Dlaczego zjazdowi? Ano dlatego, że miałem dużą przyjemność uczestniczenia w imprezie, którą w dużej mierze zrealizowałem, przy pewnej pomocy moich wrocławskich kolegów i koleżanek ze studiów. Był to mianowicie zjazd koleżeński rocznika studiów bibliotekoznawczych, studiującego w latach 1966-70. Cztery lata bowiem trwały przez pewien okres te studia.
Dzięki spisowi osób z naszego rocznika z danymi teleadresowymi, niestety w części już nieaktualnymi, rozesłałem zaproszenia do blisko 20 osób. Część z nich na moją prośbę skontaktowała się z tymi, do których ja nie dotarłem. W rezultacie chęć udziału w spotkaniu wyraziło 26 osób, na ogólną liczbę 43, które razem z nami ukończyły studia. Po odjęciu dziewięciu osób, które tymczasem zmarły (o niektórych pisałem na moim blogu, a wszystkich, także zmarłych naszych profesorów, uczciliśmy chwilą ciszy), jest to całkiem pokaźna część. Niestety, cztery osoby, głównie z powodów zdrowotnych, ale też i innych względów, w ostatnich dniach się wycofały. Przypuszczam, że gdybym wcześniej zarządził wnoszenie przedpłat, przynajmniej dwie z tych czterech nie wzięłyby tych innych względów pod uwagę. Widać nie było dostatecznych chęci, żeby spotkać się z kolegami i koleżankami, z których spędziło się cztery lata w uniwersyteckich ławach. Kontrastuje to z postawą koleżanek, które przybyły z zagranicy.
Dużą przyjemność sprawili nam nasi wykładowcy, w czasach naszych studiów jeszcze asystenci, a dziś już oboje profesorowie Anna i Krzysztof Migoniowie. Oboje w znakomitej formie, oboje na swój sposób skromni, jakby ich eksponowana pozycja w polskiej bibliologii (ona redaktor naczelna "Roczników Bibliotecznych", on przez lata sekretarz redakcji, potem zastępca redaktora naczelnego, a na koniec redaktor naczelny "Studiów o Książce", a ja miałem zaszczy być przez kilkanaście lat jego bliskim współpracownikiem) była czymś zwyczajnym. Witając wszystkich zebranych nie wyszczególniłem ich obecności, ale nadrobiłem to w drugiej, odrębnej mowie, wspominając nasze ówczesne relacje. Być może powinienem był podkreślić ich zasługi jako badaczy i organizatorów nauki, bo nie każdy z uczestników był w tym zorientowany, tym bardziej, że znaczna część moich koleżanek i kolegów spełniała się w innych dziedzinach niż bibliotekarstwo. Ale dzisiejszy telefon od prof. Migonia, w którym stwierdził, że znakomicie wywiązałem się z roli organizatora, uspokoił mnie w tej mierze.
Nie wszyscy jednak mieli po temu powody, gdyż mimo iż jeszcze w marcu ustaliliśmy miejsce spotkania, w niespełna tydzień przed jego terminem dowiedziałem się, że konieczna będzie zmiana lokalu, na szczęście na nieodległe, przy tej samej ulicy. No i niewłaściwie informowano osoby, dla których rezerwowałem miejsce w hotelu. Gdy telefonowali, okazywało się, że nie ma rezerwacji. Musiałem interweniować.
Ale sama kolacja była znakomita i obfita, a tzw. zimny bufet był nie do przejedzenia. Kto chciał, mógł poprosić kelnera o zapakowanie do domu.
Wieczór przebiegł w atmosferze wzruszającej serdeczności, wspominania czasów studiów, opowieściach o tym, co kto robił przez te 45 lat, oglądaniu zdjęć z czasów studiów (połowa mojej roboty, bo lubiłem wtedy fotografować i miałem niezły aparat, przywieziony przez wuja zza Buga FED, a w akademiku była nieźle wyposażona ciemnia fotograficzna). No i były robione zdjęcia przez mężów naszych dwóch koleżanek. Kiedy tylko mi je wyślą, uzupełnię wpis o co ciekawsze epizody.
