Tydzień jeszcze trwa. Tego roku pod hasłem "Biblioteka - miejsce dla kreatywnych". Choć przecież jest w nich miejsce dla każdego, w tym i dla kreatywnych. Dziś, w sobotę, na wrocławskim rynku trwają zorganizowane z tej okazji zabawy literackie dla dzieci. Niestety, pogoda się popsuła, co może zaważyć na frekwencji.
Pogoda pewnie odstraszyła wczoraj chętnych do udziału w trzeciej wrocławskiej edycji imprezy "Odjazdowy Bibliotekarz". Na metę, w tzw. Ogrodach Szkoły przy głównej siedzibie naszej uczelni dotarło ok. trzydziestki rowerzystek i dwóch czy trzech rowerzystów. Wprawdzie nie padało, ale na deszcz zanosiło się od rana i dość znacznie ochłodniało. A na tych dzielnych zuchów czekał poczęstunek w postaci ciepłych i chłodnych napojów oraz owoców. I liczne upominki. Wszyscy dostali też plan Wrocławia z zaznaczonymi trasami rowerowymi, które rozdał przedstawiciel wrocławskiej firmy kartograficznej Galileos. Można też było kupić po bardzo atrakcyjnej cenie mapy i przewodniki turystyczne po wszystkich chyba zakątkach kraju. A za każdy zakup wybrać jeszcze drugą mapę lub przewodnik gratis. Sam wybrałem drogę do mety na skróty, jakieś 3,5 km od domu, bo i sam miałem obawy, czy dam radę przejechać w sumie kilkanaście kilometrów, a jeszcze bardziej bała się o to moja żona.
Niestety, w czasie posilania się i zakupów zaczęła się szybko psuć pogoda. Postanowiłem szybko ruszyć do domu. Nie uniknąłem jednak przeznaczenia. W połowie drogi rozpadało się na dobre i dojechałem do domu gruntownie przemoknięty. W obawie przed zaziębieniem wskoczyłem do wanny. Kąpiel w gorącej wodzie zapobiegła ewentualnym złym następstwom.
Kulminacja obchodów Tygodnia Bibliotek też wypadła w naszej uczelni. We środę 8 maja odbyła się w naszej auli uroczysta akademia połączona z rozdaniem nagród. Zdziwiło mnie tylko, że nie ogłoszono laureatki konkursu na Dolnośląskiego Bibliotekarza Roku, który przecież został przeprowadzony. Akademia przebiegła wyjątkowo sprawnie, w dużym stopniu dzięki temu, że mówcy powściągnęli swoje skłonności do grandilokwencji. Mnie ujął dyrektor Biblioteki Miejskiej Andrzej Ociepa, który rozdając swoje nagrody wyraźnie je zindywidualizował, informując zebranych za jakie konkretnie osiągnięcia każdemu z laureatów je przyznał. Akademię okrasił zespół uczennic jednego z wrocławskich liceów, które solo lub wspólnie zaśpiewały około dziesięciu znanych piosenek z lat, które ja określam, gdy teksty do nich pisali poeci a muzykę - kompozytorzy. Ich dobór był trochę od Sasa do lasa, ale wykonane zostały solidnie i z iście dziewczęcym wdziękiem..
A potem był jeszcze poczęstunek. Przy sałatkach, kanapkach i zimnych wędlinach oraz winie można było porozmawiać z koleżankami i kolegami, z którymi rzadko jest okazja spotkać się w ciągu roku. Organizatorzy - Oddział Wrocławski Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich oraz Biblioteka Miejska - wyciągnęli wnioski z zeszłorocznej imprezy, gdy bufet okazał się zbyt skąpy i tym razem wszystkiego była obfitość. W efekcie po imprezie do naszej biblioteki zniesiono całe tace szynek, sałat, galaretek i kanapek. Tacę tych ostatnich wystawiliśmy na ladę biblioteczną i każdy, kto przyszedł wtedy do biblioteki był nimi częstowany.
Z na koniec należałoby dodać, że w Dniu Bibliotekarza, 8 maja nasz zespól otrzymał liczne życzenia i wyrazy uznania ze strony wykładowców naszej uczelni, wyrażone osobiście, w mailach oraz wpisach na Facebooku, a prof. Alicja Kargulowa wystosowała do nas bardzo ujmującymi słowami. Brakło ich jednak od władz uczelni. Reprezentująca te władze pani prorektor prof. Ewa Kurantowicz, która pełniła honory gospodarza imprezy, obecna była na niej aż do końca i należy wierzyć, że widząc zwłaszcza jak traktuje swoich pracowników dyrektor Biblioteki Miejskiej, wyciągnie z tego wnioski i podzieli się nimi z całym Kolegium Rektorskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz