Zarówno zamieszczając kolejne wpisy na blogu jak i zabierając głos na forach społecznościowych, zwłaszcza gdy odczuwam pewną ich kontrowersyjność, zastanawiam się ile mi wolno jako osobie kojarzonej przez wielu z zatrudniającą mnie od 15 lat, czyli ab urbe condita, uczelnią. Która sama okazuje swoim pracownikom zaufanie, a nawet docenia tych, którzy występują w mediach, najlepiej w roli uznanych ekspertów.
I oto w październikowym numerze miesięcznika "Press", który zabrałem sobie na podróż do Warszawy, znalazłem ciekawy artykuł poświęcony podobnym dylematom dziennikarzy. Tym bardziej dla nich istotnym, że, że znane są przypadki zwolnienia z pracy ich kolegów za niereprezentowanie linii redakcyjnej w formie prywatnej wypowiedzi na forach społecznościowych lub prywatnych blogach. W artykule tym przytoczony jest "Dekalog Pieczyńskiego" (dla dziennikarzy TVN 24). Jeden z szefów stacji uznał bowiem, że lepiej będzie, gdy jej pracownicy będą z góry znali reguły gry, niż po prostu liczyli na zaufanie.
Oto owe przykazania:
Dziennikarze Departamentu Informacji TVN w serwisach społecznościowych
1. Pamiętaj, że w serwisach społecznościowych nie przestajesz reprezentować Stacji.
2. Publikując treści w internecie, również na "swoim" profilu nadal jesteś dziennikarzem.
3. Przestrzegaj standardów dziennikarskich, zwłaszcza zasady bezstronności.
4. Nie publikuj w Sieci informacji lub opinii, którymi nie podzieliłbyś się na antenie.
5. Nie zamieszczaj niczego, co mogłoby podważyć wiarygodność lub autorytet Twój, Twoich kolegów czy Stacji.
4. Nie publikuj w Sieci informacji lub opinii, którymi nie podzieliłbyś się na antenie.
5. Nie zamieszczaj niczego, co mogłoby podważyć wiarygodność lub autorytet Twój, Twoich kolegów czy Stacji.
6. Z namysłem polecaj i dodawaj posty, linki do stron i multimedia. Z rozwagą akceptuj zaproszenia.
7. Pamiętaj by chronić nieemitowane na antenie, zastrzeżone, poufne i prywatne informacje.
7. Pamiętaj by chronić nieemitowane na antenie, zastrzeżone, poufne i prywatne informacje.
8. Weź pod uwagę, że wszystko, co jest zamieszczone w Sieci, może stać się publiczne.
9. Miej świadomość, że wszystko, co umieścisz w serwisach społecznościowych, zostanie tam na stałe.
9. Miej świadomość, że wszystko, co umieścisz w serwisach społecznościowych, zostanie tam na stałe.
10.
Jeśli masz wątpliwości, czy Twoja aktywność w mediach społecznościowych
stoi w zgodzie z rolą dziennikarza informacyjnego skonsultuj się ze
swoim przełożonym.
Oczywiście, prawicowe serwisy internetowe cytują go jako przejaw cenzury w nieprzyjaznych im mediach. Być może są po temu jakieś podstawy, których ja jednak nie znajduję. Chyba jednak z wyjątkiem ostatniego przykazania, które zezwala na ręczne sterowanie sumieniem pracownika. Zepsuł tym sposobem całą swoja robotę.
Bo poza tym nie widzę niczego niewłaściwego w tym, że zabierając publicznie głos będę pamiętał, że jestem pracownikiem firmy i będę poczuwał się do lojalności wobec niej (tym bardziej, że firma jest lojalna wobec mnie) , moich współpracowników i kolegów, że mam obowiązek strzeżenia tajemnicy służbowej i że będę się wypowiadał w sposób rzeczowy i kulturalny. I mam głębokie przeświadczenie, że te standardy spełniam, bez oglądania się na wskazówki i przykazania. Wystarczy poczucie przyzwoitości.
A czytam obecnie dwie książki, obie o charakterze autobiograficznym. Są to opowiadania Andrzeja Stasiuka zebrane w tomiku "Grochów" oraz "Hitman" Juliusza Machulskiego. Czuję, że obie dziś doczytam do końca, bo wciągają. Pierwsza nutką nostalgii do czasów młodości, druga zaś humorem i ciepłem w relacji z rodzicami i otoczeniem. Wrócę do nich, gdy doczytam do końca.
Akceptuję "Przykazania"
OdpowiedzUsuńIch sens polega na tym, aby utrzymać spójność osobowości publicznej.
Wyłapywanie takich niespójności jest teraz sposobem na życie wielu ludzi.
Ocena wiarygodności człowieka jest między innymi uzależniona właśnie od zgodności życia człowieka z głoszonymi poglądami. Jeśli jest to stan "organiczny" problemu nie ma, gorzej jeśli pełni się różne niespójne role.To zawsze kiedyś odbija się rykoszetem.
Całkowita zgoda, Pani Halino!
OdpowiedzUsuń