czwartek, 25 maja 2017

Wrocław 1945 oczami pionierów, którzy nie wszystko chcieli widzieć. Albo nie mogli o tym napisać

Z powodów naukowych powinienem poznać odbudowę bibliotek w zniszczonym przez wojnę Wrocławiu. W tym celu pożyczyłem sobie do domu pierwszy z trzech opasłych tomów wspomnień pionierów, którzy tworzyli tu zręby polskiej administracji, nauki, kultury i gospodarki, zatytułowanego Trudne dni.
Przeczytałem napisane z dużym talentem literackim wspomnienia walki o Wrocław, w których brali udział późniejszy dziennikarz Ryszard Skała oraz literat Waldemar Kotowicz, którego jako kilkunastolatek poznałem osobiście, bo przyjechał do naszej biblioteki gminnej w Zagrodnie w pow. złotoryjskim na spotkanie autorskie. Żeby się do niego przygotować przeczytałem z dużym zainteresowaniem powieści Frontowe drogi i Godzina przed świtem. Kilkanaście lat po wojnie literatura wojenna cieszyła się wśród dorastającej młodzieży dużym zainteresowaniem.
Z większą uwagą przeczytałem wspomnienia jednego z uczestników grupy naukowej, która przybyła do Wrocławia już 9 maja 1945, w trzy dni po podpisaniu kapitulacji Twierdzy Wrocław (Festung Breslau). Był nim późniejszy rektor Uniwersytetu Wrocławskiego i działacz polityczny prof. Stanisław Kulczyński, wsławiony tym, że jako jedyny rektor uczelni wyższej w okresie międzywojennym (Uniwersytetu Jana Kazimierza) odmówił stworzenia tzw. getta ławkowego, czyli wydzielonych ławek w salach wykładowych dla młodzieży pochodzenia żydowskiego.



Jego wspomnienia ukazują dramatyzm sytuacji pierwszych dni. Przyglądał się bezradnie palącym się zbiorom niemieckiej Biblioteki Uniwersyteckiej, których liczbę oszacował wcześniej na ok. 300 tysięcy woluminów. Zwalone na stos w kościele (bo w gmachu biblioteki ulokowano dowództwo twierdzy) zajęły się od sąsiadującego z nim płonącego gmachu Instytutu Wschodniego. Na szczęście ocalała Biblioteka Miejska i to ona wraz z jej gmachem zyskały status Biblioteki Uniwersyteckiej. I tam oraz do innych przeznaczonych na cele biblioteczne budynków ściągać zaczęto zabytkowe zbiory biblioteki uniwersyteckiej, gdyż udało się znaleźć plan ich rozlokowania na terenie całego Dolnego Śląska, a także zbiory innych bibliotek i księgozbiorów prywatnych.
W szczątkowym na ogół stanie zachowały się budynki i urządzenia niemieckich instytucji naukowych. Trzeba było tylko je zabezpieczyć przed zniszczeniem lub rozgrabieniem oraz przywrócić do stanu używalności. Wspomina doktora Owińskiego, który zabezpieczył majątek jednego z instytutów medycznych przez... rozebranie schodów. Dzięki zaangażowaniu przybywających do Wrocławia naukowców ze Lwowa, Krakowa, Wilna, ale także Warszawy, Krakowa i Poznania stało się możliwe uruchomienie 15 listopada 1945 r. studiów na połączonym uniwersytecie i politechnice.
Zanim trafiłem na te wspomnienia przeczytałem wcześniej wiele innych dzienników wydanych bez skrótów po 1989 r. oraz wspomnień i monografii, a także powieści w gruntowanie udokumentowanych ówczesnych realiach. O wielu pisałem na moim blogu. Na ich tle wspomnienia prof. Kulczyńskiego zdają się skrywać stan rzeczy. Autor pomija utrudnienia czynione przez oficerów i żołnierzy sowieckich, ściągających tu z innych okolic kraju szabrowników, węszących wszędzie rodzimych ubeków i zupełnie zdaje się nie zauważać ludności niemieckiej. Jakby przybyli do polskiego miasta z niemieckimi instytucjami naukowymi! A przecież  z archiwaliów wiadomo mi, że sam ostrzegał dyrektora biblioteki, że trzeba zabezpieczyć zbiory w budynkach, które ma zająć Urząd Bezpieczeństwa i godził się oficjalnie na zatrudnienie do porządkowania zbiorów kilkudziesięciu Niemców i powierzał nadzór nad nimi polskim pracownikom biblioteki. Nie mógł wspomnieć o tym, że wspomniany wyżej dr Owiński jako AK-owiec brał udział w Powstaniu Warszawskim. Pisze o nim tylko, że był uczestnikiem walk warszawskich.
No cóż, wspomnienia pisane były w realiach, w których nie o wszystkim można było pisać, a nawet publicznie rozmawiać. Są więc nie tylko dokumentem zaświadczającym, w sposób w jakimś stopniu kaleki o pierwszych dniach i miesiącach po wojnie i dokumentem czasu, w którym zostały spisane i opublikowane
Znalezione obrazy dla zapytania wrocław 1945 album zniszczeń  Wrocław, Rynek 1945

2 komentarze:

  1. "wspomnienia pisane były w realiach, w których nie o wszystkim można było pisać, a nawet publicznie rozmawiać."
    Pamiętam te dni widziane oczami i słyszane uszami małego dziecka, te szepty między rodzicami i ich gośćmi we własnym domu w późnych godzinach nocnych, blednięcie twarzy gdy padało słowo NKWD, i bieganie Matki co chwila do drzwi i nasłuchiwanie czy to Ojciec wraca z pracy do domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenzura wraca. Jeszcze nie wsadzają, ale radna z Częstochowy ma prokuratorski zarzut za znieważenie pamięci tzw. żołnierzy wyklętych. Zachodzę w głowę, gdzie prokurator znalazł na to paragraf.
      O takich "drobiazgach" jak zapis na nazwiska w mediach i instytucjach publicznych nie wspomnę.

      Usuń