sobota, 6 stycznia 2018

Król warszawskiego półświatka

Zachęcony przez syna sięgnąłem po powieść Szczepana Twardocha Król (Wydawnictwo Literackie, 2016). Zarówno okładka, jak i w pewnej części stylistyka utworu nawiązuje do przedwojennej literatury popularnej.
Jest to historia żydowskiego zabijaki Jakuba Szapiro, odnoszącego sukcesy na ringu, ale wyzywającego się głównie gangster, który ściąga haracze z legalnych i nielegalnych interesów (burdeli, których jest bywalcem, knajp i sklepów) lewobrzeżnej części Warszawy, nie cofającego się przed wymuszaniem ich przemocą i zabijaniem niesolidnych płatników. Po śmierci herszta gangu w wyniku przejść w Berezie Kartuskiej sam zostaje królem. W cywilu zaś jest dbającym o rodzinę mężem i ojcem oraz działaczem partii socjalistycznej.
Widząc jednak narastającą w kraju falę antysemityzmu i węsząc zbliżanie się wojny za namową brata chce uciec do Palestyny. I kiedy już samolot z nim i rodziną uniósł się w powietrze, skąd rozlegał się widok Warszawy,wymusił na załodze lądowanie. Nie potrafił opuścić miasta, w którym był królem.

Narratorem jest młody Żydek, któremu Szapiro zabił ojca jako niesolidnego płatnika haraczu, ale przygarnął go jako kogoś w rodzaju swego żołnierza. Ten jednak nie opuścił pokładu samolotu i osiadł w Izraelu, gdzie doszedł do rangi generała i będąc już w stanie spoczynku, pisze tę całą historię. Z niebywałym, trzeba przyznać, talentem. Autor z podziwu godną maestrią pisze powieść w trzech planach, przechodząc zgrabnie z jednego miejsca w czasie i przestrzeni w drugie, z realiów tych miejsc do dyskretnie zarysowanego świata fantazji i domysłów, w niczym nie utrudniając czytelnikowi w śledzeniu wszystkich wątków.
Akcja jest mocno osadzona nie tylko w realiach warszawskiego półświatka, ale  i salonów politycznych, na których znani z kart historii pułkownicy knują zaprowadzenie w Polsce rządów na wzór hitlerowskich w Niemczech, a mają im w tym pomóc oddziały młodzieży ONR-owskiej z młodziutkim wtedy, ale bezwzględnym w działaniu Bolesławem Piaseckim (po wojnie na szczytach władzy komunistycznej jako szef stowarzyszenia "Pax") na czele.
Zamykając książkę nie potrafiłem opędzić się od pytania, kim w istocie byli przywódcy PRL-u, jeśli za jeden z filarów, może i drugoplanowy, służył im człowiek tak zdeprawowany już w młodości jak Piasecki. 

A teraz zabieram się do Ksiąg Jakubowych Olgi Tokarczuk, które w pięknej edycji znalazłem pod choinką



4 komentarze:

  1. Książka ta to zaprzeczenie lansowanej i modnej tezy, że Polacy to krwiożerczy antysemici, a Żydzi to niewinne ofiary. To dobra odpowiedź na paszkwile autorów typu Grossa. Było jak było. Jednostronne i tendencyjne oceny to droga prowadząca donikąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę zwrócić uwagę, że książka Twardocha to fikcja literacka, podczas gdy książki Grossa to rozprawy naukowe, porządnie udokumentowane, znajdujące potwierdzenie w badaniach i książkach innych historyków, którzy nie zyskali takiego rozgłosu jak Gross, bo on był pierwszy, który szerzej o gehennie Żydów mordowanych przez ludność polską napisał

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe przemyślenia, zawsze z uwagą slędzę inne opinie, ale trudno mi się odnieść do tego co czytam tak wprost.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i zachęcam do czytania następnych moich wpisów

      Usuń