wtorek, 14 grudnia 2021

Książka o Słowacji

 Byłem kilka razy w Słowacji, miałem tam przyjaciół we współpracującej z wrocławskim Instytutem Bibliotekoznawstwa Katedrze Księgoznawstwa Uniwersytetu Komeńskiego oraz w słowackich bibliotekach.Co prawda było to dość dawno, w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Mile wspominam moje pobyty w Bratysławie, Popradzie i Koszycach.
Toteż gdy znalazłem chyba w "Angorze" notkę o książce UFO nad Bratysławą Weroniki Gogoli (Czarne, 2021), zamówiłem ją sobie i w try miga przeczytałem. Tytułowe UFO "lata" nad Bratysławą już blisko pół wieku. Jest to przypominająca talerz kosmiczny restauracja umieszczona na wierzchołku pylony mostu na  Dunaju. Rozpościera się z niej widok na miasto po obu stronach rzeki i zdającego się na wyciągnięcie ręki zamku Marii Teresy, górującego nad miastem. Byłem tam jako uczestnik grupy seminarium naukowego. Ale przewodniczka oprowadziwszy nas dookoła wnętrza oznajmiła, że na obiad tam z pewnością nas nie stać i zaprowadziła na obiad do pobliskiej restauracji nad Dunajem, z widokiem na most i na zamek.
Miałem tam zabawny epizod. Otóż teściowa poprosiła o kupno... gumy do majtek, której używała do szytych poszewek na poduszki i fartuchy. Sklep z pasmanterią znalazłem blisko Univerzitnej Kniżnicy (to tylko historyczna nazwa, uniwersytet ma swoją odrębną bibliotekę). Stanąłem w kolejce, a g dy przyszła na mnie kolej, poprosiłem o tę gumę po rosyjsku, gdyż zdawało mi się, że to będzie dla sprzedawczyni bardziej zrozumiały język niż polski. Pani za ladą jednak mnie ominęła i zaczęła obsługiwać następną osobę w kolejce. Stanąłem więc poza kolejką i po chwili zastanowienia znów się w niej ustawiłem. I gdy przyszła znów na mniej kolej poprosiłem o tę gumę po polsku. Pani się uśmiechnęła i po spytaniu jak wiele jej potrzebuję podała dwa pęczki po pięć metrów. Po prostu nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo Słowacy byli antysowieccy. Reżim komunistyczny był tam bowiem dalece trudniejszy do zniesienia, a do tego dołożyła się pamięć interwencji "armii sprzymierzonych" w 1968 r.
Autorka, Polka zamieszkała obecnie w Bratysławie, pisze o Słowacji po 1993 r., gdy stała się ona odrębnym państwem. Co zresztą wydawało się dla Słowacji niekorzystne, gdyż pod względem liczby ludności, zaawansowania gospodarki oraz liczby większych miast, niekorzystne. Był to jakby akt zaspokojenia ambicji liderów grupy polityków, którzy chcieli mieć  swoje państwo i nim rządzić.
Dość groteskowo w oczach autorki wyglądały usiłowania historycznego uzasadnienia ciągłości dziejów narodu słowackiego przez stawianie pomników postaci nie tak znowu świetlanych, żeby uznać ich za bohaterów narodowych i nie  całkiem przy tym słowackich, lecz raczej morawskich. Ale jak wiemy zawsze znajdą się tacy historycy, którzy napiszą historię pod upodobania władzy i artyści, którzy wykonają jej zamówienia. Autor pomnika króla Svatopluka, "przed którym drżał cały świat" wsławił się wcześniej pomnikiem milicjanta postawionym w centrum Bratysławy.
Historia tego samodzielnego już państwa to na przemian rządy nacjonalistów kończące się skandalami (Meciar po zamordowaniu syna prezydenta Kovaca, Fico po zamordowaniu dziennikarza i jego narzeczonej) i demokratów. Tym drugim udało się wprowadzenie Słowacji do Unii Europejskiej, NATO i do zastąpienia korony przez euro. Obecnie znów rządzą demokraci, a prezydent Zuzana Ciaputova  cieszy się rosnącą popularnością.
Oprócz rozdziałów poświęconych historii i charakterystyce Słowaków (ale to kraj, którego część obywateli wciąż mówi po węgiersku, a część swoistą gwarą ukraińską i ma swoje szkoły, mieszkańcy lubują się w pływaniu i surfowaniu, do czego nie trzeba morza, wystarczy duże jezioro, a jest ich trochę w Słowacji) są historię anegdotyczne. Na przykład ta o Janosiku, który był Słowakiem i nie był taki święty (łupił ze swoimi ludźmi przejeżdżających kupców, ale zrabowane towary sprzedawał), ale ma swoją legendę, bo walczył z księciem z austriackiej dynastii Habsburgów.  Polski serial i jego bohater nie przypadł Słowakom do gustu, mówili, że to raczej polski Rambo, a nie ich Janosik.
Autorka wspomina też swój udział w charakterze konsultantki w przygotowywanym w popradzkim teatrze musicalu o... Janie Pawle II. W przedsięwzięciu brali bowiem udział w większości ateiści, łącznie z reżyserem. Spektakl wyszedł dość obrazoburczy, ale publika ciągnęła z obu stron Tatr i  oglądała go z nieudawaną nabożnością.
Słowacja to nasz sąsiad, ale książka Weroniki Gogoli uświadomiła mi, jak mało o nim i jego mieszkańcach wiemy. Teraz wiem o wiele więcej

https://czarne.com.pl/uploads/catalog/product/cover/1396/large_ufo_nad_bratyslawa.jpg


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz