niedziela, 9 marca 2025

Praga i... Lwów

Jeszcze w grudniu kupiłem powieść nieżyjącego już od 40 lat czeskiego pisarza Oty Filipa, jak wielu innych zmuszonego przez władze komunistyczne do emigracji. I jak wielu innych osiadłego w Niemczech.
Jego powieść
Cafe Slavia,
opublikowana w 1974 r. nie miała szans ukazania w Czechosłowacji. Zaczyna się niewinnie. Oto narrator przechodząc codziennie przez Most Karola, nadkładając drogi, bo lubi ten most, zaczepiony jest przez starszego mężczyznę. Traktuje  go opryskliwie, ale w końcu nawiązują rozmowę. Ów nieznajomy twierdzi, że obserwuje narratora od dwudziestu lat i okazuje się, że zna adres jego zamieszkania. I że właśnie w nim w 1912 r. miał okazję widzieć i słuchać przemawiającego... Lenina. I od tego czasu on już, zdeklasowany austriacki hrabia Nikolaus Belecredos przejmuje narrację opowiadając w ciągu kolejnych, trwających pięć lat historię swego życia, ujmując ją w sumie w 82 opowieści.
Jako dziecko zadziwił się znajdującym się tuż przy moście przed pierwszym gmachem uniwersytetu, pomnikiem cesarza Karola. Otóż zdało mu się, że z cesarskiej szaty sterczy wycelowany na południe odlany z żelaza penis. Ale patrząc nań z innej perspektywy widać, że cesarz trzyma zwinięty w rulon akt ustanowienia uniwersytetu.
Pierwszą boną młodego arystokraty była fałszywa, jak się później okaże księżna Myszkina. Czytając mu baśń i kiedy doszła do zdania, że krasnoludki roześmiały się na cały głos ha, ha, ha, według niej brzmiało to ga, ga ga. I w ogóle bardzo do tej głoski wymawianej jako "g" przywiązywała wagę.
Potem już takich zabawnych historii nie ma.  Hrabia wiodący żywot birbanta miewał rozmaite romanse, a czasem tylko przypadkowy seks, został ojcem kilkorga dzieci, nie poczuwając się do ojcowskich zobowiązań. Pomieszkiwał w kilku swoich pałacach w Pradze i na prowincji. Często bywał w mieszkaniu, gdzie gromadzili się czescy i austriaccy lewicowcy i anarchiści i tam widział przemawiającego Lenina. Miejscem niemal codziennych bywań była też tytułowa Cafe Slavia, gdzie w samo południe siadywał przy tym samym stoliku i obsługiwany był przez tego samego kelnera, który stał się powiernikiem jego radości i trosk.
I ta kawiarnia i kelner Anton przez dziesiątki lat była stałym punktem, stanowiącym punktem , w którego tle toczyła się historia: I wojna, ustanowienie państwa Czechosłowacji, druga wojna, a po niej komunistyczne rządy. Nowe państwo potrzebowało gmachów na potrzeby publiczne. Hrabia Belecros oddał na potrzeby ambasady Chun swój pałac, sobie zatrzymując kilka pokojów, które stały się jego mieszkanie i przyczyną późniejszych kłopotów. Bo kiedy nastały rządy komunistów został oskarżony o koneksje z agentami chińskimi i spędził pięć lat w więzieniu. A kelner Anton okazał się agentem.
Pominę opisane szczegóły państwa komunistycznego, budowy i rozbiórki kolosalnego pomnika Stalina, zapędzania inteligencji do niebezpiecznych prac fizycznych.
W oczach bohatera powieści nie rządy CK Austrii, nie wojny, ale rządy komunistów były najgorszym okresem w historii Czech i ich mieszkańców
Nie dziw więc, że autor nie miał szans na publikację swej powieści i w ogóle uprawiania  twórczości literackiej w ojczyźnie

 

 ***

Druga książka z ostatniego czasu to biografia wielkiego polskiego, choć urodzonego jako Austriaka, naukowca Rudolfa Weigla, który w dość specyficznych sposób uratował tysiące Polaków  zamieszkujących Lwów przed śmiercią bądź wywózką na roboty w Niemczech