poniedziałek, 4 listopada 2019

Co z wolnością badań i dydaktyki akademickiej w Polsce?

Poranek  zaczynam od Radia TOK FM. Ale gdy ok. 8.15 ogłaszana jest przerwa na informacje (a faktycznie na reklamy) przełączam na wywiad w "Trujce" (sic!). Dziś gościem Pawła Lisickiego, z którego już nic nie zostało jako dziennikarza, był wiceminister kultury Jarosław Sellin. To co opowiadał w ciągu tych paru minut, zanim znów przełączyłem na TOK FM, postawiło na sztorc resztę mojej siwizny.
Zapowiedział oto znaczne ograniczenie wolności nauk społecznych i humanistycznych na uczelniach wyższych, a pewnie i w PAN. Nawet prowadzący rozmowę żachnął się, że przecież uczelnie cieszą się autonomią. Na to ten, że oczywiście autonomia powinna zostać zachowana, ale nie może tak być, że szerzy się na nich lewacka ideologia, a już zwłaszcza badania i dydaktyka z zakresu gender studies, która zdaniem Sellina nie ma wiele wspólnego z nauką, a jest po prostu ideologią Najbardziej dostało się Uniwersytetowi Opolskiemu, na którym w wykazie kierunków występuje gender studies. 

Oczywiście sprawdziłem. Jest jako nauka stosowana, ale już z zaznaczeniem, że studia zostały wstrzymane i nie będzie naboru. Czyżby już wcześniej uniwersytet się przestraszył?
Zniknęła też strona Kongresu Kobiet z wykazem uczelni, na których uprawiane były badania gender studies. Żeby nie szkodzić tym uczelniom?
A jednocześnie czytam, że minister nauki Jarosław Gowin twierdzi, że będzie bronił swobody uprawiania tych badań jak Rejtan. Którego protest nb. na niewiele się zdał.
Jednocześnie Sellin nie krył oburzenia, że tylko uczelnie katolickie są miejscem badań nad myślą Karola Wojtyły, którego publikacje wypełniają 80 000 stron druku. Był bowiem wybitnym teologiem, filozofem, etykiem, poetą i dramaturgiem.
Byłem za mały, żeby znać i rozumieć rządy w czasie Polski stalinowskiej, kiedy z uczelni wyrugowano burżuazyjne i zideologizowane rzekomo takie dyscypliny naukowe jak socjologia oraz "niezgodne z interesem społecznym" kierunki badań psychologicznych, pedagogicznych, historycznych, filozoficznych czy nawet  filologicznych. Oczywiście wyrugowano też uprawiających je badaczy i wykładowców. A jednocześnie narzucano badania nad zagadnieniami, którymi zajmowała się "przodująca nauka radziecka" i tylko według teorii, metodologii i paradygmatów uświęconych na wschód od Bugu.
Czyżby rządy w zakresie nauki w Polsce PiS-owskiej zaczęły już czerpać wzory z tamtych czasów?
A może tylko Sellin, rozczarowany, że cztery lata temu nie został ministrem kultury, na co ostrzył sobie zęby, zgłasza teraz pretensje do urzędu ministra nauki, w miejsce ulegającego wpływom liberalnym Gowina? Który z kolei wyrasta na obrońcę wolności nauki?Znalezione obrazy dla zapytania nauka radziecka, okładka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz