Mało kto nie miał w ręku "Elementarza" Mariana Falskiego. Podręcznik, z pomocą którego sam nauczyłem się czytać, od dawna już nie obowiązuje, ale co kilka lat jest wydawany w wersji z lat pięćdziesiątych i wciąż znajduje nabywców, głównie z powodów sentymentalnych, ale wielu rodziców do dziś używa go do nauki czytania swoich pociech, gdyż w tym zakresie spełnia on swoją funkcję i od tego czasu teoria nauczania czytania niewiele się zmieniła.
A niewiele wskazywało na to, że ten pochodzący z kresowej rodziny ziemiańskiej człowiek zajmie się akurat pedagogiką. Jego rodzice widzieli w nim przyszłego inżyniera i wysłali go na studia politechniczne do Warszawy. Tam jako student zetknął się ze środowiskami socjalistów i łączył naukę z bardzo aktywna działalnością polityczną. Był jedna z wybitniejszych postaci rewolucji 1905 roku, za co dotknęły go represje. Kiedy więc pojawiły się, początkowo mgliste, potem coraz bardziej wyraźne nadzieje na niepodległość, włączył się do prac koncepcyjnych nad urządzeniem kraju. Współpracownikami jego byli jednak wybitni humaniści, z którymi współtworzył ustrój przyszłego systemu oświaty.
Mimo wszystko zdawało się oczywiste, że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości będzie Falski robił karierę polityczną albo zawodową jako inżynier. Tymczasem zaoferował on swoje usługi jednemu ze swoich mentorów Ignacemu Krautlerowi, który został pierwszym ministrem edukacji. I tym sposobem do końca życia związał się ze szkolnictwem. W Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego kontynuował zaczętą wcześniej pracę nad tworzeniem sieci szkół, do czego potrzebne mu były wyliczenia statystyczne rozmieszczenia dzieci w wieku szkolnym, z uwzględnieniem mniejszości narodowych. I głownie na tym się skupiał wraz z kilkuosobowym zespołem. Niestety, nie udawało mu się przekonać kolejnych szefów resortu do szerszego uwzględnienia potrzeb edukacyjnych mniejszości, gdyż zwłaszcza rząd sanacyjny po prostu dyskryminował je.
Niejako na marginesie głównych zainteresowań zajął się psychologią czytania. Na podstawie własnych obserwacji oraz rozległych lektur doszedł do wniosku, że skuteczniejszą niż dotychczas powszechnie stosowaną metodą sylabizowania jest nauczenie rozpoznawania całych wyrazów. I przy pewnej pomocy żony opracował i wydał już w 1910 r. w Krakowie w dużym jak na owe czasy nakładzie 10 000 egzemplarzy pierwszą wersję "Elementarza", który znalazł uznanie wśród nauczycieli. W wolnej Polsce podręcznik był stale ulepszany, a główne postaci Ala i Ola miały swój pierwowzór w rodzeństwie Aliny i Aleksandra Margolisów. Alina została w dorosłym wieku żoną późniejszego przywódcy powstania w getcie warszawskim dra Marka Edelmana. Autor starał się o to, żeby podręcznik wolny był od jakichkolwiek wpływów politycznych i religijnych. W okresie międzywojennym uczynił tylko jedno ustępstwo. Na zarzut jednego z wiceministrów oświaty zasugerowany przez czynniki kościelne, że religia w żadnym stopniu nie jest obecna zgodził się na domalowanie w tle jednej z ilustracji.wieży kościelnej.
Gorzej było po drugiej wojnie, gdyż władze domagały się coraz bardziej natarczywie obecności w nazwie Polski, że jest Ludowa, portretów przywódców oraz tekstu o żołnierzach Ludowego Wojska Polskiego. Gdy naciski stawały się coraz bardziej bezceremonialne, Falski przerwał ((w 1969 r.) prace nad nową wersją.Tym bardziej wydało mu się to konieczne, że kierownictwo resortu za jego plecami ogłosiło konkurs na nowy podręcznik, a w końcu zignorowały wyniki konkursu i do nauczania dopuściły opracowanie jednego ze znajomków ministra.
W czasie wojny Irena i Marian Falscy prowadzili konspiracyjne tajne nauczanie, produkowali fałszywe dokumenty osobiste i przeżyli wiele dramatycznych chwil. Ich luksusowa willa zbudowana dzięki honorariom za "Elementarz" została zburzona.
Po wojnie Falski znów zatrudniony został w ministerstwie oświaty i znów jako kierownik zespołu statystyków. Ale źle znosił współprace z kolejnymi ministrami.Nawet gdy uzgadniali z nim pewne postanowienia, to w efekcie wydawali całkowicie odmienne decyzje, dyktowane względami politycznymi. Między innymi zlikwidowano biuro statystyki, w wyniku czego Falski złożył dymisję. Zatrudniony został w pracownik badań nad historia oświaty, ale i tam przygotowanych projektów nie pozwolono mu dokończyć.
