Z rozmów w gronie zawodowym pojawia się dość często potrzeba
odpowiedzi na pytanie, czy biblioteki muszą konkurować. I z kim.
Otóż muszą i
to w kilku wymiarach.
1. Muszą konkurować z innymi organizacjami, które oferują
podobne dobro. A tu konkurencją są organizacje, które oferują dostęp do tekstów zawartych w książkach,
czasopismach, na nośnikach elektronicznych, a więc głównie księgarnie, prywatne
zbiory osób zaprzyjaźnionych i Internet. Tym bardziej, że coraz częściej pojawiają się księgarnie, w których można usiąść przy stoliku, zamówić coś do picia i poczytać książkę zanim podejmie się decyzję o jej zakupie lub rezygnacji z zamiaru. Biblioteki zalecają się tym, że dostęp do ich zbiorów i usług jest bezpłatny lub wiąże się z symbolicznymi opłatami. Wymagają jednak wyjścia z domu, dokonania pewnych formalności i pilnowania terminów zwrotu pożyczonych materiałów lub też spędzania godzin w czytelni. Bywa, że wprawdzie poszukiwane materiały są w bibliotece, ale trzeba ustawić się w trwającej tygodnie kolejce, podczas gdy księgarnia może sprowadzić z hurtowni książkę już następnego dnia. Ale biblioteka chcąca skutecznie konkurować z księgarnią może zminimalizować formalności, a czas w bibliotece uczynić przyjemnym przez atrakcyjne urządzenie wnętrza, pozwalające łatwo zorientować się w zbiorach, wygodnie usiąść, skorzystać z komputera i internetu, posłuchać muzyki czy książki mówionej, zasięgnąć rady i pomocy bibliotekarza lub nawet napić się na miejscu kawy czy wody mineralnej.
2. Konkurentami bibliotek są liczne organizacje i miejsca,
gdzie można spędzić wolny (lub ukradziony od obowiązków) czas, czyli np. bary,
telewizja czy gry komputerowe. Tym bardziej, że część z nich umożliwia przeczytanie bieżącej prasy, posłuchać muzyki (co prawda takiej, jaką lubi załoga kawiarni czy baru) lub skorzystać z internetu, najczęściej jednak na sprzęcie przyniesionym przez klienta. Dlatego biblioteki coraz częściej zapewniają w swoich wnętrzach atmosferę niewymuszoności, nie nakazują ciszy, minimalizują nakazy i zakazy lub przynajmniej tworzą miejsca, w których bywalcy mogą czuć się bardziej swobodnie niż w czytelni naukowej. Stąd kabiny profesorskie, pokoje do głośnej nauki, kąciki relaksacyjne, bufety lub automaty z napojami i inne udogodnienia.
3. Konkurencję dla bibliotek stanowią też inne
instytucje aspirujące do tych samych środków na działalność. W gminie może to
być dom kultury, świetlica lub ośrodek
doradztwa, w szkole pracownie, w uczelni
np. wydawnictwo czy biuro karier. Niewątpliwie wszystkie potrzebne, ale
dotowane jedne kosztem innych.
4. Ale biblioteki konkurują też między sobą:
jakością zbiorów i dostępnością do nich, kulturą obsługi, organizacją
przestrzeni itd. Wymownymi tego wyznacznikami są najczęściej czytelnicy
zjeżdżający do ulubionej filii miejskiej, studenci mający swoja bibliotekę
uczelnianą, ale deklarujący, że większa satysfakcję daje im biblioteka innej
uczelni lub np. biblioteka publiczna czy pedagogiczna. A frekwencja, liczba
udostępnień zaczyna liczyć się w razie zamiaru likwidacji filii, ograniczenia
zatrudnienia, gdyż można wtedy liczyć na wsparcie czytelników broniących
biblioteki.
Więc nie ma wyjścia - trzeba konkurować!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz