niedziela, 14 marca 2021

Komisarz Zakrzewski znów w akcji

Zachęcony lekturą powieści Martwy sad sięgnąłem po następny kryminał wrocławskiego autora Mieczysława Gorzki. Podobnie jak w tej pierwszej punktem wyjścia jest zamknięte pospiesznie śledztwo w sprawie zbrodni sprzed lat, mającej nie mniej krwawy ciąg dalszy.
Okazuje się, że doświadczenie i byustrość umysłu pracującego już nie w komendzie wojewódzkiej tylko miejskiej, zastanawiającego się zresztą nad policyjną emeryturą, będzie znów konieczne dla rozwiązania zagadki i zatrzymania pasma wymyślnych morderstw, niby każdego mającego inny przebieg, ale w niuansach pozwalającego sądzić, że jednak mają pewne cechy podobieństwa.
Tym razem akcja wykracza poza Wrocław i jego okolice, ale zasadniczo scenerią jest Wrocław i wydaje się, że autor poznał wszystkie miejsca z autopsji i w jakiś sposób musiał je sobie zdokumentować, żeby nie okazać się niewiarygodnym lokalizując sklepiki, bary, kioski czy wygląd fasad budynków. Bo nie szczędzi czytelnikowi szczegółów, nawet w opisie podawania zapalonego papierosa czy dzwonka w  telefonie. Występujące w powieści postaci mają wyraźnie zarysowane cechy osobowości, imiona, nazwiska i ksywki, co czyni narrację niesłychanie plastyczną i wiarygodną. Gdyby miała być sfilmowana, nie tylko reżyser, ale scenograf, odpowiedzialny za casting i autor scenariusza mieliby gotowy materiał. Bo i dialogi nie szeleszczą papierem.
Dawno nie czytałem powieści w takich dużych dawkach do późnych nocnych godzin.
Trzeba się rozejrzeć za dalszymi akcjami komisarza Zakrzewskiego, w tomie Totentanz




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz