sobota, 17 listopada 2018

Dziennik lat osiemdziesiątych

Jan Józef Szczepański nie żyje już od 15 lat, ale wciąż pisze. W zeszłym roku Wydawnictwo Literackie, z którym pisarz miewał na pieńku, wydało odczytany z rękopisu przez jego syna Michała piąty tom jego Dziennika, obejmujący lata 1981-1989, okres w życiu autora Polskiej jesieni szczególny.
Wybór po śmierci Jarosława Iwaszkiewicza na prezesa Związku Literatów Polskich właściwie zbiegł się z okresem euforii związanej z  powstaniem NSZZ "Solidarność" i niedługo potem Komitetu Porozumiewawczego Stowarzyszeń Twórczych, który zabrał się do stwarzania warunków do jak najdalej idącej wolności artystycznej oraz przygotowań do Kongresu Kultury Polskiej. Sam zostałem w połowie 1981 r. włączony do tego gremium i mogłem z bliska obserwować szczególnie jasno stawiających sprawy w rozmowach z funkcjonariuszami partii i rządu prezesa filmowców Andrzeja Wajdy i i prezesa związku plastyków Jerzego Puciaty oraz właśnie Szczepańskiego, który jednak swoją stanowczość ubierał w bardziej okrągłe zdania. 


W skład wybranego w 1980 r. Zarządu Głównego związku literatów weszli pisarze do tej pory nie rozpieszczani przez władze i zahartowani w walce o każde zdanie kwestionowane przez powolnych władzom PRL redaktorów naczelnych wydawnictw oraz cenzorów. Toteż w stanie wojennym postanowili twardo stać na stanowisku, które udało się wypracować zanim dzieci pewnej niedzieli nie zobaczyły Teleranka i nie zgodzili się na sugerowane coraz natarczywiej dokooptowanie pisarzy związanych z władzą, ani na zwołanie zjazdu nadzwyczajnego, w wyniku którego mogliby oni zostać do zarządu wybrani, ani też nie pozwolili, żeby pisarze weszli w skład Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON), w który dało się wmanewrować Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, któremu wówczas przewodniczyłem. W efekcie w 1984 r. Związek Literatów Polskich został rozwiązany.
W jego miejsce władze powołały nowy z wiązek pod tą samą nazwą (nazywany z pogardą "zlep"), który wybrał zarząd całkowicie powolny wobec władz. Ci, którzy doń nie wstąpili stworzyli kilka lat później Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, z autorem Dziennika na czele.
Mimo rozlicznych zajęć, wykładów i wystąpień publicznych na terenie całego kraju (zapraszały go na nie środowiska opozycyjne oraz organizacje przykościelne) intensywnego życia towarzyskiego i rodzinnego (z zapisków w dzienniku można wnosić, że zwłaszcza jego dom w Kasince Małej, ale i ten w Krakowie, nieustannie przyjmowały gości nie tylko na czas obiadu czy kolacji, ale służył też jako kwatera na noclegi), Szczepański starał się pisać. Głównie niestety do szuflady, gdyż usłużni wobec władz wydawcy przeciągali na cale lata wydanie nowych książek lub wznowień. Dopiero gdy nacisk cenzury zelżał, od 1987 r. zaczęły ukazywać się wznowienia jego książek lub przekłady (tłumaczył Conrada i Grahame Greene'a), a dopiero po 1989 r. nowe tytuły.
Za to w kilkunastu tysiącach egzemplarzy krążyła jego kronika czasu prezesowania  w ZLP, pt. Kadencja, drukowana za granicą lub w Polsce poza zasięgiem cenzury. Autora cieszyła niespodziewana popularność tej książki, ale i kłopotała, gdyż mimo staranności relacji jedne ze znanych mu postaci poczuły się urażone ocenami lub poświęceniu im mniej miejsca niż w ich mniemaniu na to zasługiwały. Zanim więc - w 1989 r. - ukazało się oficjalne wydanie Kadencji, autor dokonał poprawek oraz uzgodnień treści z zainteresowanymi osobami.
Autor Dziennika z nadzieją odczytywał wydarzenia końca 1988 r. i początku 1989, czyli masowe strajki, rozmowę telewizyjną Lecha Wałęsy z Alfredem Miodowiczem oraz obrady Okrągłego Stołu przy którym zasiadał po stronie "Solidarności".  A potem już mógł cieszyć się wynikiem wyborów 4 czerwca i powołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Autor ciepło pisze o wielu zaprzyjaźnionych postaciach ze świata literatury (np. Stanisławie Lemie czy Andrzeju Kijowskim), żeby już nie pominąć ciotki czyli mieszkającej w Nałęczowie Marii Kuncewiczowej. O wielu pisze z podziwem dla ich artyzmu słowa czy erudycji, sumitując się, że im w tym nie dorównuje.
Dziennik opatrzony jest przypisami bibliograficznymi, informującymi o publikacja autora lub o ich nieopublikowaniu na skutek skreśleń cenzury, a kończy go obszerny indeks osób, z podaniem zwięzłych notek biograficznych.
PS.
Nie będę już chyba pisał o tym, co nowego w Bibliotece DSW. Może wrócę do jej kwestii w przyszłości


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz