środa, 4 lipca 2012

Ruch Palikota i przedsiębiorcy

Stworzenie lepszych warunków funkcjonowania małego i średniego biznesu stały się jednym z celów nowej partii od samego jej początku. W szczególności chodzi o uproszczenie procedur ich tworzenia oraz o jasne przepisy dotyczące podatków i ubezpieczeń społecznych, tak, żeby zminimalizować rozmaitość ich interpretacji, a już zwłaszcza interpretowania ich przez urzędników skarbowych i ZUS. Państwo ma bowiem taką filozofię, że czego nie może ściągnąć od wielkich firm, bo albo korzystają z różnego typu ulg albo wywijają się od płacenia należności dzięki firmom doradczym, na które je stać, albo z tzw. szarej strefy (tu szacuje się, że obejmuje ona 30 % zatrudnionych) wetuje sobie "skubaniem" firm, które starają się należycie ponosić przepisane prawom koszty.koszty. A to wymyśli się jakieś nowe opodatkowanie, a to na nowo naliczy jakieś koszty, a to na nowo dokona wykładni obowiązującego prawa, na skutek czego nie tylko trzeba od pewnego momentu płacić więcej, ale też wyrównać opłaty za lata minione.
Spotkało to osoby prowadzące działalność gospodarczą. Według wykładni z 1999 r. ich składki na ZUS wnosiły one pewne opłaty, ale według nowej interpretacji tej samej ustawy (z 1975 r.!), dokonanej przez sam ZUS w 2009 r., nie tylko naliczone zostały nowe stawki, ale zażądano ich wyrównania od 1999 roku. Wyliczono je na dziesiątki i setki tysięcy złotych. Rząd nie miał wyjścia wyjścia, musiał obiecać ustawowe umorzenie tych należności. I zrobił to po swojemu. To znaczy, kto już dostał wezwanie, ten już przepadł. Ustawa obejmie tylko pozostałych, jak się szacuje 20 do 30% małych firm, którym jeszcze "zaległych" kwot nie naliczono. Zdumiewa, że prawo sięga tu wstecz, i to aż o od 10 do 13 lat!
O tej kwestii i szeregu innych dyskutowano dziś w gronie działaczy Ruchu Palikota i przedsiębiorców z posłem Ruchu Palikota Łukaszem Gibałą (to ten, którzy przeszedł do RP z Platformy Obywatelskiej) oraz szefem tworzącego się think tanku drem Krzysztofem Iszkowskim.

