Kiedy zobaczyłem tytuł felietonu (?) pt. "Fałszywy kult czytelnictwa" Stanisława Skarżyńskiego, pomyślałem, że to tylko prowokacyjny tytuł do wartego uwagi tekstu. Tymczasem autor całkiem serio pisze, że ludzie czytający niesłusznie uważają się za lepszych od nieczytających. Czytam od dziecka, a pół wieku poświęciłem badaniom historii czytelnictwa oraz jako bibliotekarz jego wspieraniu i uprzystępnianiu książek. Dzięki czytaniu mam rozległą wiedzę, mam wrażenie, że i rozwniętą wyobraźnię oraz wrażliwość. Dzięki aktywnemu i wszechstronnemu oczytaniu mogłem stać się kompetentnym, a więc coraz lepszym bibliotekarzem. Może i lepszym od innych. Dobre rozpoznanie rynku wydawniczego oraz trendów w naukach społecznych pozwoliło mi właściwie budować księgozbiór biblioteczny, odpowiadający potrzebom bywalców biblioteki. A także pomóc konkretnym czytelnikom w doborze lektury. Czytanie w pewnym sensie pozwalało mi też stawać się lepszym człowiekiem, trafnie kształtować własne postawy i rozwiązywać dylematy etyczne oraz wpływać na postawy innych.
Choćby własnych dzieci. Nie mówiąc już o tym, ze wychowany na wsi z książek nauczyłem się savoir vivre'u, a w nieco późniejszych latach angielskiego. Czyli jednak dzięki lekturom... stawałem się lepszy! Przynajmniej od siebie, gdybym od książek stronił.