niedziela, 14 lipca 2013

Ludobójstwo czy czystka etniczna? Profanacja ofiar OUN i UPA przez Sejm RP

O hekatombie Polaków we wschodniej Galicji, nie tylko na Wołyniu, wiem od moich rodziców i innych członków rodziny, którzy sami ocaleli, ale byli świadkami oraz ofiarami banderowców. Bo tak ich nazywali od nazwiska jednego z ideologów UPA Stepana Bandery. Ci co przeżyli , też byli ofiarami, bo potracili najbliższych członków rodzin, potracili swoje gospodarstwa, które spłonęły w pożarach i uciekli stamtąd, gdy tylko pojawiła się taka możliwość. Stracili też swoje dzieciństwo i młodość, bo zamiast cieszyć się życiem, musieli skupić się na jego ratowaniu.


Nie czytałem na ten temat wiele. Przeczytałem jednak książkę mego dalekiego krewnego Władysława Kubowa, który cudem ocalał z pogromu wsi Berezowica Mała w Tarnopolszczyźnie. Przeczytałem też książkę prof. Edwarda Prusa o postawie harcerzy Szarych Szeregów w czasie rzezi na Ukrainie, wręcz potępioną za fałszerstwa przez mego nieżyjącego od dwóch lat wujka, który dzięki wrodzonemu sprytowi zdołał uciec przed prześladowcami do Polski. A do lektury jej skłoniło mnie to, że w skorowidzu nazw miejscowości znalazły się wsie, z których pochodzili moi rodzice: Ditkowiec i Milna w dzisiejszym powiecie zborowskim. Czytałem też reportaże prasowe, ale wysoko cenioną książkę prof. Grzegorza Motyki "Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła" (Warszawa, 2011) tylko przejrzałem. Wspomniany mój wujek przeczytał i uznał ją za rzecz wartościową. Była to chyba jego ostatnia książkowa lektura przed śmiercią.
Nie dziwiłem się specjalnie, że tę rzeź przemilczano w okresie PRL. Przemilczano przecież i wywózki Polaków, ich gehennę na Kołymie,  i Katyń, i zbrodnie pod rządami Bieruta w Polsce. Bo godzić to miało w tzw. sojusze. Wiem jednak, że władze pozwalały na mniej spektakularne upamiętnianie tej zbrodni, np. przez postawienie pomnika ofiar UPA gdzieś w okolicach Krotoszyna, dokąd wysiedlono po 1945 r, mieszkańców jednej z podtarnopolskich wsi, w tym ciocię mojej mamy. Pomnik poświęcił mój jeszcze dalszy krewny ze strony mamy ks. prof. Mieczysław A. Krąpiec, b. rektor KUL., z okresu świetności tej uczelni.  Też ocaleniec.
Po 1989 r.  można było wreszcie głośno mówić i publikować o  tych wszystkich okropieństwach. Pojawiło się mnóstwo wspomnień zesłańców, książka Gustawa Herlinga-Grudzińskiego "Inny świat" stała się lekturą szkolną, Andrzej Wajda nakręcił film "Katyń", powoli też przebijała się sprawa rzezi wołyńskiej. Nie wiedzieć czemu mniej uwagi poświęcano zbrodniom na terenach na południe od Wołynia. Impuls do nagłośnienia pamięci tej zbrodni dał jednak polityk w sutannie ks. Isakowicz-Zaleski.
I od dziesięciu lat trwa idiotyczny spór o słowa: czy to była czystka etniczna o znamionach ludobójstwa czy po prostu ludobójstwo. Dziesięć lat temu, w 60. rocznicę apogeum tej zbrodni w dniu 11 lipca uchwała Sejmu o czystce etnicznej nie wzbudziła zbytnich kontrowersji. W każdym razie ja ich nie pamiętam. Za to w miniony piątek potępieńcze swary w Sejmie stały się gorszącym spektaklem. I de facto sprofanowaniem ofiar. Niektóre partie wykorzystały zamiar przyjęcia stosownej uchwały upamiętniającej rzeź ludności polskiej do licytacji na patriotyzm. Kto dosadniej nazwie to co, się 70 lat temu zdarzyło, ten ma zdać się w oczach swych elektoratów większym patriotą. Do tego poseł PSL-u wśród tych wyzwisk wezwał posłów do modlitwy, co na chwile spowodowało uciszenie sporów. Ale zaraz po słowie "Amen" wybuchnęły one ze zdwojoną siłą. Zdumiał mnie rozsądny zdawałoby się europoseł Kalinowski, który  spór o to, czy to była czystka etniczna o znamionach ludobójstwa czy ludobójstwo uznał za spór o prawdę! To tak, jakby spierać się, czy nazwanie cepa cepem jest gorsze od nazwaniem go narzędziem rolniczym. Bo wedle konwencji ONZ czystka etniczna jest jednym z pięciu desygnatów ludobójstwa. Bardziej szczegółowym. Zdumiewające, że po stronie używania określenia "narzędzie rolnicze" zamiast "cep" przyłączył się umiarkowany dotąd w tego typu sporach Sojusz Lewicy Demokratycznej. Bo że pierwsze skrzypce grały tu PiS i SP, posuwając się, jak to mają we zwyczaju do insynuacji, mało kogo dziwi.
Przyznaję więc rację red. Jackowi Żakowskiemu, który nieco żartobliwie powiedział, że Sejm nie powinien mieć prawa podejmowania uchwał. Jeden z jego dyskutantów poszedł zresztą w tych żartach jeszcze dalej, dodając, że nie powinien mieć prawa uchwalania ustaw. Bo przecież w tym konkretnym przypadku, rozprawiając nad słowami o istocie tej zbrodni, Sejm uzurpuje sobie prawo do pisania historii,  Można jednak mieć nadzieję, że historycy będą nadal prowadzili badania i nazywali fakty historyczne zgodnie ze swoimi ustaleniami i dotychczasową wiedzą, ignorując postanowienia dyletantów uzbrojonych w mandaty, które otrzymali od wyborców w innych celach, niż sobie przypisują.