Swoje koleje życia autor "Elementarza" spisał przy udziale zony będąc już w sędziwym wieku. W ostatnim rozdziale, za tytułowanym "O okresie Polski Rzeczypospolitej Ludowej" napisał z goryczą "Okres mojej przeszło 25-letniej pracy w szkolnictwie po Drugiej Wojnie Światowej był okresem nieustannej szarpaniny, po której pozostały mi wspomnienia przykre, jeśli nie ponure. W poprzednim międzywojennym okresie, w Polsce kapitalistycznej, mimo swej socjalistycznej postawy, studiować i wypowiadać się mogłem razem z całym moim Referatem swobodnie, nawet wtedy, kiedy w poszukiwaniu prawdy i odsłaniania wszelkich społecznych nieprawości [...]. Natomiast w następnym okresie, w Polsce socjalistycznej, gdzie należąc światopoglądowo do tejże ideologii, oczekiwać mogłem dalszego i szerszego rozwoju studiów nad organizacją i reorganizacją systemu kształcenia i wychowania, poczułem szybko pęta na nogach i kneble na ustach".
Zacytowany fragment stanowi też próbkę stylu pisarskiego wspomnień, dość schematycznego i niezbyt barwnego.I gdyby nie to, że barwne było życie ich autora, zwłaszcza w młodości, obfitujące w dramatyczne zwroty, gdyby nie osłaniane były tu kulisy pracy urzędniczej na szczeblu ministerialnym i nie sentyment do książki, bez której nie weszłyby w świat słowa pisanego i czytanego dziesiątki roczników Polaków, wspomnienia Falskiego byłyby interesujące byłaby tylko dla historyków edukacji. .A tak może być interesująca dla każdego, kto chce wiedzieć, jak rodził się "Elementarz", skąd się wzięli jego bohaterowie, jak się zmieniał z czasem i na jakie zmiany autor się godził, a na jakie nie.
Uzupełnieniem książki są liczne fotografie, przypisy przybliżające postaci, z którymi autor się zetknął oraz krótkie wspomnienie jednej z siostrzenic, profesor wrocławskiej Akademii Medycznej (Falscy nie mieli dzieci) oraz list Aliny Margolis-Edelman do wydawcy, którym jest oficyna Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
Dobrze,że przypomniałeś Falskiego i jego wspomnienia. Po 25 .października, gdyby żył musiałby domalować nie jedną wieżę kościelną ale kilka . To piszę ja - katolik, Boże przebacz!
OdpowiedzUsuńrYt
Na forum
OdpowiedzUsuńhttp://forum.gazeta.pl/forum/w,72,157213053,158720066,Re_M_1139.html
Pan Jan poruszył ciekawy temat.
Ktoś chciał aby ten temat Pan Jan rozwinął.
Potraktowano go wulgaryzmami.
Może warto ten wątek rozwinąć aby skontrastować dyskusję o problemach bibliotecznych z wulgarnymi postami trolli.
"Autor starał się o to, żeby podręcznik wolny był od jakichkolwiek wpływów politycznych i religijnych. W okresie międzywojennym uczynił tylko jedno ustępstwo. Na zarzut jednego z wiceministrów oświaty zasugerowany przez czynniki kościelne, że religia w żadnym stopniu nie jest obecna zgodził się na domalowanie w tle jednej z ilustracji.wieży kościelnej." - A portrety marszałka Piłsudskiego i prezydenta Mościckiego oraz stosowne czytanki w elementarzach z lat trzydziestych to nie elementy polityczne?
OdpowiedzUsuńA po wojnie też wcale nie było tak, że nie Falski bronił niezależności swojego elementarza i ostatecznie przerwał prace nad nową wersją, bo pojawił się tam i portret Bieruta ze stosowną czytanką, i sylwetka Rokossowskiego, a opowiadanie o Kaziku, który wyjeżdża do Nowej Huty przetrwało aż do lat osiemdziesiątych.
Nie negując popularności podręczników Falskiego ani jego talentu pedagogicznego, uważam, że pomijanie niewygodnych wątków biograficznych, popularne w publikacjach na jego temat, jest co najmniej nierzetelnością, jeśli nie manipulacją.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńUczyłem się czytać właśnie na "Elementarzu", chyba w wersji na rok 1953/54 lub 54/55, a do szkoły zostałem wyprawiony z nowym wydaniem na rok 1955/56 i być może portrety przywódców były na ostatniej stronie okładki. Teksty zaś całkowicie wolne były od polityki. Znałem "Elementarz" niemal na pamięć i nie pamiętam opowiadania o Kaziku. A nawet jeśli by było, to co w tym dziwnego? Z mojej wsi na Dolnym Śląsku ludzie wyjeżdżali do pracy na Górny Śląsk i do Nowej Huty. Bo szybko dostawało się mieszkanie i nieźle płacono. Moi starsi koledzy, którzy tam wyjechali przyjeżdżali latem na urlop i opowiadali, jak im się tam żyło. I tego miesięcznego urlopu in zazdroszczono. Więc była to po prostu opowiadanko z życia, jak najbardziej wskazane, bo osadzone w realiach.
OdpowiedzUsuńA że przed wojną w "Elementarzu" byli Mościcki i Piłsudski (Falski o tym nie pisze, a ja nie znam historii "Elementarza" z innego źródła), to czy to już polityka i ideologia? Czy to już indoktrynacja? W okresie sanacji częste były w szkołach apele o treści politycznej, całe szkoły słały marszałkowi życzenia udanych wakacji . Na tym tle jego portret w "Elementarzu" był niczym.
A poza tym ja nie pisałem biografii prof. Falskiego, tylko dzieliłem się wrażeniami z lektury jego autobiografii.
Swoją drogą większego zideologizowania historii edukacji wczesnoszkolnej w PRL-u doszukuję się w tropieniu śladów upolitycznienia tej legendarnej książki, niż w nauczaniu na jej podstawie..
Usuń