czwartek, 22 maja 2014

Julian Fercz

Znów przychodzi mi pisać o kimś bliskim w czasie przeszłym. Dziś rano ktoś niepodpisany imieniem i nazwiskiem, ale najwyraźniej w poważnym tonie przekazał mi informację o śmierci Pana Juliana Fercza, informując zarazem o terminie pogrzebu.Nie mając zapewne innego kontaktu, napisał to pod moim poprzednim wpisem, tym o książce Oksany Zabużko.
Może kogoś zdziwi, że o kimś bliskim piszę per Pan. Bo - powinienem zaznaczyć - mimo pewnej zażyłości tak się do siebie nawzajem zwracaliśmy od prawie pół wieku. Był bowiem moim wykładowcą. Na I roku studiów miał dla nas wykłady z historii bibliografii. Dość erudycyjne, nasycone licznymi nazwiskami i tytułami, które podawał dość jednostajnym głosem. I właściwie bez chwili wytchnienia. Wchodził do sali wykładowej, obliczonej na mniej osób niż liczył nasz rocznik, jakby układający harmonogram z góry zakładał niepełną frekwencję, i zaczynał mówić już od drzwi. Ale jako egzaminator był łagodny, uprzejmy i rzeczowy.
Potem sam pracując jako wykładowca polecałem studentom lekturę opracowanego przezeń wspólnie z Aleksandrą Niemczykową skryptu "Wstęp do nauki o książce i bibliotece", który doczekał się pięciu czy nawet sześciu wznowień.
Przestaliśmy się jednak widywać. Podobno zatrudnił się w którejś z wrocławskich bibliotek uczelnianych. Ponownie pojawił się w moim krajobrazie dzięki informacji, że na początku lat 80tych został w wyniku konkursu dyrektorem owoczesnej Akademii Ekonomicznej. Dowiadywałem się też, że bywał regularnie obecny na procesach działaczy opozycyjnych, Frasyniuka, Bednarza i innych. To z pewnością zaważyło na tym, że na jednej kadencji się jego dyrektorowanie skończyło.
A że była możliwość zatrudnienia Go w Bibliotece Uniwersyteckiej, gdzie trzeba było przyspieszyć opracowanie zbiorów zabezpieczonych, więc się nie wahałem i powierzyłem mu funkcje kierownika sekcji w Oddziale Alfabetycznego opracowania Zbiorów. Tym bardziej, że Pan Julian biegle władał kilkoma językami. Słyszałem, że jako dziecko długo chorował i dla zabicia czasu uczył się języków obcych. Slyszałem go zresztą "w akcji", wygłaszającego referaty i żywo dyskutującego po niemiecku i angielsku. Niewtajemniczonym należy się informacja, że zbiory zabezpieczone w Bibliotece Uniwersyteckiej to były głównie zbiory dawnej Biblioteki Miejskiej oraz innych bibliotek i księgozbiorów prywatnych głównie z terenu Dolnego Śląska, po wojnie wcielone t tworzącej się właśnie Biblioteki Uniwersyteckiej. Pod jego kierunkiem prace wyraźnie przyspieszyły. Ale po dwóch chyba latach pojawiła się potrzeba obsadzenia zwolnionego stanowiska zastępcy dyrektora, odpowiedzialnego za funkcjonowanie oddziałów zbiorów specjalnych. I tam sobie znakomicie radził. Był bowiem nie tylko wytrawnym fachowcem, co mu pomagało, bo miał autorytet w gronie wielu wybitnych pracujących tam bibliotekarzy, ale umiał ich słuchać, nie bał się zasięgać ich zdania, ale decyzje podejmował suwerennie i bez ociągania.
W 1990 r. zmontowało wokół nas aferę, w wyniku której obaj straciliśmy stanowiska. Jak później przyznał ówczesny rektor uniwersytetu, w nowych uwarunkowaniach politycznych chciał dać dyrektorskie stanowisko swemu poplecznikowi. Który, jak się później okazało, całkiem dobrze sobie radził. W przeciwieństwie do rektora, który został zdymisjonowany przed końcem kadencji. Pan Julian został w bibliotece na szeregowym stanowisku, ja jednak wybrałem własną drogę. Pracował tam do emerytury, a potem jeszcze kilka lat w niepełnym wymiarze czasu pracy.
Spotykaliśmy się jednak od czasu do czasu przy piwku, ale także na spotkaniach naukowych utworzonego w 1990 roku Polskiego Towarzystwa Bibliologicznego. Przez jedną kadencję, na początku obecnego stulecia wspólnie przewodniczyliśmy Oddziałowi Wrocławskiemu PTB, Pan Julian jako prezes, ja jako jego zastępca.
Kierując w tym czasie Biblioteką Dolnośląskiej Szkoły Wyższej zapraszałem go z racji tej funkcji, ale też z szacunku dla jego dorobku i zaangażowania, na organizowane przez nas konferencje naukowe. Gwarantował bowiem, że w wyniku sumiennego słuchania wystąpień postawi pytania i zainicjuje tym sposobem dyskusję. I zawsze tak było.
Kilka lat temu zaszczycił nasz rocznik na spotkaniu w 40-lecie ukończenia studiów. Znakomicie się czuł w naszym towarzystwie, a mnie po cichu się zwierzył z podziwu, dla rzeczywiście nieprzemijającej urody moich koleżanek. One zaś zgodnie stwierdzały, że wyglądał jak wtedy gdy miał dla nas wykłady, przed półwiekiem.
Już jako emeryt wczuł się, podobnie jak ja, w losy pracowników Biblioteki Uniwersyteckiej, z których wielu doznało krzywd ze strony obecnej dyrekcji, tracąc kierownicze stanowiska,  przenoszonych z działu do działu bez wyraźnego dania racji lub zgoła pozbawianych pracy. Konsultowaliśmy się zresztą wzajemnie w tych sprawach.
Ostatni raz był u mnie w bibliotece w tej sprawie jakieś półtora roku temu. Zaowocowało to publikacją jego artykułu w "Bibliotekarzu". Replika, z jaką się spotkał była niesmaczna. Wyrzucano mu podeszły wiek i wyrażano bezsilność, że jako emeryta nie można go już w żaden sposób "postawić do pionu".
Ostatnio zaczęło mnie niepokoić jego milczenie.  Kilka dni temu wysłałem do Niego maila. Bez odpowiedzi. Co prawda Pan Julian nie zwykł odpowiadać natychmiast, więc czekałem. Odpowiedź przyszła skądinąd i nie taka, jaką sobie obiecywałem.



4 komentarze:

  1. To był dobry człowiek. We wszystkim co robił. Będzie mi go brakować.
    nekrolog

    OdpowiedzUsuń
  2. Na http://forum.gazeta.pl/forum/w,72,91625176,151105132,Re_Zmarl_SP_mgr_Julian_Fercz.html
    jest też wspomnienie p. JG. Obraz życia Pana Juliana jaki nakreślił p. JG można wykorzystać do planowanego przez Pana Wspomnienia o ŚP Julianie Ferczu, które zamierza opublikować Pan w Bibliotekarzu. Gorąco do tego zachęcam.
    --
    serdecznie pozdrawiam
    nekrolog

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    Na stronie
    http://forum.gazeta.pl/forum/w,72,91625176,151138009,Re_Zmarl_SP_mgr_Julian_Fercz.html
    jest informacja o stronie internetowej z historią rodziny ŚP Pana Juliana Fercza.
    Na podstronie kontaktowej można składać kondolencje.
    --
    Serdecznie pozdrawiam
    nekrolog

    OdpowiedzUsuń
  4. Pogrzeb ŚP Pana Juliana będzie nie w czwartek a w piątek.
    --
    Serdecznie pozdrawiam
    nekrolog

    OdpowiedzUsuń