wtorek, 17 marca 2015

Dwie polskie powieści - dwa klimaty

Przeczytałem ostatnio dwie polskie powieści współczesne: Drwala Michała Witkowskiego i Szum Magdaleny Tulli. Oboje autorzy zbierają dobre recenzje, nominowani są do nagród, więc uznałem, że warto poznać choć w części ich twórczość.
Książka Witkowskiego nie dała mi satysfakcji. Odebrałem ją jako wirtuozerski popis sztuki narracji, do której pretekstem stała się dość wątła intryga. Mamy tu w gruncie rzeczy zbiorowego bohatera w osobach kilku(nastu?) mieszkańców Międzyzdrojów, do których przybywa narrator i zamieszkuje na skraju miasteczka u dość tajemniczej postaci. Krok po kroku okazuje się, że niemal każda ze znanych lub poznanych postaci na skutek splotu różnych okoliczności przed wieloma laty lub całkiem niedawno była lub jest kimś innym.
Są tu świetne literacko  sceny dialogów lub monologów, jak np. rozmowa narratora z masażystą lub streszczenie powieści, jakiej napisanie marzy się narratorowi, wiarygodne psychologicznie ironicznie scharakteryzowane postaci i klimat miasteczka, ale całość zdała mi się miałka. Może nie umiałem doszukać się tu czegoś, co nadaje powieści większy sens?



Powieść Magdaleny Tulli też nie zaleca się intrygującą historią. W warstwie anegdotycznej są to sceny z niezbyt udanego życia kobiety od dzieciństwa do wieku dojrzałego, odczuwającej dotkliwie odrzucenie i niezrozumienie przez otoczenie, nie wyłączając własnych rodziców. Przy tym ojciec jest poznanym jeszcze przed wojną Włochem, matka zaś ma za sobą lata w obozach koncentracyjnych. Przy tym ojciec w ogóle tkwi jakby na marginesie rodziny, matka zaś jest jakby uzależniona od swojej krewnej (kuzynki), osoby idącej przez życie zdecydowanym krokiem i na wszystko mającej proste recepty, czym matce zdaje się imponować.Co stwarza dodatkową barierę między nią i córką.
Dopiero zdarzenia z wieku dojrzałego bohaterki-narratorki, gdy poznaje ona lepiej obozową i powojenną przeszłość matki, jej stan psychiczny, coś, co Antoni Kępiński nazwał syndromem oświęcimskim, próby wyjścia z tych koszmarów, pozwalają jej zrozumieć źródło owej bariery niezrozumienia. Nie tylko zresztą ze strony matki, lecz także części jej otoczenia z lat dzieciństwa i wczesnej młodości.  Z  częścią  tych postaci spotka się zresztą w życiu realnym lub wyobraźni.
Narratorka-bohaterka  radziła sobie bowiem z niezrozumieniem ze strony otoczenia przez przywołanie baśniowego lisa, który w najtrudniejszych chwilach pojawiał się i podpowiadał rozwiązania lub wyjaśnienia. Gdy jako nastolatka zamieszkała z matką w Warszawie, samotność w domu zastępowała sobie podróżami autobusami miejskimi po mieście, kiedy była wśród ludzi i umiała z nimi nawiązywać relacje.
Wiele się więc w powieści nie dzieje. Ale historia w przejmujący sposób ukazuje bezmiar cierpienia ludzi, u których przeżycia wojenne pozostawiły niezatarty psychiczny ślad. Odciska się on nie tylko na nich samych, ale także na ich bliskich, którym nie potrafią podać powodów swoich zachowań, skazując ich na psychiczną mękę wzajemnego niezrozumienia.
Autorka dość zręcznie łączy liniową narrację z retrospekcjami i baśniowością, ale czasem miałem wrażenie, że najpierw napisała całą historię, a potem jakby porozrzucała klocki, żeby potem ustawić je inaczej, ale w sposób pozwalający czytelnikowi połączyć wszystkie wątki w całość.
Z wywiadów z autorką, która z racji nominowania do rozmaitych nagród i dobrego przyjęcia przez krytykę kolejnych powieści udzieliła ich ostatnio dość wiele, wynika niezbicie, że powieść ma charakter autobiograficzny. Na jej przykładzie widać, że w pewnym sensie też jest ona ofiarą wojny.

okładka    okładka

5 komentarzy:

  1. "Shermer zauważa także, że literatura piękna odgrywa ważną rolę w polepszaniu zachowania ludzi.
    Najnowsze badania sugerują, że ci którzy czytają literaturę piękną coraz lepiej zrozumieją i nabierają zdolności odczuwania stanów psychicznych innych osób (empatia emocjonalna), umiejętności przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość."
    To cytat z poniższego postu:
    http://forum.gazeta.pl/forum/w,72,91625176,156976878,Rektor_nie_czyta_ksiazek.html
    Cieszy mnie, że Pan Panie Dyrektorze czyta literaturę piękną. Dobrze to wróży Pana podwładnym i waszym czytelnikom.
    Pewien pracownik BUWr opracowując książkę czytał również jej fragmenty, zabierał do domu aby przeczytać od deski do deski. Potem został kierownikiem Oddziału. Niestety miał odmienne poglądy od jedynych słusznych i szybko przestał być kierownikiem. Niestety normalność opuściła progi BUWr.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Forum Mobbing zostało kilka dni temu zamknięte. Nie można już na nim nic pisać.
      Dyskusja o sytuacji na Uniwersytecie Wrocławskim i Bibliotece Uniwersyteckiej przeniosła się na
      http://forum.gazeta.pl/forum/w,72,106862929,157079438,Najgorsza_budowa_biblioteki_uczelni_akademickiej.html

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wypowiedź Pana Jana jest ostatnim opublikowanym postem na forum
      http://forum.gazeta.pl/forum/w,72,91625176,156990538,Re_Folwark.html

      I temat wątku i osoba gasząca świeczki na forum są bardzo wymowne.

      Usuń
    2. Proponowałbym stworzenie fanpage,a na Facebooku. Byłby bardziej otwarty dla wszystkich, co prawda, tylko dla wszystkich mających profile na Fb

      Usuń