Dobry pomysł zgłosił mój kolega Darek, żebym przygotował formularz na aktualne dana teleadresowe uczestników spotkania. Dzięki temu będę mógł liczyć na to, że za rok spotkamy się w co najmniej tym samym składzie. Padła bowiem - przyjęta z aplauzem - propozycja, żeby spotkać się jesienią za rok, w półwiecze rozpoczęcia naszych studiów.
A dwa dni później, w niedzielę, odbyła się piąta już wrocławska edycja "Odjazdowy Bibliotekarz" Tym razem pogoda dopisała, dzień był słoneczny, bez niebezpieczeństwa opadów. Frekwencja była jednak dość umiarkowana, gdyż tego samego dnia odbywała się we Wrocławiu wielka impreza rowerowa, która zgromadziła podobno cztery tysiące cyklistów. Być może część bibliotekarzy wybrała tę większą imprezę.
Kiedy kilka dni temu na Facebooku wspomniałem o zbliżającej się imprezie, zdziwiłem się, że na hasło "dołącz", kliknęły nasze koleżanki z Łodzi. Wziąłem to za formę informacji, że dostrzegły mój wpis.
Tymczasem, gdy dołączyłem do kawalkady na wysokości naszego osiedla z radością stwierdziłem obecność w niej owych dziewczyn, w tym Paulinę Milewską, która jest inicjatorką imprezy, odbywającej się w tym roku już w ponad 100 miastach w kraju. Pomógł w tej obecności przypadek, gdyż realizują one projekt badawczo-wdrożeniowy, w ramach którego znalazły się we Wrocławiu. Wypożyczyły więc rowery miejskie w którymś z wielu punktów w naszym mieście i pojechały.
Meta wypadła w tym roku przy restauracji "Mleczarnia" w centrum miasta, gdzie nastąpiło rozdanie pamiątek i upominków. Mnie się dostała książka "Aktywny senior". Natomiast ja za zgodą wrocławskiej organizatorki imprezy, dr Magdy Karciarz przekazałem swoją nagrodę (butelkę wina Bordeaux) nie ostatniemu przybyszowi, jak było planowane, lecz tym, które pokonały najdłuższą drogę, bo z Łodzi. A że dotarliśmy tam w porze obiadu, można było się posilić i popić czymś bez procentów, bo trzeba było jeszcze rowerami wrócić do domów.
Fotografie dodam, kiedy sam je dostanę.
Zjazd rzeczywiście udany, spisałeś się Stefanie. Spotkanie kameralne takoż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - żona jednego z mężów (obiecał dość szybko uporządkować zdjęcia).
Cieszę się, zono jednego z mężów :)
OdpowiedzUsuńOksana Zabużko będzie gościć w Mediatece
OdpowiedzUsuń62 pisarzy, dwa spotkania dziennie: od 5 lipca do 4 sierpnia we wrocławskiej
Mediatece przy pl. Teatralnym 5 trwać będzie międzynarodowy festiwal
literacki Miesiąc Spotkań Autorskich. Gość honorowy edycji 2015: Ukraina. We
wrocławskiej edycji MSA wezmą udział czołowi pisarze polscy
(m.in. Ryszard Krynicki, Krzysztof Varga, Joanna Bator, Iza Michalewicz, Filip
Springer, Anna Janko, Jacek Dehnel, Ziemowit Szczerek, Olga Tokarczuk,
Małgorzata Szejnert, Magdalena Tulli oraz Jakub Żulczyk), czescy, słowaccy oraz
31 autorów z Ukrainy (m.in. Natałka Śniadanko, Andrij Bondar,
Jurij Andruchowycz, Ołeksandr Irvaneć, Serhij Żadan, Taras Prochaśko, Jurij
Wynnyczuk, Sofija Andruchowycz i Oksana Zabużko).
Z biblioterkarskim pozdrowieniem
5 lipca 20:30 spotkanie z Oksaną.
UsuńWięcej informacji na
http://www.biblioteka.wroc.pl/component/jevents/icalrepeat.detail/2015/07/05/1275/-/miesiac-spotkan-autorskich?Itemid=280&filter_reset=1
O, znaczna część to autorzy esejów w książce "Zwrotnik Ukraina"! Polecam lekturę, pozwala lepiej zrozumieć stan umysłów dzisiejszej elity intelektualnej Ukrainy
OdpowiedzUsuń