poniedziałek, 18 grudnia 2023

Pociągiem do lat młodości i pierwszych miłości

 Już kilka tygodni temu przeczytałem najnowszą powieść Jarosława Rudiśa Ostatnia podróż Wirtenberga (Książkowe klimaty, 2021). Można ją nazwać powieścią kolejową. Dzieje się bowiem w podróży pociągiem, a właściwie pociągami na trasie od Berlina do Sarajewa, śladem dzieciństwa i młodości liczącego 99 lat Wenzela Winterberga, syna dyrektora pierwszej spalarni zwłok w dzisiejszym Libercu. Właściwie był umierający, ale opieka pewnego mężczyzny Krausa, zatrudnionego przez córkę starszego pana, pełniącego tu rolę narratora, pozwoliła mu wrócić do życia. I jak tylko zebrał siły zażyczył sobie odbyć podróż pociągiem, żeby odwiedzić miejsca, które w młodości odwiedził ze swoją pierwszą miłością Lenką, o której mówił "Lenka na księżycu". Była Żydówką i pewnie spotkał ją los innych ofiar holokaustu.
Oprócz zwykłego bagażu podróżnego zabrał  ze sobą przewodnik kolejowy z 1913 roku. Wtedy, i jeszcze lata przedtem i potem, ukazywały się takie coroczne przewodniki, zawierające rozkłady jazdy pociągów w  całej Europie wraz z informacjami o usługach i wyposażeniu pociągów na trasach, łącznie z kartami dań w wagonach restauracyjnych, opisami dworców, dostępnych tam usługach noclegowych i gastronomicznych, informacjami o hotelach i ciekawych obiektach do zwiedzania w miastach, w których można się zatrzymać. I w czasie podróży zamęcza głośnym czytaniem tej publikacji swego towarzysza podróży i przygodnych współpasażerów.  A jak nie czyta, to opowiada i wdaje się w rozważania o historii i wtedy czasem, jak to ujmuje narrator, pada ofiarą napadu historii i wtedy na krótko traci przytomność. 
Szczególnie nie może przeboleć klęski armii pruskiej w Koeniggraez (dziś Sadowa) i wręcz maniakalnie do niej w swych opowieściach wracał.
Mijane miasta i miasteczka n.in. Lipsk, Liberec, Praga, Bratysława, Wiedeń, czasem kilkudnioowe postoje, chwile spokoju gdy Winterberg przysypiał lub zasypiał pozwalają Krausowi na skojarzenia i wspomnienia o jego pierwszej wielkiej miłości Carli. Ostatni odcinek podróży odbywają autobusem, gdyż okazuje się, że z Zagrzebia, stolicy Chorwacji nie ma połączenia kolejowego ze stolicą Bośni.
Droga powrotna odbywa się już szybko, ale obaj podróżnicy nie kończą jeszcze podróży, lecz jadą do Peenemuende. Po drodze Winterberg opowiada, że służył w Wehrmachcie jako żołnierz biorący udział w rozładunku pociągu z więźniów z Polski,m w  części już martwych a potem w pracy nad rakietami V1 i V2. I do jednej z rakiet wyrysował wizerunek swojej Lenki i wyobraził sobie, że poleci na księżyc.
I opowiedziawszy to ruszył przed siebie w gęstej śnieżycy i... zniknął.
Nie pierwsze to tego typu zakończenie powieści z Rudiśa.
Opowiada jeszcze wspólną podróż swojej zleceniodawczyni i oznajmia, że musi odwiedzić niektóre miejsca jeszcze raz.
Opowieść snuje się tu niespiesznie, ale wciąga czytelnika chcącego poznać atmosferę ostatnich lat cesarstwa Austro-Węgier skonfrontowaną z opisem miejsc, w których przez ponad sto lat zaszły zmiany, acz nie tak wielkie, żeby do nich nie trafić, nie zjeść tego, co sto lat wcześniej i nie popić piwem tej samej marki. I chciałoby się odbyć takiej podróży, ale już raczej w innym towarzystwie
PS.
Podałem tag "powieść czeska". Autor jednak tak się zadomowił w Niemczech, że pisze już po niemiecku i powieść została - znakomicie!  - przetłumaczona z niemieckiego
Ostatnia podróż Winterberga



4 komentarze:

  1. Dzień dobry Panie Stefanie.
    Bardzo dobra pozycja, z przyjemnością ją przeczytałem.

    Korzystając z możliwości życzę Panu zdrowych, spokojnych Świąt Narodzenia Pańskiego oraz szczęśliwego Nowego Roku 2024.

    P.s. Kilkanaście lat temu miło wspominam konferencję w której uczestniczyłem, organizowanej przez Pana i Zespół (Bibliotekę DSWE). Proszę kilka postów w Nowym Roku poświęcić wspomnieniom zarządzanej przez Pana Dyrektora bibliotece.
    (np. anegdoty, jak potoczyły się losy b. pracowników etc...)

    Pozdrawiam świątecznie,
    kilkuletni czytelnik

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo za miłe słowa. Piszę swoją biografię, taką prywatno-zawodową. W przyszłym roku powinienem ja dokończyć i jak nie w jakimś wydawnictwie, to własnym sumptem ją opublikuję.
    A tymczasem tu na blogu jest wiele moich wpisów o naszej bibliotece, acz bez anegdot. A trochę się ich uzbierało.
    Również życzę zdrowych i pogodnych świat, czegoś fajnego pod choinką oraz pomyślności w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry, trafiłem tutaj przypadkiem, ale chyba zostanę na dłużej :) Czy oglądał Pan może Teatr Sensacji Akcja V1 V2? To, co prawda, nie książka tylko spektakl, ale na podstawie książki Michała Wojewódzkiego zrealizowany. Jestem ciekaw Pana opinii na ten temat. Załączam link jakby co ;) https://www.youtube.com/watch?v=QzulxW9hnzs
    Pozdrawiam serdecznie. Konrad Łokaj

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za zainteresowanie moimi wpisami. Oczywiście, że widziałem! Cały serial. A i inne programy na ten temat

    OdpowiedzUsuń