Fot. Piotr Porożyński





Spotkanie zorganizował Wrocławski Klub Przedsiębiorczości w Ruchu Palikota, którego też jestem członkiem.Wiceprzewodniczący Klubu Waldemar Olik miał kilka miesięcy dalej idący pomysł - zwołania ogólnopolskiego kongresu przedsiębiorczości, ale inne sprawy odsunęły tę na plan dalszy. W rezultacie kongres się odbędzie (w Krakowie w październiku), ale z inicjatywy posła Gibały. Który na powitanie wyraził uznanie inicjatorom Klubu Przedsiębiorczości i przyznał, że podobny, pod inną nieco nazwą, stworzył w swoim mieście.
Na początek głos zabrał jednak dr Iszkowski, który opowiedział o miejscu problematyki przedsiębiorczości w programie Ruchu Palikota, o tym,  co w tej kwestii będzie robił think tank (gość przywiózł ankietę do badań na temat opinii przedsiębiorców o warunkach funkcjonowania biznesu w Polsce) i poprosił wszystkich, którzy mają pomysły, projekty rozwiązań różnych problemów natury politycznej, społecznej lub ekonomicznej, żeby mu je zgłaszali.
Poseł Gibała zgodnie ze scenariuszem wypowiedział się o stanowisku Ruchu wobec rządowego projektu tzw. ustawy umorzeniowej, potem o pracy nad ustawą, która ma uregulować takie problemy, jakie wyniknęły przed Euro 2012, w wyniku których wiele firm uczestniczących w inwestycjach (stadiony, autostrady) zbankrutowało, gdyż nie otrzymało należnych pieniędzy, a potem o propozycji zwiększenia płacy minimalnej, wniesionej przez SLD i przez rząd. Znać po nim dużo większe "otrzaskanie" w Sejmie, znajomość problematyki i giętkość słowa. Dobrze więc, że chce swoimi siłami służyć Ruchowi Palikota.
Po każdej kwestii następowała seria pytań i komentarzy. Zdumiało mnie, jak wiele osób rwało się do głosu i nie były to pytania czy propozycje księżycowe. Szczególnie żywo dyskutowano nad potrzebą zmiany prawa dotyczącego przetargów ogłaszanych przez instytucje publiczne. Co zrobić, żeby nie wygrywały firmy oferujące ceny dumpingowe, bo kończy się to potem ich upadkiem. Tym bardziej, że nierzadko ich kapitał założycielski pokrywa w najlepszym razie kilka procent wartości inwestycji.Wskazywano też na mechanizmy, które sprawiają, że w mniejszych przetargach, w skali lokalnej w wyniku zmów wygrywają firmy oferujące nawet ceny najwyższe. Propozycje zgłaszane z sali wydały się posłowi warte uwagi
Jeśli chodzi o płacę minimalną i jej funkcję regulatora rynku zatrudnienia poseł był jej przeciwny, ale dyskusja wskazywała na rozbieżności. W rezultacie Waldek Olik zarządził głosowanie. Znalazłem się w mniejszości razem z posłem. Większość uznała, że płaca minimalna powinna pozostać, ale też i że nie powinna być podwyższana. Ciekawa była propozycja, żeby nie ustalać płacy minimalnej, tylko minimalną stawkę za godzinę pracy. Że niby jeśli firmy nie stać na płacę minimalną, to zmniejszy zatrudnienie przez zmniejszenie godzin pracy i podniesienie wydajności. Napisałem "niby", bo pisze się o przypadkach wymuszania przez koncerny pracy ponad ustawowe godziny bez dodatkowego wynagrodzenia. Więc w nowych warunkach prawnych zjawisko to uległoby nasileniu.
W drugiej części spotkania, zatytułowanej "Co jeszcze możemy zrobić" dyskutowano  o systemie podatkowym. Zeszło w końcu na kwestię podatku liniowego, przy którym obstaje większość polityków Ruchu Palikota, choć są i zwolennicy odważniejszej progresji podatkowej, a zwłaszcza podniesienia stawki najwyższej. W głosowaniu znów znalazłem się w zdecydowanej mniejszości tych, którzy są za zwiększeniem progresji.
Ucieszyło nas jako gospodarzy, że spotkanie znalazło uznanie w oczach Zarządu Okręgu, który gremialnie przybył do Wrocławskiego Parku Przedsiębiorczości, żywo dyskutował i chyba zobaczył nas w nieco innym, bardziej dla nas ciepłym świetle. Powinniśmy teraz gruntowanie przygotować się do kongresu w Krakowie, ale też pomyśleć o innych sferach życia społecznego. Partia z ambicjami do rządzenia powinna poznać opinie swoich członków i zwolenników, budować na tej podstawie program i pozyskiwać elektorat we wszystkich możliwych środowiskach zawodowych i terytorialnych. takie spotkanie jak dzisiejsze pozwala wierzyć, że to jest do zrobienia.

10 komentarzy:

  1. Pomysły są OK ale jakoś z realizacją Ruch słabo stoi. Może dlatego że ma za mało członków?
    Cieszy mnie że Ruch jest w sejmie - sam na nich głosowałem bo jak zawsze powtarzam różnorodność jest w cenie ale brakuje mi wśród tej partii osób które mogą się z kimś dogadać i przepchnąć swoje pomysły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak realizować świetne pomysły w 41 szabel ?
      Nec Herkules contr........:-)

      Usuń
    2. PO też zaczynała od niewielkiej opozycyjnej partii. Problem w tym, jak się tę opozycyjność wykorzystuje, jakich ma się ludzi i co ma się wyborcom do zaoferowania.

