niedziela, 10 stycznia 2021

Kryminał po wrocławsku

Kilka tygodni temu opowiedziałem moim koleżankom o moich ostatnich lekturach, o których zresztą tu pisałem. Konkretnie opowiedziałem o skali przemocy homofobicznej w polskich szkołach, opisanej w książce Przecież jesteśmy (Marzanny Pogorzelskiej i Pawła Rudnickiego, Impuls, 2020), usłyszałem od jednej z rozmówczyń, że powinienem  sobie dać spokój z takimi strasznymi sprawami i poczytać sobie jakiś kryminał.
Akurat syn mi sprezentował powieść wrocławskiego pisarza Mieczysława Gorzki Martwy sad  (Bukowy las, 2019), zaczynającą cykl o działaniach komisarza Marcina Zakrzewskiego z wydziału kryminalnego wrocławskiej komendy policji. 

W tej powieści został wysłany został na miejsce okrutnej zbrodni na obrzeżach stolicy Dolnego Śląska. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby sam nie został napadnięty przez tajemniczego napastnika, któremu udało się zbiec. Krok po kroku okazuje się, że ta zbrodnia wpisuje się w łańcuch okrutnych morderstw na dzieciach we wsi pod odległą o około 30 km od Środy Śląskiej wsi. I wiąże się z osobistą tragedią komisarza z jego dzieciństwa i z tragedią jego rodziców. Wciąż zresztą i on i rodzice nie mogą czuć się bezpiecznie. 
Jak to w kryminale według recepty Hitchcocka, zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie narasta. I utrzymuje czytelnika nieustannie, aż do ostatniej strony. Wręcz do (przed)ostatniego zdania. 
Czytałem z zainteresowaniem, gdyż autor z dbałością o szczegóły przedstawia topografię miejsc zbrodni znanych mi sprzed ponad pół wieku, ale też adres miejsca zamieszkania matki komisarza Zakrzewskiego lokuje nie tylko w bloku na osiedlu, na którym mieszkam, ale jest to blok, w którym ostatnie ponad 20 lat życia spędziła moja teściowa.
Ciekaw jestem, jakimi sprawami  zajmie się komisarz. Ale chyba już sam książki kupię



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz