piątek, 16 lutego 2018

Sen i jawa z Niemcami w tle

Miałem dziwny sen. Śniło mi się, że przed budynkiem naszej biblioteki uczelnianej rozmawiałem z paru młodymi historykami, którzy użalali się na brak dostępu do literatury i trudności w wyszukiwaniu literatury w katalogach bibliotecznych oraz skąpstwie władz uczelni w delegowaniu do archiwów i uczelni zagranicznych. Uważali to za trudność w ich rozwoju naukowym.
Wytłumaczyłem im, że w każdej bibliotece naukowej mogą skorzystać z  dostępu do milionów artykułów i książek online. Mogą też przejrzeć katalogi bibliotek zagranicznych i poprosić o sprowadzenie publikacji w drodze wypożyczeń międzybibliotecznych. Opowiedziałem też, jak szukać potrzebnej literatury przez hasła przedmiotowe.
Wśród rozmówców znalazł się młody człowiek, który powiedział, że wie jak to się robi, bo korzystał z naszej biblioteki i przekazał do niej kilkaset książek. Ucieszyłem się z jego obecności, potwierdziłem ten fakt, bo faktycznie otrzymaliśmy taki dar w liczbie ok. 500 książek. I zacząłem z entuzjazmem, wręcz gorączkowo opowiadać o jednej takiej książce, którą akurat czytam. Zaprosiłem tych ludzi do wnętrza i nadal opowiadałem o treści książki. W pewnym momencie zorientowałem się, że w trakcie mojej opowieści słuchacze zniknęli, a ja... już nie śpię. Była 6.00. Uznałem jednak, że mam gotowy temat na wpis na blogu, do którego zabierałem się już wczoraj.



