niedziela, 19 maja 2019

Już półetatowiec. I nadal kręglarz

Oswoiłem się już z moim nowym statusem. Przekazałem nowej dyrektorce dokumentację, upoważniłem do przejęcia z mego komputera plików, folderów i aplikacji, które wykorzystywałem w zarządzaniu, a w rozmowie z nią ośmieliłem do traktowania mnie podobnie jak pozostałych członków zespołu. Łącznie ze skorygowaniem moich działań, gdy będzie taka potrzeba. Z dyscypliną nie będzie miała problemów, ale może mieć swoje priorytety i powinienem je uszanować i się dostosować.
O tym ostatnim przekonałem się w drugim roku mojej pracy, w Instytucie Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Nie potrafiłem pogodzić się, że szefowa zwróciła mi uwagę, choć w moim przekonaniu robiłem to co należy i jak należy. Musiała odbyć  ze mną rozmowę, podczas której przyznała, że ceni moją pracę i podejście do obowiązków, ale o tym, co w danej chwili mam robić decyduje ona jako kierowniczka, bo ona odpowiada przed dyrektorem za pracę biblioteki.


Zadeklarowałem też, że może liczyć na moje rady i sugestie, ale nie będę się z nimi wyrywał. Co najwyżej będę zgłaszał jako wnioski na zebraniach i odprawach. Tu z kolei mam znakomity wzór z pierwszego roku mojej pracy, w Studium Nauczycielskim, w którym wraz z moim przyjściem na emeryturę przeszedł dotychczasowy kierownik, ale pozostał jeszcze na pół etatu. Zajmował się gromadzeniem i opracowaniem zbiorów a ponadto miał w zakresie opiekę nad nowo zatrudnionymi pracownikami, a było nas dwoje. Szczególnie mnie wtajemniczał w arkana zawodu i po pół roku już ja zajmowałem się kupnem i we dwóch opracowywaliśmy nowości. No i nakłonił mnie do publikowania.
Ja ze szkoleniem będę miał do czynienia  tylko w czasie wakacji, gdy będziemy mieli praktykantów. A na zatrudnienie nowych pracowników nie ma widoków.
Ustaliliśmy wspólnie zakres moich obowiązków, na które złoży się uzupełnianie i ubytkowanie zbiorów, opieka nad księgozbiorem obcojęzycznym, obsługa użytkowników (choć w związku z wymienionymi  zadaniami w mniejszym zakresie oraz szkolenie użytkowników, szczególnie u progu roku akademickiego.
Na pierwszym zebraniu w nowej roli chcę zapewnić koleżanki, że chcę być traktowany na równi z nimi, wspólnie dzielić się zadaniami bieżącymi i że w razie potrzeby jestem gotów oderwać się od mojej pracy, żeby wesprzeć je lub zastąpić w obsłudze czytelników, dyżurować w weekendy, rozłożyć na półki zwrócone materiały itd. Słowem że został mi już tylko autorytet z racji wiedzy i doświadczenia.
Nie wątpię, że współpraca dobrze się ułoży, choć będzie trudniej niż do tej pory, bo z ośmiu osób zostało nas tylko pięcioro, czyli mniej niż było deklarowane.
A tymczasem cieszę się z większej ilości czasu. W dni wolne dłużej sypiam, więcej czytam, chodzę na spacery, załatwiam od dawna oczekujące na załatwienie sprawy, chodzę na konsultacje lekarskie, udzielam się politycznie i - niestety - dłużej siedzę przy komputerze, głównie na Facebooku i Twitterze. Ale muszę wreszcie zabrać się do pisania. Mam zebrane materiały do książek i artykułów i nie mogę pozwolić, żeby się zmarnowały.

*

W miniony czwartek zaś znów byłem uczestnikiem zawodów kręglarskich. Po niedawnym zabiegu chirurgicznym miałem tylko kibicować. Ale rzuciłem pierwszy raz, strącając dziewięć sztuk i nie czułem żadnych  dolegliwości. Więc odbyłem całą turę dając drużynie ponad 100 punktów. Przyczyniłem się tym sposobem do zajęcia przez zespół Biblioteki DSW II miejsca. A jutro idę pobawić się z jednym z synów na kręgielni przy ul. Słubickiej.
Obraz może zawierać: 1 osoba, w budynku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz