wtorek, 18 lutego 2014

Czy biblioteki muszą konkurować? I z kim?



Z rozmów w gronie zawodowym pojawia się dość często potrzeba odpowiedzi na pytanie, czy biblioteki muszą konkurować. I z kim. 
Otóż muszą i to w kilku wymiarach. 
1. Muszą konkurować z innymi organizacjami, które oferują podobne dobro. A tu konkurencją są organizacje, które oferują  dostęp do tekstów zawartych w książkach, czasopismach, na nośnikach elektronicznych, a więc głównie księgarnie, prywatne zbiory osób zaprzyjaźnionych i Internet. Tym bardziej, że coraz częściej pojawiają się księgarnie, w których można usiąść przy stoliku, zamówić coś do picia i poczytać książkę zanim podejmie się decyzję o jej zakupie lub rezygnacji z zamiaru. Biblioteki zalecają się tym, że dostęp do ich zbiorów i usług jest bezpłatny lub wiąże się z symbolicznymi opłatami. Wymagają jednak wyjścia z domu, dokonania pewnych formalności i pilnowania terminów zwrotu pożyczonych materiałów lub też spędzania godzin w czytelni. Bywa, że wprawdzie poszukiwane materiały są w bibliotece, ale trzeba ustawić się w trwającej tygodnie kolejce, podczas gdy księgarnia może sprowadzić z hurtowni książkę już następnego dnia. Ale biblioteka chcąca skutecznie konkurować z księgarnią może zminimalizować formalności, a czas w bibliotece uczynić przyjemnym przez atrakcyjne urządzenie wnętrza, pozwalające łatwo zorientować się w zbiorach, wygodnie usiąść, skorzystać z komputera i internetu, posłuchać muzyki czy książki mówionej, zasięgnąć rady i pomocy bibliotekarza lub nawet napić się na miejscu kawy czy wody mineralnej.

 
2. Konkurentami bibliotek są liczne organizacje i miejsca, gdzie można spędzić wolny (lub ukradziony od obowiązków) czas, czyli np. bary, telewizja czy gry komputerowe. Tym bardziej, że część z nich umożliwia  przeczytanie bieżącej prasy, posłuchać muzyki (co prawda takiej, jaką lubi załoga kawiarni czy baru) lub skorzystać z internetu, najczęściej jednak na sprzęcie przyniesionym przez klienta. Dlatego biblioteki coraz częściej zapewniają w swoich wnętrzach atmosferę niewymuszoności, nie nakazują ciszy, minimalizują nakazy i zakazy lub przynajmniej tworzą miejsca, w których bywalcy mogą czuć się bardziej swobodnie niż w czytelni naukowej. Stąd kabiny profesorskie, pokoje do głośnej nauki, kąciki relaksacyjne, bufety lub automaty z napojami i inne udogodnienia.
3. Konkurencję dla bibliotek stanowią też inne instytucje aspirujące do tych samych środków na działalność. W gminie może to być dom kultury,  świetlica lub ośrodek doradztwa, w szkole pracownie,  w uczelni np. wydawnictwo czy biuro karier. Niewątpliwie wszystkie potrzebne, ale dotowane jedne kosztem innych. 
4. Ale biblioteki konkurują też między sobą: jakością zbiorów i dostępnością do nich, kulturą obsługi, organizacją przestrzeni itd. Wymownymi tego wyznacznikami są najczęściej czytelnicy zjeżdżający do ulubionej filii miejskiej, studenci mający swoja bibliotekę uczelnianą, ale deklarujący, że większa satysfakcję daje im biblioteka innej uczelni lub np. biblioteka publiczna czy pedagogiczna. A frekwencja, liczba udostępnień zaczyna liczyć się w razie zamiaru likwidacji filii, ograniczenia zatrudnienia, gdyż można wtedy liczyć na wsparcie czytelników broniących biblioteki.
Więc nie ma wyjścia - trzeba konkurować!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz