komórki i jego najbliższych współpracowników oraz skompromitowania wicepremiera podejmują się pozostające na wolności kobiety. Krok po kroku nizają zespół i kontakty o różnych kompetencjach i możliwościach, łącznie ze współpracownikami z krajów NATO, budują system komunikacji uniemożliwiający kontrolę przez PEGASUS, który ma tu inną nazwę, i biorą się do dzieła. Oczywiście obóz władzy też nie zasypia gruszek w popiele. Rysy niektórych postaci sprawiają momentami wrażenie, że mamy do czynienia z powieścią z kluczem.
Autor z coraz większą wprawą rysuje postaci, czytelnik wciąż zaskakiwany jest dramatycznymi zwrotami akcji i do końca nie jest pewny ostatecznego rozstrzygnięcia.
Dystopia Severski Vincent V.

poniedziałek, 18 grudnia 2023

Pociągiem do lat młodości i pierwszych miłości

 Już kilka tygodni temu przeczytałem najnowszą powieść Jarosława Rudiśa Ostatnia podróż Wirtenberga (Książkowe klimaty, 2021). Można ją nazwać powieścią kolejową. Dzieje się bowiem w podróży pociągiem, a właściwie pociągami na trasie od Berlina do Sarajewa, śladem dzieciństwa i młodości liczącego 99 lat Wenzela Winterberga, syna dyrektora pierwszej spalarni zwłok w dzisiejszym Libercu. Właściwie był umierający, ale opieka pewnego mężczyzny Krausa, zatrudnionego przez córkę starszego pana, pełniącego tu rolę narratora, pozwoliła mu wrócić do życia. I jak tylko zebrał siły zażyczył sobie odbyć podróż pociągiem, żeby odwiedzić miejsca, które w młodości odwiedził ze swoją pierwszą miłością Lenką, o której mówił "Lenka na księżycu". Była Żydówką i pewnie spotkał ją los innych ofiar holokaustu.
Oprócz zwykłego bagażu podróżnego zabrał  ze sobą przewodnik kolejowy z 1913 roku. Wtedy, i jeszcze lata przedtem i potem, ukazywały się takie coroczne przewodniki, zawierające rozkłady jazdy pociągów w  całej Europie wraz z informacjami o usługach i wyposażeniu pociągów na trasach, łącznie z kartami dań w wagonach restauracyjnych, opisami dworców, dostępnych tam usługach noclegowych i gastronomicznych, informacjami o hotelach i ciekawych obiektach do zwiedzania w miastach, w których można się zatrzymać. I w czasie podróży zamęcza głośnym czytaniem tej publikacji swego towarzysza podróży i przygodnych współpasażerów.  A jak nie czyta, to opowiada i wdaje się w rozważania o historii i wtedy czasem, jak to ujmuje narrator, pada ofiarą napadu historii i wtedy na krótko traci przytomność. 
Szczególnie nie może przeboleć klęski armii pruskiej w Koeniggraez (dziś Sadowa) i wręcz maniakalnie do niej w swych opowieściach wracał.
Mijane miasta i miasteczka n.in. Lipsk, Liberec, Praga, Bratysława, Wiedeń, czasem kilkudnioowe postoje, chwile spokoju gdy Winterberg przysypiał lub zasypiał pozwalają Krausowi na skojarzenia i wspomnienia o jego pierwszej wielkiej miłości Carli. Ostatni odcinek podróży odbywają autobusem, gdyż okazuje się, że z Zagrzebia, stolicy Chorwacji nie ma połączenia kolejowego ze stolicą Bośni.
Droga powrotna odbywa się już szybko, ale obaj podróżnicy nie kończą jeszcze podróży, lecz jadą do Peenemuende. Po drodze Winterberg opowiada, że służył w Wehrmachcie jako żołnierz biorący udział w rozładunku pociągu z więźniów z Polski,m w  części już martwych a potem w pracy nad rakietami V1 i V2. I do jednej z rakiet wyrysował wizerunek swojej Lenki i wyobraził sobie, że poleci na księżyc.
I opowiedziawszy to ruszył przed siebie w gęstej śnieżycy i... zniknął.
Nie pierwsze to tego typu zakończenie powieści z Rudiśa.
Opowiada jeszcze wspólną podróż swojej zleceniodawczyni i oznajmia, że musi odwiedzić niektóre miejsca jeszcze raz.
Opowieść snuje się tu niespiesznie, ale wciąga czytelnika chcącego poznać atmosferę ostatnich lat cesarstwa Austro-Węgier skonfrontowaną z opisem miejsc, w których przez ponad sto lat zaszły zmiany, acz nie tak wielkie, żeby do nich nie trafić, nie zjeść tego, co sto lat wcześniej i nie popić piwem tej samej marki. I chciałoby się odbyć takiej podróży, ale już raczej w innym towarzystwie
PS.
Podałem tag "powieść czeska". Autor jednak tak się zadomowił w Niemczech, że pisze już po niemiecku i powieść została - znakomicie!  - przetłumaczona z niemieckiego
Ostatnia podróż Winterberga