                                                                            * * *
A skończyłem właśnie czytać niewielką rozmiarami książkę Efraima Zuroffa "Łowca nazistów" (Wrocław, 20212). Autor po uzyskaniu doktoratu na podstawie rozprawy o reakcji żydów amerykańskich na holokaust dostał propozycję pracy w oddziale Centrum Wiesenthala w Los Angeles i gorliwie łowi nazistów rozrzuconych po świecie do dziś. Mają oni po 80 i 90 lat, ale stają przed sądami i otrzymują wyroki. Zdarza się, że umierają przed rozpoczęciem procesów lub w ich trakcie. Największe problemy autor napotyka w niektórych krajach europejskich, których władze nie tylko mu nie pomagają, lecz czynią rozmaite trudności. tak się dzieje w poradzieckich krajach bałtyckich oraz krajach byłej Jugosławii. I te partie książki, w których autor opowiada o swoich zmaganiach z organami wymiaru  sprawiedliwości zdają się najciekawsze. W pewnym sensie tłumaczą one warunki rodzenia się w tych krajach nacjonalizmów oraz szowinizmów narodowych.
Łowca Nazistów - Efraim Zuroff

4 komentarze:

  1. Każdy akt mordowania ludzi ze względu na narodowość,rasę,religię,jest ludobójstwem. To działo się w Rwandzie,gdzie plemię Hutu wymordowało maczetami Tutsi. Milion osób. To działo się w Europie czasów współczesnych. Wojna w dawn. Jugosławii,np.Serbia,Chorwacja,Bośnia.. Ludobójstwo postrzega się tylko w odniesieniu do holocaustu. Jest ono wszędzie. To skurwysyństwo,które należy ścigać niezależnie od wieku ludobujców.Dla pamięci przyszłych pokoleń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgoda, ale czystka etniczna jest właśnie ludobójstwem. Jest jednym z desygnatów pojęcia "ludobójstwo". Tak jak cep jest desygnatem pojęcia "narzędzie rolnicze".
    Właśnie skończyłem czytać wczoraj książkę Efraima Zuroffa "Łowca nazistów" (Wrocław, 2012). Autor działa do dziś, choć nieukarani naziści na ogół są ludźmi ok. "90". I nierzadko udaje mu się postawić ich przed sądem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbrodniarzy należy ścigać do końca ich dni..Bo to już nie chodzi o prymitywną zemstę,lecz o naukę dla przyszłych pokoleń..

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi sie, że kara nie ma większych wartości edukacyjnych. Poza jednym : ma być wiadomo, że zbrodnia będzie ukarana

    OdpowiedzUsuń