Zaczęło się prawdopodobnie od zniecierpliwienia zarządu którejś z uczelnianych bibliotek amerykańskich, który zwrócił się do władz uniwersytetu z wnioskiem o rezygnację z dorocznego abonamentu na część stale drożejących czasopism naukowych. Mniej więcej w tym samym czasie z funkcji dobrze opłacanych recenzentów zaczęli wycofywać się cenieni naukowcy, którzy zdali sobie sprawę z tego, że służyli kierując się dobrą wolą (oraz dobrymi zarobkami) złej sprawie.Zaczęły się też pojawiać inicjatywy regulacji prawnych mających na celu zwiększenie dostępu do informacji naukowej. Np.uzależnienie państwowych dotacji na badania naukowe od zobowiązania do bezpłatnego udostępnienia ich wyników.
Tymczasem rozwijać się zaczęła idea elektronicznych publikacji dostępnych bezpłatnie. Dziś ich serwisy liczą już miliony artykułów, w tym coraz częściej polskich autorów, gdyż coraz więcej czasopism naukowych albo przechodzi na formę hybrydową (czyli tradycyjną papierową i jednocześnie elektroniczną), albo po prostu zaprzestaje edycji papierowych na rzecz elektronicznych. A że instytucje naukowe sa finansowane przez państwo nie tylko na podstawie liczby publikacji, lecz również cytowań, więc w interesie autorów stało się zapewnienie im dostępu w trybie Open Access.
Inna formą zapewnienia autorom szerokiego dostępu do ich tekstów stały się biblioteki cyfrowe oraz repozytoria instytucjonalne. Które oczywiście łączą się w federacje, platformy i inne twory, zapewniające im wysokie pozycjonowanie w popularnych wyszukiwarkach, jak np. Federacja Polskich Bibliotek Cyfrowych czy Centrum Otwartej Nauki (CeON).
Biblioteka Dolnoiśląskiej Szkoły Wyższej od swego zarania czyniła we własnym zakresie to wszystko, co było możliwe, żeby, żeby zapewnic dostęp do informacji i literatyury naukowej wszystkim zainteresowanym. Już pierwszy regulamin udostepniania z 1998 r. przewidywał, że do biblioteki mógł się zapisać - bezpłatnie - każdy mieszkaniec kraju, bez względyu na to, czy jest obywatelem Polski czy obcego pańdstwa i bez względu na adres zamieszkania. Dzięki temu przez pewien czas książki wypozyczał u nas - korespondencyjnie - rektor pewnej uczelni z innego miasta. W bibliotece jako wypozyczający zapisane są tysiące studentów [aństwowych uczelni Wrocławia, które w swoich regulaminach wypozyczeń zastrzegają, że z ich usług w tym zakresie nie mogą korzystać studenci uczelni niepaństwowych. Oczywiście, wszyscy oni mogą korzystać też z dostępnych w bibliotece baz danych.
Od 16 grudnia działa już repozytorium publikacji Dolnośląskiej Szkoły Wyższej oPUB, którego stworzenie było możliwe dzięki dotacji ministerialnej oraz uporowi (i znajomości rzeczy) bardzo ambitnej niedawnej pracownicy naszej biblioteki, a od dwóch lat samodzielnej specjalistki do spraw informacji naukowej Ewy Rozkosz i skompletowanego przez nią zespołu. Jest to kolejny znaczący krok w rozszerzaniu wolnego dostępu do zasobów wiedzy w naszej uczelni. Dzięki niemu pracownicy i doktoranci zyskali platformę, która umożliwia szybką ścieżkę publikacji wyników swoich badań i dociekań oraz równie szybkiego otrzymywania informacji zwrotnej, a więc uwag, komentarzy, polemik oraz znajdowania partnerów do ewentualnych dalszych prac badawczych.
Uroczyste uruchomienie zbiegło się z równie uroczystym wręczeniem dyplomów doktorów i doktorów habilitowanych oraz następującemu po tym spotkaniu świątecznym, które mają w naszej uczelni już kilkunastoletnią tradycję. Ich cechą jest zmienność form "części artystycznej" oraz niezmienność zasady neutralności religijnej. Żeby każdy chciał w niej uczestniczyć i nie czuć skrępowania.
Tym razem uroczystość uświetnili studenci, którzy pod okiem wykładowców przygotowali dość oryginalny program. Pierwszą część stanowiło coś, co nazwałbym kantata na słowa mówione. Dyrygentka w pewnym stopniu tanecznymi gestami sprawiała, że mówiony przez kilka osób tekst raz brzmiał raz wolno, raz szybko, raz równo recytowany, innym razem przypominał nieopanowany gwar. Mnie się to podobało i nawet budziło wzruszenie. Druga część to były znane i mniej znane piosenki, śpiewane a capella lub z akompaniamentem, solo lub w duecie. Zaśpiewane na koniec chóralnie znane z Piwnicy pod Baranami "Dezyderata" sprawiły, że nie potrafiłem powstrzymać łez wzruszenia.
Wzruszył się też rektor, którego sztuka retoryczna stale progresuje. W swoim przemówieniu wyjaśnił, że wzruszył go nie tylko program artystyczny i jego wykonanie, ale i to, że szkoła, którą kieruje stwarza studentom możliwość samorealizacji nie tylko w sferze nauki, lecz także sztuki. Spuentował swoje wystąpienie życzeniami radosnych świąt oraz wzruszeń, a gdyby tych nie dostarczyły same święta, to i tak jest dobrze, bo właśnie przed chwilą już ich zaznali. Ja jednak liczę na to, że święta w rodzinnym gronie dostarczą ich też niemało.
I pay a quick visit each day a few sites and websites to read articles or reviews, but this web site offers quality based content.
OdpowiedzUsuń