      Usuń
  2. Już pisałem wcześniej (niestety wpis "mi się skasował"), że możliwości partii opozycyjnej są niewielkie. Przeprowadzenie własnej ustawy jest właściwie niemożliwe: grzęźnie w zamrażarce lub niszczarce pani marszałek, a w najlepszym razie jest odrzucana w pierwszym czytaniu, czyli nie podlega dalszemu procedowaniu. W rachubę wchodzą więc targi między partiami rządzącymi a opozycją: poprzemy waszą (rządową) ustawę, ale z naszymi poprawkami (i tu targi dotyczą konkretnych paragrafów), albo poprzemy waszą 9rządową) ustawę, ale rząd poprze naszą nowelizację jakiejś obowiązującej ustawy, polegającej na skreśleniu jakiegoś paragrafu lub dopisaniu nowych.
    Ale projekty ustaw definitywnie nie giną. Jeśli w następnych wyborach RP zwiększy swój stan posiadania albo - najlepiej - wygra wybory, będzie można do nich wrócić i zwiększyć szansę, gdyż będzie w posiadaniu silniejszej karty przetargowej.
    Na razie jest jeszcze jedna bariera - informacyjna. Aktywni członkowie Ruchu Palikota, chodzący na spotkania swoich klubów czy zarządów są na ogół poinformowani, ale inni mają gorzej, bo strona www Ruchu nie jest wystarczająco znana, a znacznej części elektoratu nie chce się przychodzić nawet na spotkania z posłami, którzy - jeśli chodzi o RP - są w większości bardzo pracowici. Teraz, gdy widzę to z bliska, już wiem, że lepiej pójść na spotkanie klubu raz na trzy tygodnie, raz na kwartał na spotkanie otwarte zarządu okręgu niż za - wysoką, to prawda - dietę tłuc się po kraju i nocować po hotelach nieraz przez 5 dni w tygodniu.
    Bardzo ważne teraz to umocnienie struktur terenowych, żeby wejść do samorządów lokalnych i lepiej niż w październiku zeszłego roku poprowadzić kampanię w wyborach do Sejmu, a jak się da, to i do Senatu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam recepty na to żeby Ruch się rozrósł. Podoba mi się "wyjście do ludu" i te pomarańczowe przyczepy (pisałem dziś o tym na moim blogu) ale to nadal za mało. Działacze lokalni powinni iść za przykładem Palikota i robić jakieś małe happeningi. Tylko małe, lokalne i najważniejsze bez kontrowersji. Najlepiej jakieś małe koncerty, wystawy, coś przy czym młodzi ludzie się zatrzymają i nie nachalnie przy okazji dostaną jakąś broszurkę w ciekawej formie.

    OdpowiedzUsuń
  4. I jak to komentować ?? czy tak, czy owak to RP jest jednak partią Pracodawców, której zadaniem jest dbanie o interesy właścicieli firm a nie zwykłych zjadaczy chleba. I na takim etapie pozostaną, powoli ginąc w zapomnieniu. Pracodawcy sami na siebie będą głosować, a robotnicy będą ich mieć powoli głęboko w ...e . Dbanie o kasę jednej grupy społecznej, kamuflowane pięknymi słowami o państwie itd. RP Państwo i robotników ma gdzieś, liczy się własny interes i wysokość konta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak to tylko pozornie wygląda na partykularny interes przedsiębiorców.
      Za tym stoją miejsca pracy i w tym kontekście należało by traktować te inicjatywy .

      Usuń
    2. Ruch Palikota nie reprezentuje interesów wielkiego biznesu, lecz małe i średnie firmy, od pojedynczych osób prowadzących działalność gospodarczą po takie, które zatrudniają kilkadziesiąt osób.
      W każdym kraju ten sektor daje najwięcej miejsc pracy. Bywa, że mały biznes trafia w produktem na potrzeby rynkowe i gdy potrafi z tego skorzystać, staje się wielki na skalę międzynarodową. Wielkie dziś firmy komputerowe zaczynały niemal od niczego we własnych mieszkaniach.

      Usuń
  5. Każda partia ma w swoich szeregach przedsiębiorców i każda dąży do tego, żeby biznes nie był nadmiernie krępowany przepisami, zwłaszcza związanymi z tworzeniem firm oraz wymagających masowej produkcji przez nie papierów i stawiania ich (firm) w roli petenta w urzędzie. Nie ma nic dziwnego w tym, że firmy chcą jasnych przepisów i procedur przetargowych. Po upadku firm, które budowały stadiony i autostrady przed Euro właściciele firm dadzą sobie radą. Stworzą inne, może mniejsze spółki, będą ostrożniej podchodziły do publicznych przetargów, a tysiące ludzi, które trzeba było zwolnić ustawiły się w kolejkach w urzędach pracy. Więc kto bardziej stracił? Przedsiębiorcy czy pracownicy?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że pochylacie się Państwo nad losem przedsiębiorców.:)

    OdpowiedzUsuń