Jest to jakby osobista historia Niemiec po 1871 r., spisana  przez wybitnego historyka i politologa amerykańskiego Fritza Sterna, doktora honorowego Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego pradziadkiem był lekarz Sigismund Asch (1825-1901), zwany we Wrocławiu "starym Aschem".  Pisałem o nim jako jednym z bohaterów książki Dzieło Żydów Wrocławia. Jego zięć, a dziadek autora Richard Stern, był autorem szeregu odkryć z zakresu bakteriologii, podręczników akademickich i lekarzem chorób zakaźnych, kierował jednym z oddziałów kliniki uniwersyteckiej. W 1900 r. został profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Wrocławskiego. Miał ofertę profesury zwyczajnej uniwersytetu w Greifswaldzie, ale wybrał Wrocław. Wydział medyczny tutejszego uniwersytetu stawał się coraz silniejszy i przyciągał ludzi z innych ośrodków uniwersyteckich.  Tu też karierę profesorską robił ojciec autora, Rudolf, który wcześniej odznaczył się jako żołnierz podczas I wojny światowej, na którą  zgłosił się jako ochotnik i za odwagę otrzymał najpierw Krzyż Żelazny drugiej klasy, a potem także pierwszej. W okresie Republiki Weimarskiej prowadził badania, wykłady uniwersyteckie, klinikę i praktykę prywatną, choć jako  Żydowi (cóż, że zasymilowanemu chrześcijaninie w drugim pokoleniu?) wspinanie się po ścieżce awansu wymagało więcej sił i czasu.
Urodzony w 1926 r. Fritz  opowiada o swoim dzieciństwie,  szkołach, matce wprowadzającej z sukcesami metodę Weroniki Sherborn w  wychowaniu przedszkolnym i wczesnoszkolnym, o kręgu towarzyskim rodziców, w którym byli wybitni uczeni, głównie też pochodzenia żydowskiego, w tym noblistów, z których najbliższy był nazywany przez autora wujkiem Fritz Haber, któremu udało się wyseparować azot z powietrza, co z jednej strony pozwoliło wytworzenie gazu bojowego zwanego iperytem, a z drugiej nawozów sztucznych.
Pomimo zabiegów rodziców, żeby uchronić dzieci (także starszą siostrę) przed doświadczaniem nasilającego się po dojściu NSDAP do władzy antysemityzmu, nie da się tego ukryć. Jako siedmiolatek dowiaduje się ze zdziwieniem, że jest Żydem. Bo jak to? Chodził z rodzicami do zboru, w domu świętowano Boże Narodzenie, ubierano choinkę i kolędowano, siostra szykowała się do konfirmacji, a tu okazuje się, że jest kimś gorszym, kogo koledzy w szkole wyśmiewają i grożą pobiciem. Przestają liczyć się zasługi wojenne i naukowe ojca, tracącego po kolei prawo do wygłaszania wykładów, publikowania, stanowisko w klinice i może prowadzić tylko praktykę prywatną i tylko dla ludności pochodzenia żydowskiego. Jednak Niemcy ryzykują korzystanie porad wybitnego lekarza. Pozbawianie ludności żydowskiej kolejnych praw obywatelskich, donosicielstwo, narastający terror, sprawiają, że rodzina postanawia emigrować. Po licznych zabiegach o odzyskanie zabranych tymczasem paszportów oraz staraniach rodziny i naukowców amerykańskich w 1938 r. udaje się ostatnim regularnym rejsem uciec do Ameryki. Tam dowiadują się, że podczas tzw. Nocy Kryształowej mieszkanie wrocławskie zostało splądrowane, a gabinet ograbiony ze sprzętu medycznego.
Rodzina osiadła najpierw w Nowym Jorku, gdzie rodzice krok po kroku odbudowywali swoje kariery zawodowe i naukowe, zaś Fritz, szybko opanowawszy język swej nowej ojczyzny studiował humanistykę. A że wykazywał się bystrością, bezpośrednio po studiach uznany został za zdolnego do prowadzenia zajęć dydaktycznych z zakresu cywilizacji europejskiej oraz historii Niemiec. Na podstawie tego, co było dostępne w amerykańskich bibliotekach uniwersyteckich, głównie prac historyków amerykańskich i brytyjskich zaczął przygotowywać skrypty uczelniane. Amerykański system administrowania nauką i jej finansowania przez rozmaite instytucje federalne, stanowe i prywatne pozwolił mu na wyjazdy do Europy (od dziecka bardzo lubił  rejsy statkami pasażerskimi), gdzie otworem stały bogate archiwa, dzięki dostępowi do których mógł pomnażać historiografie europejską o własne ustalenia natury faktograficznej i metodologicznej. Szybko stał się więc międzynarodowym autorytetem w historii najnowszej Niemiec i zachodniej Europy.
Jednocześnie autor pilnie śledzi bieżące wydarzenia w swej dawnej ojczyźnie. Można rzec, że wręcz kibicuje powstawaniu odradzających się Niemiec. Cieszy go, że w wyniku połączenia trzech stref okupacyjnych powstaje państwo demokratyczne, nie ukrywa fascynacji poczynaniami konserwatywnego kanclerza Republiki Federalnej Konrada Adenauera i jego rządu, w którym gospodarką kieruje skutecznie Ludwig Erhard, choć jednocześnie budzi w nim pewien niesmak, że z braku nowych kadr w administracji pracują tysiące byłych nazistów, oczywiście tych niewiele w III Rzeszy znaczących. Przybywając do kraju trafia na swoich kolegów po fachu, prowadzi z nimi debaty uniwersyteckie i o każdym stara się dowiedzieć, czy aby nie angażowali się po stronie nazistów. Można rzec, że każdego przymierza do wojskowej czapki lub hełmu oficera SS. Trudno mu się dziwić, on ocalał, ale wielu jego pobratymców nie przeżyło wojny.
I tak czytając historię rodziny Briegerów (z której pochodziła żona Sigismunda Ascha) i Sternów poznałem bliżej historię Niemiec, na tle której wiedli żywot przodkowie autora i on sam, a w szczególności historię powstawania dzisiejszych Niemiec - od podziału na strefy, potem na dwa państwa, a wreszcie po zjednoczone państwo, będące dziś wzorem demokracji i pokojowej współpracy państw europejskich. 
W połowie lat osiemdziesiątych autor odwiedził swoje rodzinne miasto. Domu rodzinnego nie było, ale na obrzeżach Parku Szczytnickiego stał dom ciotki. Gospodarz wprowadził go do sypialni,  gdzie czasem nocował. W pewnym momencie gospodarz odsłonił rękaw z wytatuowanym numerem więźnia obozu zagłady. Był nim znany wrocławski pisarz i dziennikarz Czesław Ostańkowicz. W 2002 r. Uniwersytet Wrocławski, który był uniwersytetem jego dziadka i ojca, wyróżnił Fritza Langa, profesora Columbia University, tytułem doktora honoris causa. Autor zmarł dwa lata temu, dożywszy 90 lat.
Okładka książki Niemcy w pięciu wcieleniach

1 komentarz:

  1. Zajrzałam na EBIB ... i co widzą zaspane jeszcze moje oczy: "Rektor UWr ogłosił konkurs na dyrektora biblioteki". Pomyślałam sobie, że napiszę do Ciebie abyś się zgłosił do konkursu na dyrektora biblioteki ...
    Zaczynam kopiować i wklejać i co ja widzę: UW a nie UWr.
    Nie tylko Ty miewasz piękne sny. Ja też śniłam jeszcze na jawie.
    Szkoda że to był tylko sen na jawie.

    OdpowiedzUsuń