środa, 22 maja 2013

Kultura w bibliotekach

Powoli wyhamowuję moja aktywność konferencyjną, polegającą na udziale z wystąpieniem w postaci referatu lub prezentacji. Jeszcze kilka lat temu zaliczałem ich pięć lub więcej rocznie.Rok temu byłem na trzech, a w tym zaplanowałem dwie. 
Jedną właśnie mam za sobą. Była to siódma już doroczna Bałtycka Konferencja "Zarządzanie i Organizacja Bibliotek", zorganizowana przez moją niedawną studentkę, a dziś już bliską habilitacji doktor Maję Wojciechowską, pełniącą funkcję przewodniczącej Komisji Zarządzania i Marketingu Bibliotek w Stowarzyszeniu Bibliotekarzy Polskich. Pierwsze sześć konferencji miały miejsce w Wyższej Szkole "Ateneum" w Gdańsku, gdzie Maja kierowała biblioteką uczelnianą. I niemal we wszystkich brałem udział. Już w zeszłym roku czuło się, że to była ostatnia konferencja w tym miejscu, gdyż nowy zarząd uczelni  najwyraźniej nie docenia biblioteki. Miarka się przebrała, gdy obecny rektor uznał, że to on będzie redaktorem monografii konferencyjnej. Dlatego też tegoroczna konferencja odbyła się na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie Maja wykłada już od kilku lat kształcąc i dokształcając bibliotekarzy. Znalazła tu dobry klimat dla swojej aktywności i być może, gdy się zhabilituje stworzy katedrę lub przynajmniej odbuduje zakład bibliotekoznawstwa.Twórca Zakładu Nauki o Książce na tym wydziale, a mój Mistrz, prof. Karol Głombiowski zmarł bowiem w pewnym sensie "bezpotomnie". Wypromował bowiem dość wielu doktorów, ale ci gdańscy doktorzy nie zdążyli uzyskać habilitacji i przejąć po nim schedy. Majka ma szanse, bo jest młoda i ma zdolność skupiania wokół siebie ludzi z pasją naukową.
Miejsce konferencji sprawiło, że i jej tematyka stała się bliższa humanistyce niż naukom społecznym. Poświęcona była bowiem bibliotece jako miejscu dla kultury i nauki. Ale niemal wszystkie wygłoszone referaty lub prezentacje dotyczyły kulturotwórczej funkcji bibliotek.



Jak zwykle wygłoszone referaty miały różny poziom merytoryczny, obok takich, zdyscyplinowanych problematycznie, metodologicznie i konstrukcyjnie, były takie, które owszem zawierały oryginalne spostrzeżenia, a także takie, które mogłyby służyć za informację na stronie domowej dowolnej biblioteki. Wystarczyłoby tylko zmienić nazwę biblioteki, daty i liczby. Miałem kiedyś taki problem redagując tom materiałów konferencyjnych, że jak przyszło podać niektóre teksty do druku, to nie bardzo było co. same okrągłe zdania bez treści. Redaktor materiałów z tej konferencji będzie miał podobny zgryz.
Podobały mi się niektóre referaty w pierwszej sesji, poświęcone bibliotekom za granicą, będące wynikiem wyjazdów naukowych i gruntownych studiów literaturowych, zwłaszcza te wygłoszone przez dr hab. Mariolę Antczak z Łodzi oraz dr Agnieszxkę Wandel z Wrocławia. Jak zwykle zaciekawiła wszystkich dr Agnieszka Łobocka z Wrocławia, która skupiła się tym na kwestii biblioteki jako tzw. "trzeciego miejsca" (po domu i pracy)) na przykładzie bibliotek publicznych. Z zaciekawieniem wczytam się w pełny tekst tego, co o kulturze organizacyjnej bibliotek (w powiązaniu z kulturą narodową) przedstawił mgr Marcin Pędich z Białegostoku. W przerwie na kawę po przedostatniej sesji najżywiej dyskutowano nad prezentacją Kiriakosa Chadzipenditisa z Wrocławia, który z werwą i swadą mówił o bibliotecznym Erosie, na podstawie tekstów kultury popularnej, głównie w Internecie. Gdyby autor podszedł do owych tekstów z większym dystansem, bardziej te teksty zróżnicował, byłbym gotów uznać jego prezentację za jedną z najbardziej wartościowych. Dyskutowaliśmy o tym w drodze do domu i mam nadzieję, że Kiriakos uwzględni nasze wspólne wnioski w ostatecznej wersji tekstu.A na razie zebrał zaproszenia do wygłoszenia swej prezentacji w kilku bibliotekach w całej Polsce.
Nie wysłuchałem wszystkich wystąpień, bo skorzystałem z okazji zwiedzenia nowego gmachu gdańskiej Biblioteki Uniwersyteckiej oraz spotkania mieszkających w Trójmieście przyjaciół. Więc być może były i inne wartościowe prezentacje.
W programie było i moje wystąpienie na temat mistrzostwa w zawodzie, na przykładzie naszej profesji. Miał to być wstęp teoretyczny do planowanych badań jakościowych, oparty na literaturze profesjologicznej oraz na własnych refleksjach wynikających z felietonów o moich mistrzach, które zamieszczałem przez ponad rok na moim blogu. Ale żeby móc zaprezentować w ostatniej sesji musiałbym wracać do domu nocnym pociągiem. Stanęło więc na tym, że będzie tylko artykuł w monografii konferencyjnej. A za rok zaprezentuję wyniki badań empirycznych.
Teraz  - za dwa tygodnie - czeka mnie udział w kolejnym Krajowym Zjeździe delegatów Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich.Wiedza wyniesiona z wystąpień na konferencji w Gdańsku dała mi impuls do zabrania tam głosu w sprawach związanych z zatrudnieniem bibliotekarzy, zwłaszcza w bibliotekach publicznych. Na tle tej sieci bibliotek w innych krajach europejskich bibliotekarstwo publiczne można uznać za stanowczo zaniedbane przez państwo. Woli ono bowiem inwestować w zatrudnianie urzędników państwowych i samorządowych.

2 komentarze:

  1. Stefanie, za Twoim pośrednictwem życzę p.Majce Wojciechowskiej samych pomyślności i spełnienia o czym, piszesz. Nic nie zastąpi książki, żaden tablet czy Wiki. Kazdy film którego scenariusz opiewał się na książce, wolalam najpierw przeczytac a potem obejrzeć, nigdy odwrotnie.

    Dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Elizo, przypomniałaś mi tym sposobem historyjkę o pewnym robaku, który na śmietnisku pożerał jakiś kawałek błony filmowej. Jego kolega pyta, co on tam ma. Ten odpowiada, że "Potop".
    - No i jak?
    - E, książka była lepsza!
    Życzenia Majeczce przekażę

    OdpowiedzUsuń