niedziela, 11 lutego 2018

Praga miejscem i bohaterką powieści

Lubię czytać książki wydawane przez wrocławską oficynę "Książkowe Klimaty", specjalizującą  się w przekładach z literatur krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Tytuły dobierane są starannie, w jakiś sposób stanowią reprezentację cech tych literatur. A wydawane są w świetnych przekładach, zredagowanych tak, że próżno szukać w nich choćby najmniejszych niedoróbek. Podoba mi się też, że prezentowane są sylwetki tłumaczy wraz z ich konterfektami. Podkreśla to bowiem funkcję tłumacza jako (współ)twórcy dzieła.
Nie dziw, że wydawnictwo zdobywa często nagrody jak nie za wydanie świetnej powieści, to za sposób ich edycji.
Jakiś czas temu pożyczyłem sobie do domu powieść czeskiego prozaika Milosza Urbana Lord Mord. Przeczytał ją brat, jego znajoma i na podstawie ich rekomendacji przeczytałem sam.
Akcja powieści ulokowana została w Pradze początku XX wieku, gdy i wśród Czechów narastały tendencje wolnościowe, choć trudno na podstawie powieści stwierdzić, jak były one silne. Można sądzić, że umiarkowanie. Zwykle tak jest, że środowiska wolnościowe wewnątrz imperiów były nieliczne, zwłaszcza gdy ucisk narodowościowy nie był zbyt silny.


Bohaterem powieści jest osiadły w mieście syn ziemiańskiej rodziny, posiadającej zamek i majątek na przedmieściu. Zasilany apanażami przez rodziców wiedzie żywot owoczesnego playboya, korzystającego regularnie z usług domów publicznych, zatrudnia w charakterze pomocy domowej i pogotowia seksualnego dziewczynę, która chyba była prostytutką, ale u boku zamożnego hrabiego czuje się bardziej bezpieczna, choc zdaje sobie sprawę, że jak poprzednimi razy w pewnym momencie znudzi się nią i znajdzie młodszą. Ponadto hrabia Adam Arco przyjmuje pod opiekę piękną dziewczynę, powierzoną mu przez jej ojca. Trudno orzec na jakich warunkach, ale traktuje ją z szacunkiem, dba o  jej kształcenie i bezpieczeństwo. W wolnych chwilach wpada na treningi fechtunku, odwiedza lokale, w których podawany jest absynt. Ot, żywot próżniaka.
Nie obchodzi go zbytnio polityka i właściwie od innych osób dowiaduje się, że w ruch narodowy silnie angażuje się jego ojciec.  Za to zaangażował się w obronę kupionego przez siebie pałacyku w pobliżu dzielnicy Josefow, zwanej powszechnie Żidami. Pieniądze na zakup zdobył dzięki handlowi tajemniczymi pigułkami, nazywanym hydrochlorkiem (choć dziś podobną nazwę ma środek na nadciśnienie), będącej jakąś postacią środka odurzającego, ale znakomicie łagodzącego skutki trapiącej go astmy. Okazało się jednak, że pałac znalazł się w strefie objętej  planem asenizacji, rozszerzonej zapewne na skutek ówczesnego lobby kamieniczników. Jak dziś wiemy, plan został zrealizowany.
Trudno tu pisać o wątkach bardziej sensacyjnych czy kryminalnych, choć takowe tu są, łącznie z tajemniczym mordercą Kleinfleischem, tłumaczonym tu jako Mięsko. Podobnie jak parę trupów płci żeńskiej, będących jego ofiarami, ale potraktowane są one dość marginalnie. Dopiero w finale powieści wychodzą one na pierwszy plan.
Powieść zaleca się znakomicie uchwyconymi realiami epoki, samego miasta oraz panujących w nim obyczajów. Kto lubi Pragę, a ja tam czuję się, jak u siebie w domu,  a do tego lubi wysmakowaną artystycznie literaturę w porządnej edycji, nie powinien przejść obok tej powieści obojętnie.
PS.

Dzięki tej powieści dowiedziałem się jak się zamawiało dorożkę pod dom. Wysyłało się służącego lub przygodną osobę za drobny datek.
Znalezione obrazy dla zapytania lord mord

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz