poniedziałek, 1 marca 2021

Migracje, nietolerancja, europocentryzm

Napisać, że Umberto Eco nalezy wciąż czytać, to  - jak by to ujął Jerzy Pilch - nic nie powiedzieć. A tu wpadła mi do rąk niewielka objętością, bo formatem i owszem, książka Migracje i nietolerancja (Noir sur blanc, 2020), stanowiąca zbiór czterech esejów lub ich fragmentów, w części wygłoszonych w formie wykładów okolicznościowych. Eco był bowiem jednym z czesto zapraszanych gości do uświetnienia ważnych wydarzeń politycznych.
Wiadomo nie od dziś, że ten badacz i pisarz o bardzo rozległych zainteresowaniach i głębokiej wiedzy ma zdolność porządkowania i definiowania pojęć oraz formułowania zaskakujących i jakże trafnych twierdzeń, pomocnych w rozumieniu dziejących się tu i teraz zjawisk i procesów. Jak to w humanistyce, albo zgoła w całej nauce, żadna teza, żadna definicja, nawet poparta gruntownymi badaniami nie jest ostateczna. Bo albo pojawiają się nowe zdarzenia, nowe sposoby i paradygmaty pojmowania eksplorowanej rzeczywistości, które zachwiewają lub burzą ogólnie przyjęte stany wiedzy. .
Ale przecież na bieżąco trzeba się czegoś trzymać. Jednym wystarcza wiedzxa magiczna lub wywiedziona z wierzeń, inni jednak poszukują jej w dającej się przyzwoić na jakims poziomie wiedzy naukowej. Zwłaszcza gdy sami zajmuja się działalnością naukową, praktyką opartą na wiedzy naukowej, aktywnościa społeczną lub służących nauce.

I tak np. do czasu przeczytania pierwszego z zemieszczonych tu esejów, uważałem, i z pewnością nie ja jeden, bo nawet  tak każe to rozumieć Wikipedia, że migracja to jest pojęcie szersze niż m.in. emigracja i imigracja. Tymczasem Eco każe rozróżniąć imigrację jako kontrolowany przez państwa lub inne formy społeczności  napływ ludności z innych krajów lub kręgów kulturowych, od migracji jako napływu nie dającego się opanować administracyjnie, prowadzącego do naruszenia lub wręcz zmiany dotychczasowej kultury. Tak pojętą migracją było np. nazywane eufeministycznie zdobycie Ameryk przez Europejczyków, związane ze zmarginalizowaniem lub nawet wytępieniem dotychczasowej cywilizacji tych kontynentów.
Przy okazji Eco zwrócił uwagę, że według Indian to oni odkryli przybyszów z innej cywilizacji.
Mając tę wiedzę i praktykując jeszcze zawód bibliotekarza miałbym dylemat, czy uwzględniać ją w tworzeniu metadanych o tekstach. Bo co, jeśli ich odbiorcy nie znają eseju Migracje trzeciego tysiąclecia Eco? Więc warto ją mieć jako jedno z wielu stanowisk, ale w praktyce jednak trzeba ją zignorować?  Chyba tak...
Esej Nietoleracja autor zaczyna od ustalenia kwestii natury religijnej, co samo w sobie jest symptomatyczne, bo ukazuje źródło tego zła. Każe więc odróżniać fundamentalizm od integryzmu. Fundamentalizm zaś rozumie jako odwoływanie się do świętych ksiąg. W chrześcijaństwie jest to więc interpretacja Biblii - dokonana niejako we własnym zakresie w przypadku protestantyzmu, lub z uznaniem autorytetu Kościoła jako uprawniongo do interpretacji w przypadku katolicyzmu.
Od fundamentalizmu odróżnia integryzm jako stanowisko religijne i polityczne, wedle którego normy religijne, bez względu na to, którą religię winny być wzorem życia politycznego i źródłem prawa stanowionego przez państwo. 
Innym źródłem nietolerancji jest rasizm, jako nie znoszenie czegoś, co jest inne od nas, a więc gorsze, oraz rasizm (psudo)naukowy, którego przykładem był nazizm hitlerowski.
Wedle Eco nietolerancja oparta na doktrynach religijnych czy (pseudo)naukowych jest jednak  mniej niebezpieczna, bo doktryny dają się jednak dekonstruować, niż nietolerancja prymitywna, biorąca się z elementarnych popędów, o ile nie zaniedba się edukacji od najwcześniejszego etapu socjalizacji dziecka. Pisze "Uczenie tolerancji dorosłych, którzy strzelaja do siebie z przyczyn etnicznych lub religijnych, to strata czasu. Za późno".
Trzeci esej poświęcony jest traktatowi z Nijmegen, a wlaściwie serii traktattów zawartych w latach 1678-79, kończących wojny między krajami środkowo-zachpodniej Europy. Był to pierwszy międzynarodowy, a nie tylko dwustronny, traktat pokojowy na świecie. Został jednak zaniedbany i na dobrą (?) sprawę zapomniany i nie zapobiegł wielkim wojnom w Europie aż do połowy XX wieku.
I nie ustały przesłanki ku nowym wojnom, głównie rasizm i nietolerancja. Autor pomija bowiem ambicje mocarstwowe Rosji, które ujawniły się w 2013 r., czyli w rok po napisaniu eseju, który został wygłoszony na Uniwersytecie w Nijmegen. Zakończył go zdaniem "Winniśmy podpisać dziś nowy traktatw Nijmegen".
Ostatni esej, zatytułowany Doświadczenia wzajemnej entropologii , nawiązujący do realizacji międzynarodowego projektu Transcultura autor poświęcił potrzebie wzjaemnego poznawania się narodów i kultur w skali europejskiej i światowej, zarówno w drodze "latających" międzynarodowych konferencji, ale poprzez przekładanie ich dorobku na konkretne przedsięwzięcia edukacyjne, w wyniku których nastąpi wzajemne zrozumienie, zmniejszenie uprzedzeń, nietolerancji i rasizmu jako przyczyny konfliktów i wojen.
Eseje Eco bazują na wiedzy na ogół znanej humanistom lub nieznacznie ja wzbogacającej. Ich wartość polega na nieco innym lub wręcz innej na nie spojrzeniu, próbach oryginalnego ich uporządkowania lub zdefiniowania. I na ukazaniu czytelnikowi (słuchaczowi), że inne spojrzenia od do tej pory znanych są możliwe i stwarzają nowe horyzonty porania się z zachodzącymi wydarzeniami i zjawiskami.
Niestety, miliony zadowalają się papką z telewizora, wedle której wszystko jest proste i na wszystko są łatwie  recepty








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz