środa, 24 lipca 2013

Nikt nie woła. Powieść Józefa Hena, która 34 lata czekała na druk

Pod koniec lat pięćdziesiątych Kazimierz Kutz zrealizował film "Nikt nie woła". Melodramat z akcją osadzoną w Polsce, z bohaterem mającym jakiś zgryz związany z własną przeszłością.
Tyle zostało z grubej liczącej ponad 400 stron powieści, której akcja toczy się w... Samarkandzie w Uzbekistanie. A jej bohater, pochodzący z  warszawskiej rodziny żydowskiej, wydostawszy się ze zsyłki próbuje - bezskutecznie - dostać się do armii Andersa. Ale zyskuje tylko tyle, że wreszcie fasuje buty i mundur, łacznie z płaszczem. Do tej bowiem musiał chodzić boso i w łachmanach. Ima się różnych prac, dzięki czemu najpierw zapewnia sobie przydziały chleba, a potem także marny bo marny, ale zarobek. Mając już buty i przyodziewek spotyka swoją znajomą ze Lwowa, Ukrainkę Lenę. Dzieje rodzącego się uczucia, zagrożonego skierowaniem bohatera do Sum, gdzie powstawała II Armia WP, stanowią drugą część powieści, zatytułowaną "W butach" (pierwsza ma tytuł "Boso").



Tegoroczna edycja powieści jest wznowieniem pierwszej z 1990 r., choć powieść napisana została w 1956 (cz. 1) i 1957 r. (cz. 2). Zanim autor zdążył napisać drugą część, skończyła się odwilż popaździernikowa. Minister kultury nie tylko nie dał zgody na druk powieści, ale polecił stopienie gotowego składu pierwszej części. Cenzura zgodziła się jednak na zrobienie filmu, ale tylko części drugiej, zawierającej wątek miłosny. Oczywiście, nie mogło być mowy o osadzeniu akcji w czasie i miejscu, w jakim usytuował ją autor. Więc toczyła się w realiach PRL-u. Powieść mogła ukazać się w tzw. drugim obiegu, ale autor nie chciał zaryzykować cofnięcia zgody na druk ksiązki o Michelu Montaigne'u, a z kolei wydawca  "Zapisu" nie był zainteresowany jej drukiem.
Po przeczytaniu książki można się dziwić, że z jej wydaniem było tyle problemów. Autor przytacza swoją rozmowę z producentem filmu odbytą już w wolnej Polsce, który zapoznawszy się z całą powieścią wyraził przypuszczenie, że została ona złagodzona. Na co otrzymał odpowiedź "Nic nie złagodziłem. Nic nie zmieniłem. To czasy się zmieniły. I ty też się zmieniłeś".
Wartość artystyczna, ale i poznawcza (poznajemy realia codziennego życia mieszkanców południowych azjatyckich republik imperium sowieckiego), powieści też się nie zmnieniła, nie uległa dewaluacji. To naprawdę dobra literatura
okładka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz