środa, 31 lipca 2013

Polityka historyczna. Komu potrzebna i do czego?

Z pojęciem "polityka historyczna" zetknąłem się pierwszy raz podczas rządów niesławnej pamięci koalicji PiS-LPR-Samoobrona. Skojarzenie narzucało się w sposób oczywisty: państwo lub partie polityczne mają (lub może tylko powinny mieć?) swój sposób pisania historii. No i zwłaszcza  główny koalicjant realizował tę politykę.  Według wyobrażenia ideologów Prawa i Sprawiedliwości dzieje naszego narodu miały być dziejami chwały narodu i panujących, nawet klęski miały być przedstawiane jako zwycięstwa, jak nie w sensie batalistycznym, to przynajmniej moralnym. Nad wydarzeniami mniej chwalebnymi należało zaś spuścić kurtynę, tak, żeby nie przedostały się do świadomości zbiorowej. A w ostateczności zaprzeczać ich zaistnieniu, tym zaś , którzy śmieliby o nich przypominać,odmawiać prawa do uważania się za patriotów. Podobnie jak tym, którzy batalie przegrane nazywają przegranymi.

niedziela, 28 lipca 2013

Moje pierwsze biblioteki

Tych początków było kilka. Pierwszy, gdy jako drugoklasista nabyłem prawo do korzystania z biblioteki szkolnej. A właściwie szafy z książkami, którą pani kierowniczka szkoły, o której napisałem na jednym z moich poprzednich blogów (w ONET, wpis z 2 listopada 2011 r.) raz na tydzień czyniła dla nas na krótki czas dostępną. Każda klasa miała swój dzień, bo w soboty wtedy chodziło się do szkoły. Można było pożyczyć trzy książki,a te dla drugoklasistów były cieniutkie i wystarczały mi na jedno popołudnie i wieczór.

środa, 24 lipca 2013

Nikt nie woła. Powieść Józefa Hena, która 34 lata czekała na druk

Pod koniec lat pięćdziesiątych Kazimierz Kutz zrealizował film "Nikt nie woła". Melodramat z akcją osadzoną w Polsce, z bohaterem mającym jakiś zgryz związany z własną przeszłością.
Tyle zostało z grubej liczącej ponad 400 stron powieści, której akcja toczy się w... Samarkandzie w Uzbekistanie. A jej bohater, pochodzący z  warszawskiej rodziny żydowskiej, wydostawszy się ze zsyłki próbuje - bezskutecznie - dostać się do armii Andersa. Ale zyskuje tylko tyle, że wreszcie fasuje buty i mundur, łacznie z płaszczem. Do tej bowiem musiał chodzić boso i w łachmanach. Ima się różnych prac, dzięki czemu najpierw zapewnia sobie przydziały chleba, a potem także marny bo marny, ale zarobek. Mając już buty i przyodziewek spotyka swoją znajomą ze Lwowa, Ukrainkę Lenę. Dzieje rodzącego się uczucia, zagrożonego skierowaniem bohatera do Sum, gdzie powstawała II Armia WP, stanowią drugą część powieści, zatytułowaną "W butach" (pierwsza ma tytuł "Boso").

niedziela, 21 lipca 2013

Wakacje 2013

Jestem akurat na drugiej turze tegorocznych wakacji. Pierszą spędzilismy z żoną na przełomie czerwca i lipca w Kudowie. Chodziło o to, żeby spędzić spokojnie tydzień, nie troszczyć się o codzienne zaopatrzenie, robienie posiłków, a w moim przypadku też na lekkie zdystansowanie się od bieżących wydarzeń politycznych. A przy okazji odwiedzić po raz któryś znane miejsca w Kotlinie Kłodzkiej. Była też okazja, żeby wpaść do Biblioteki Wydziału Zamiejscowego naszej uczelni w Kłodzku, dowieźć trochę nowości ksiązkowych i porozmawiać z bardzo sympatyczną naszą nową koleżanką Anią Turek. Tym bardziej, że już zaczęła przeżywać czekający ja w połowie lipca audyt, niezbędny do utrzymania posiadanego certyfikatu ISO. Już teraz wiem, że wszystko wypadło bardzo dobrze, zarówno wizualnie, jak i z punktu widzenia przestrzegania wszystkich procedur.

niedziela, 14 lipca 2013

Ludobójstwo czy czystka etniczna? Profanacja ofiar OUN i UPA przez Sejm RP

O hekatombie Polaków we wschodniej Galicji, nie tylko na Wołyniu, wiem od moich rodziców i innych członków rodziny, którzy sami ocaleli, ale byli świadkami oraz ofiarami banderowców. Bo tak ich nazywali od nazwiska jednego z ideologów UPA Stepana Bandery. Ci co przeżyli , też byli ofiarami, bo potracili najbliższych członków rodzin, potracili swoje gospodarstwa, które spłonęły w pożarach i uciekli stamtąd, gdy tylko pojawiła się taka możliwość. Stracili też swoje dzieciństwo i młodość, bo zamiast cieszyć się życiem, musieli skupić się na jego ratowaniu.