sobota, 18 listopada 2017

Niemiecki i polski dom na Dolnym Śląsku i jego mieszkańcy

Zachęcony informacją o autorce Opowiadań lżejszych od powietrza sięgnąłem po jej wspomnienia z dzieciństwa na wsi dolnośląskiej, wiedziony ciekawością, na ile było ono podobne do mojego,  odległego o jakieś 100 km na północny zachód.
Było podobne i niepodobne zarazem. Podobnie jak ja wzrastała wraz z siostrami w poniemieckim domu, w dzisiejszej Opolnicy nieopodal Barda Śląskiego, w którym przez lata straszył duch pastora.  Przestał, gdy zaczęły za radą matki modlić się za jego duszę. Stały z pewnością poniemieckie meble i pewnie jadało się zastanymi sztućcami, z zostawionych przez Niemców talerzy. I chyba, choć o tym nie wspomina, powoli, na ile pozwalały dochody i podaż w sklepach, zastępowane były polskimi, a gdy pojawiły się możliwości odwiedzin rodzin pozostałych "za Bugiem" na stołach rodzin stamtąd pochodzących pojawiły się sztućce radzieckie, takie "gniotsa nie łamiotsa". Nawiasem sam do dziś używam przywiezionych stamtąd noży i widelców, gdyż do nich się przyzwyczaiłem i wydają mi się bardziej poręczne. Łyżki jednak nie nadawały się do użytku, raniły wargi.
Autorka, urodzona w rodzinie nauczycielskiej, nie miała typowych dla wiejskich dzieci obowiązków. Za to więcej się opowiadało, czytało, poświęcało więcej czasu na naukę i miało prawdziwe wakacje, a nie tylko wolne od nauki. Wygląda jednak na to, że ona sama i jej siostry miały dobre relacje z rówieśnikami płci obojga, o czym zdają się świadczyć opisy wiejskich zwyczajów i wspólnych zabaw. Wiele tu opisanych zabawnych zdarzeń z życia mieszkańców wsi.


Autorka przyjęła dobrą na takie okazję metodę spisywania wspomnień, którą i ja zastosowałem, choc nie tak konsekwentnie, pisząc na moim blogu o moim dzieciństwie. Opisuje więc po kolei wieś, jej mieszkańców, w dużej mierze wysiedlonych  spod znajdującego się dziś w granicach Ukrainy Buczacza (skąd pochodzili też w większości mieszkańcy mojej rodzinnej wsi), znajdujący się w niej sklep, szkołę, dom, wakacje, relacje między dziewczętami i chłopcami. Wszystko to opisane zostało żywo, barwnie,  z wplecionymi wiarygodnie brzmiącymi dialogami, co świadczy o dużym talencie narracyjnym. Potwierdzonym później Opowieściami lżejszymi od powietrza.
Wspomnienia Barbary Dziewięckiej-Figiel poprzedzają wspomnienia z dzieciństwa niemieckiej dziewczyny Giseli Herrmann, córki pastora. Są spisane w sposób bardziej sprawozdawczy. Dzieciństwo maluje się jak sielanka, w malowniczej okolicy w górzystym terenie nad rzeką, z widokiem na lżące niżej miasteczko z wieżą zabytkowego kościoła. Czas córki pastora jest tu dzielony między dziecięce zabawy, obowiązki szkolne i domowe. Dramatyzmu nabierają dopiero gdy zapanowały rządy nazistów, gdy trzeba było uważać z kim i o czym się rozmawia. Byli bowiem we wsi gorliwi wyznawcy nowej ideologii. Pastor na wszelki wypadek też wstąpił do NSDAP. Dziewczęta zaś zaś chciały czy nie stały się członkiniami Związki Dziewcząt Niemieckich. Mimo przekroczenia "czterdziestki" nie uchroniło go pastora od wcielenia do armii i wysłania na front. Zmarł od ran w lazarecie w Królewcu w 1944 r., ale jego zwłoki zostały sprowadzone do jego wsi, nazywającej się wtedy Giersdorf i pochowane na parafialnym cmentarzu. Wraz z rozpoczęciem wojny zapanowała bieda, kartki na żywność i opał i surowe odzienie, gdyż nie wypadało się stroić, gdy żołnierze walczyli w trudnych warunkach i niewygodach.
Szkoła została przeniesiona na Górny Śląsk, a w styczniu 1945 r. dziewczęta odbyły długi marsz na Zachód. Z matką, wysiedloną z  Giersdorf w lutym 1945 r. spotkała się dopiero rok później.
Wspomnienia Niemki i Polki wieńczy opis spotkania w 1983 r., gdy ta pierwsza odwiedziła rodzinna wieś i została gościnnie przyjęta. Od tego czasu między rodzinami trwa przyjaźń.

Ze zrozumiałych, opisanych wyżej względów, pochłonąłem książkę, w której zamieszczono wiele zdjęć, w dwa wieczory.  Myślę, że zainspirowany sposobem opisu dzieciństwa obu autorek wrócę jeszcze do mego dzieciństwa, gdyż dzięki nim odżyły w pamięci epizody, o których warto opowiedzieć.

Okładka książki Dom pod lipą

1 komentarz: