W 1999 roku w Poznaniu, w tamtejszej Wyższej Szkole
Bankowej spotkali się po raz pierwszy
bibliotekarze intensywnie powstających wtedy uczelni niepaństwowych.
Konferencja nie miała tematu, więc zebrani dzielili się swoimi refleksjami i doświadczeniami w
organizacji przestrzeni bibliotecznej, zarządzania i takiego działania, żeby
ich obecność nie tylko służyła podstawowym celom, ale żeby być widocznymi w otoczeniu.
Postanowiono wtedy, żeby na tej jednej konferencji nie
poprzestawać. A że chętnych do pełnienia roli gospodarzy nie brakowało, więc
rok potem stała się nim biblioteka Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i
Zarządzania w Wałbrzychu, potem zaś w Górnośląskiej Wyższej szkole handlowej w Katowicach, gdzie już pojawił się temat wiodący
(multimedia w bibliotece) oraz postanowiono o powołaniu Sekcji Bibliotek
Niepaństwowych Szkół Wyższych przy Zarządzie Głównym Stowarzyszenia
Bibliotekarzy Polskich, a mnie wybrano na jej przewodniczącego. W 2002 roku o
marketingu i jakości usług przedstawiano referaty i dyskutowano w Dolnośląskiej
Szkole Wyższej, wtedy jeszcze z dodaniem „Edukacji”. Następnie gospodarzami
kolejnych konferencji były m.in. biblioteki w Białymstoku, Dąbrowie Górniczej,
Sosnowcu, Warszawie i Łodzi. Ich plonem jest kilkanaście tomów publikacji, od
2003 roku już recenzowanych, czyli mających swoisty certyfikat poziomu
naukowego. Z każdym rokiem rósł udział w tych konferencjach bibliotekarzy
bibliotek państwowych, pojawiali się też nauczyciele akademiccy z ośrodków
akademickiego kształcenia bibliotekarzy.
Konferencja piętnasta była powrotem do źródeł, czyli do
Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. Temat skłaniał do rozprawiania o różnych
aspektach komunikacji między bibliotekami a ich użytkownikami. Autorzy
prezentacji i konwencjonalnych odczytów dzielili się własnymi doświadczeniami,
obserwacjami oraz wynikami prowadzonych badań. Dzięki temu mogły zaproponować
coś w rodzaju kodeksu dobrych praktyk, ale też i dość obszernego wykazu
najczęściej popełnianych błędów.
Sam wpisałem się w tę konwencję przedstawiając dylematy
blogującego bibliotekarza, o których już wcześniej tu pisałem. Na potrzeby
konferencji obudowałem je wprowadzeniem teoretycznym, w którym podjąłem próbę
scharakteryzowania raczej niż zdefiniowania bloga zawodowego. A więc takiego,
który pisany jest z punktu widzenia kogoś, kto poświęca dużo uwagi sprawom
zawodowym i sam jest z określonym zawodem kojarzony przez odbiorców..
Tym razem służyła mi swada i refleks, co było widać po
reakcji zebranych. Pomogła mi w tym aranżacja Sali i sprzęt, tak skonfigurowany
i usytuowany, że nie musiałem dzielić uwagi między samą prezentację i na własne
zapiski, co w moim przypadku wiązało się zwykle ze zdejmowaniem i nakładaniem
okularów.
Moje wspólpracownice z Biblioteki DSW miały prezentacje nie
związane bezpośrednio z głównym nurtem obrad. Magda Karciarz na prośbę
organizatorów podzieliła się refleksjami związanymi z gromadzeniem materiałów i
badaniami, które stały się podstawą obronionej pół roku temu pracy doktorskiej.
W jej prezentacji znać było obycie
konferencyjne, wyrażające się swobodą, zwięzłością i skupieniem na
najważniejszych kwestiach. Natomiast Małgosia Kiwior, od niespełna roku
pracująca na etacie, była na konferencji pierwszy raz. Ale przedstawiając
możliwości pozyskiwania środków finansowych i rzeczowych na potrzeby
biblioteki, w czym zyskała już pewne doświadczenie z pożytkiem dla naszej
biblioteki, wystąpiła tak, jakby była to dla niej bułka z masłem.
Organizatorom udało się pozyskać hojnych sponsorów.
Przywiozłem w rezultacie z Poznania nie tylko trochę książek i folderów, ale
też kilka długopisów i innych gadżetów oraz… butelkę wina Bordeaux. Jeden ze
sponsorów, znający się na winach uatrakcyjnił kolację podając ten trunek, a
ponadto kilka butelek zostało rozlosowanych pomiędzy uczestników konferencji. I
dwoje spośród przedstawicieli naszej biblioteki miało szczęście.
Dzielny personel Biblioteki Wyższej Szkoły Bankowej sprawił,
że wszystko przebiegło jak najlepiej. Konferowaliśmy w bardzo dobrych
warunkach, w przerwach podawano świetną kawę z ekspresu, kanapki i ciasteczka
oraz smaczne posiłki. Brakło czasu na dyskusję, ale to już sprawka części
uczestników konferencji, którzy nie zawsze potrafili powstrzymać swoje
skłonności do grandilokwencji, ignorując czasem uwagi moderatorów
poszczególnych sesji.
Dyskutowaliśmy jednak w przerwach w małych grupach oraz
podczas uroczystej kolacji. Wtedy właśnie jedna z uczestniczek konferencji
zasugerowała mi pisanie dwóch blogów: jednego czysto zawodowego, a drugiego
poświęconego innym zagadnieniom. I tak chyba będę robił. A więc następny wpis
niezwiązany z książkami i bibliotekarstwem zainauguruje drugą serię moich
wpisów.
W 1999 r. zrobiono nam podobne zdjęcie, na którym położyłem się na pierwszym planie i teraz zwykle też przyjęcie takiej pozycji jest ode mnie oczekiwane. Czwarta stojąca od lewej Jola Grzenia z GWSH w Katowicach, jedyna obok mnie osoba, która była obecna na wszystkich piętnastu konferencjach
Bardzo było przyjemnie, szczególnie podobał mi się - jak zresztą zawsze - Twój występ, bo to co prezentujesz zawsze ma myśl, energię, dowcip i pomysł. To zawsze więcej niż referat, zawsze więcej niż wygłoszenie wykładu. I bardzo Cię szanuję za promocję swoich pracowników, niezwykle zdolnych i ambitnych. ZAWSZE.
OdpowiedzUsuńAle mam pretensję o jedno - wymieniłeś w notce z pełnej nazwy wałbrzyską uczelnię, poznańską i ... swoją. Katowickiej nie podałeś, więc uzupełniam: organizatorem trzeciej w kolejności konferencji bibliotek szkół wyższych niepaństwowych była w 2001 roku Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa, której szefem jestem. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Jolanta Grzenia
Jolu, dziękuję za komentarz, jak zwykle w Twoim wydaniu sympatyczny. Nie wymieniłem nazwy Twojej uczelni, bo nie byłem pewien jej dokładnej nazwy. Ale uzupałniam niedoróbkę
OdpowiedzUsuńI jak tu za Tobą nie szaleć?
OdpowiedzUsuńSerdecznie bardzo pozdrawiam. Tym razem wyłącznie Ciebie.
Jola
:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za już, kiedy i gdzie kolejna konferencja. Może już znany jest temat?
OdpowiedzUsuńWojciech Rozwadowski
Ania Sobiech zaprasza za rok do Ostrołęki. Będziesz miał niedaleko :)
OdpowiedzUsuńŚwietna konferencja i cudowni ludzie - dziękuję Organizatorom i Tobie Stefanie za tę relację, za bloga i możliwość wyrażenia zadowolenia z udziału w wydarzeniu także tutaj :)
OdpowiedzUsuńPaula Milewska
Paulinko, masz w tym obrazie konferencji swój walny udział. Pozdrawiam całą dzielną załogę Biblioteki WSP
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń