Miałem dziwny sen. Śniło mi się, że przed budynkiem naszej biblioteki uczelnianej rozmawiałem z paru młodymi historykami, którzy użalali się na brak dostępu do literatury i trudności w wyszukiwaniu literatury w katalogach bibliotecznych oraz skąpstwie władz uczelni w delegowaniu do archiwów i uczelni zagranicznych. Uważali to za trudność w ich rozwoju naukowym.
Wytłumaczyłem im, że w każdej bibliotece naukowej mogą skorzystać z dostępu do milionów artykułów i książek online. Mogą też przejrzeć katalogi bibliotek zagranicznych i poprosić o sprowadzenie publikacji w drodze wypożyczeń międzybibliotecznych. Opowiedziałem też, jak szukać potrzebnej literatury przez hasła przedmiotowe.
Wśród rozmówców znalazł się młody człowiek, który powiedział, że wie jak to się robi, bo korzystał z naszej biblioteki i przekazał do niej kilkaset książek. Ucieszyłem się z jego obecności, potwierdziłem ten fakt, bo faktycznie otrzymaliśmy taki dar w liczbie ok. 500 książek. I zacząłem z entuzjazmem, wręcz gorączkowo opowiadać o jednej takiej książce, którą akurat czytam. Zaprosiłem tych ludzi do wnętrza i nadal opowiadałem o treści książki. W pewnym momencie zorientowałem się, że w trakcie mojej opowieści słuchacze zniknęli, a ja... już nie śpię. Była 6.00. Uznałem jednak, że mam gotowy temat na wpis na blogu, do którego zabierałem się już wczoraj.
Wytłumaczyłem im, że w każdej bibliotece naukowej mogą skorzystać z dostępu do milionów artykułów i książek online. Mogą też przejrzeć katalogi bibliotek zagranicznych i poprosić o sprowadzenie publikacji w drodze wypożyczeń międzybibliotecznych. Opowiedziałem też, jak szukać potrzebnej literatury przez hasła przedmiotowe.
Wśród rozmówców znalazł się młody człowiek, który powiedział, że wie jak to się robi, bo korzystał z naszej biblioteki i przekazał do niej kilkaset książek. Ucieszyłem się z jego obecności, potwierdziłem ten fakt, bo faktycznie otrzymaliśmy taki dar w liczbie ok. 500 książek. I zacząłem z entuzjazmem, wręcz gorączkowo opowiadać o jednej takiej książce, którą akurat czytam. Zaprosiłem tych ludzi do wnętrza i nadal opowiadałem o treści książki. W pewnym momencie zorientowałem się, że w trakcie mojej opowieści słuchacze zniknęli, a ja... już nie śpię. Była 6.00. Uznałem jednak, że mam gotowy temat na wpis na blogu, do którego zabierałem się już wczoraj.