Akurat w przeddzień rocznicy oswobodzenia obozu koncentracyjnego Auschwitz uporałem się z książką "Pamięć : Historia Żydów Polskich przed, w czasie i po Zagładzie" (Warszawa, Fundacja Szalom, 2004, pod red. prof. Feliksa Tycha.
Na początek autorzy zawarli uwagi o tożsamości Żydów, ich religii, języku i kulturze oraz geografii ich wędrówek i osadnictwa, a także kształtowania się ideologii narodowej. A że książka ma charakter popularyzacyjny, adresowana jest do szerokich kręgów czytelników, informacje tego typu powinny uporządkować ich szczątkowa wiedzę przemieszana ze stereotypami.
Kiedy czyta się o historii Żydów w dawnej Polsce, w okresie średniowiecza i renesansu, można być dumnym z tolerancji ówczesnych władców, którzy dali im schronienie, którego odmówiły im państwa Europy zachodniej z jednej strony i Rosji z drugiej i troszczyli się o zapewnienie im równych praw. Z różnym skutkiem, gdyż za Żydami szła legenda o ich sprawstwie śmierci Chrystusa, będąca powodem exodusu, łatwo przyswajalna przez miejscowa ludność. Sprawiało to, że z konieczności trzymania się razem,, co z kolei pozwalało na przydzielaniu im miejsc na osiedlanie się na granicach miast, jak np. w dzisiejszej dzielnicy Kazimierz w Krakowie. Ale zamieszkiwali też małe miasta, głównie na wschodzie kraju, w których czasem stanowili większość.
Zrodzenie się nacjonalizmów w połowie XIX w. oraz niemal jednocześnie teorii ras na zachodzie Europy przełożyło się także na pewne formy dyskryminacji tego narodu, zwłaszcza pod zaborem rosyjskim, w którym coraz częściej zdarzały się pogromy, w których ginęły dziesiątki osób, grabiono ich dobytek i dewastowane źródła ich utrzymania, czyli sklepy czy warsztaty rzemieślnicze. II Rzeczpospolita przyniosła inne formy dyskryminacji: ograniczenia w przyjmowaniu młodzieży żydowskiej do szkól i uniwersytetów,.możliwości wykonywania inteligenckich zawodów, a ideolodzy nacjonalizmu nawoływali do bojkotu towarzyskiego Żydów, nawet tych w znacznym stopniu zasymilowanych i mających wielkie zasługi dla kultury polskiej. Prasa nacjonalistyczna nawoływała też do bojkotu żydowskich sklepów i innych usług.
Ze ściśniętym sercem, choć przecież opisy zagłady w czasie okupacji hitlerowskiej znalem z innych przekazów, czytałem o losach Żydów w tym strasznym czasie. I ze wstydem, który z pewnością odczuwali opisujący stosunek ludności polskiej do próbujących ujść z życiem Żydów m.in. Jan Karski i Zofia Kossak-Szczucka, czytałem o losie Żydów, którzy nie trafili do gett lub z nich uciekli, licząc na pomoc ludności polskiej. Oboje z bólem pisali o tym, co ich spotykało. Zofia Kossak, która a przed wojną nie szczędziła pióra przeciw Żydom, kierując się poczuciem człowieczeństwa zaangażowała się w akcję ich ratowania, Zaś Jan Karski bezskutecznie zabiegał o pomoc ze strony Stanów Zjednoczonych. Wstrząsające są notatki dzieci żydowskich, mężnie znoszących śmierć rodziców lub rodzeństwa, nie tylko ze strony Niemców, lecz także Polaków. Przyznaję, że odetchnąłem z ulgą, gdy wreszcie dobrnąłem do końca rozdziału poświęconemu czasowi wojny.
Powojenna rzeczywistość też nie była dla polskich Żydów zbyt łaskawa. Ocaleńcy doświadczali pogromów, napadów bandyckich oraz tak silnie okazywanej niechęci, że na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych dziesiątki tysięcy wyemigrowało do powstałego akurat państwa Izrael lub do... Niemiec, żeby zamieszkać wśród narodu, z rąk którego kilka lat temu mieli być wytrzebieni do końca. Potem była kolejna fala emigracji pod koniec lat pięćdziesiątych, potem niesławna nagonka roku 1968. Dzień dzisiejszy Żydów polskich przedstawiony został poprzez liczne przejawy życia kulturalnego. Jakby kurtuazyjnie autorzy nie chcieli zauważyć napisów antysemickich na murach, ekscesów kiboli i gestów zamawiania pięciu piw przez młodych nacjonalistów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz