Janina Jankowska stała się dla mnie znaną dziennikarką po wybuchu "Solidarności" w 1980 r. Entuzjastycznie przyłączyła się do ruchu, a rok później została laureatką Prix Italia za reportaż "Sierpień 1980". Oczywiście w stanie wojennym była internowana. I od tego czasu już jest nie tyle dziennikarką co arbitrem w sprawach zawodowych, etycznych i politycznych. I we wszystkich sprawach wypowiada się z rosnącą pewnością siebie.
Może i byłoby to do zniesienia, gdyby nie byłą w swych sądach tak bardzo jednostronna. Dziś w TOK FM przeszła samą siebie. Najpierw powiedziała, że młodzież ONR i Młodzież Wszechpolska to młodzież zbuntowana przeciw systemowi, nie mająca swojej reprezentacji politycznej, więc ją tworzy. I żadnych ciągot faszystowskich ani dążenia do obalenia republiki Okrągłego Stołu, czyli istniejącego ładu społecznego nie należy się tu doszukiwać. Pozostała trójka - dość wytrawnych - dziennikarzy miała służyć jej tylko za tło lub ograniczyć się do przyznawania jej racji. Komentując spotkania przed ogłoszeniem "wybuchowego" artykułu w "Rzeczpospolitej" bez przerwy dodawała, że domniemana przecież treść rozmów prok. Seremeta, relacjonowana inaczej przez każdego z uczestników to niezbite fakty. Kiedy jednak red. Maziarski stwierdził, że zamachu na TU 154 10 kwietnia nie było, zwróciła mu uwagę, że wypowiada się arbitralnie, bo przecież trzeba brać pod uwagę wszystkie możliwości, a zadaniem dziennikarza nie jest twierdzić, że coś było lub nie było, lecz zadawać pytania. Innym lub sobie samemu. Więc ewentualność, że zamach był trzeba brać pod uwagę, a że go nie było - nie. Wszyscy dziennikarze mają stawiać pytania, ale odpowiedzi, że coś się zdarzyło w sposób niezbity może formułować sama sędzia Jankowska.
Bo ona bardziej czuje się arbitrem niż dziennikarzem. Niestety znaczna część środowiska dziennikarskiego na taką jej rolę się godzi. A że przy tym jest seniorką, więc nie wypada jej przerywać i pokornie wysłuchiwać jej tyrad. W rezultacie postanowiłem, ze gdy wystąpi ona w jakiejś dyskusji radiowej lub telewizyjnej, mogę spokojnie i bez szkody dla możliwości poszerzenia własnej wiedzy zmienić kanał.
Myślę, że dla Pana autorytetem jest "obiektywny" Pan Waldemar Kuczyński, zionący po prostu miłością bliźniego.
OdpowiedzUsuńProblem, który Pan poruszył "...przełączania kanałów..." w przypadku wygadywanych głupot polega na tym, że Jankowskiej może Pan nie znaleźć na innym kanale, ale Kuczyńskiego na pewno.
proszę także Pana o więcej obiektywizmu
Henek
No proszę! Sam bym nie wpadł na to, że pan Waldemar Kuczyński jest moim autorytetem! Więc informuję: nie jest. Czytam czasem jego bloga, czasem się z jego opiniami zgadzam, czasem nie.
OdpowiedzUsuńPomijam już to, że nie chciałbym, żeby mi ktokolwiek dyktował, kto powinien, a kto nie być moim autorytetem. Ani nawet, żeby mi ktokolwiek autorytety imputował.