piątek, 3 listopada 2023

Stacje, dworce, pociągi

Od czasu przeczytania powieści Grandhotel polubiłem twórczość prozatorską Jaroslava Rudiśa, który w moich oddaje klimat czeskości, jak wcześniej robili to Skvorecky, Hrabal oraz twórcy filmowi czeskiej Nowej Fali.

Jednak najnowsza jego książka Stacja Europa Centralna (Książkowe Klimaty, 2023) w przekładzie Małgorzaty Gralińskiej to jednak co innego. Autor dzieli się swoją wyniesioną z  dzieciństwa w rodzinie kolejarskiej pasją kolejnictwa. Jak pisze, zgromadził  jako chłopiec miniatury kolei, a jako dorosły wciąż gromadzi literaturę związaną z kolejnictwem, w tym krajowe i europejskie rozkłady jazdy, które jeszcze czterdzieści lat temu wydawane w formie książkowej, zawierające też mapy, informacje o stacjach i dworcach, a także o hotelach, restauracjach, wyposażenia pociągów o wagony restauracyjne, restauracyjne, a nawet o specjalnościach tych restauracji.

Nie został jednak kolejarzem, ba, nie dostał się nawet do technikum kolejowego z powodu wady wzroku. Ale pasja została. Dzieli się więc z czytelnikami w kolejnych rozdziałach swoją wiedzą o początkach kolei, o rodzajach i typach lokomotyw, wagonów oraz o stacjach i dworcach, ich architekturze, wyposażeniu i stylu. Pisze też o wartych uwagi trasach kolejowych w Europie Środkowej, która w jego ujęciu rozciąga się od Szwajcarii, Niemiec i krajów Beneluksu po zachodnią granicę Rosji.
Wyjątkowo wciągające są opisy linii kolejowych, np. do Laponii  przez surowe krajobrazy Finlandii, szybkimi kolejami we Francji, wzdłuż Renu do Rotterdamu (sam trzydzieści kilka lat temu jechałem z Wiesbaden przez Kolonię, skąd pociąg dalej zawiózł mnie do Hamburga) z widokami pól winorośli i zamkami na szczytach wzniesień, i trasę górską z Zurychu do Lugano, z setkami (dosłownie) tuneli i mostów nad dolinami i górskimi rozpadliskami, zbudowaną jeszcze w XIX wieku, gdy nie znano współczesnych technik wiercenia, ani nawet używania dynamitu. Autor nie pomija faktu, że budowa pochłonęła blisko 200 ofiar śmiertelnych i tysiące zachorowań z niedożywienia, zimna i miesięcy nie wychodzenia na powierzchnię. Jest też wątek polski, gdy autor podróżując z Bałkanów zawadził o Lwów, Przemyśl i Sanok. Odbył też podróż na trasie Przemyśl - Świnoujście i zachwycił się Dworcem Głównym we Wrocławiu.
Znajdziemy tu też barwny opis swojej wspólnej z innym fascynatem kolei dwudobowej podróży z Lipska do Budapesztu i z powrotem przez północne Niemcy z dwunastoma przesiadkami wraz z opisem  dworców i stacji oraz zdjęciami niektórych z nich.
Książka w ogóle zawiera wiele zdjęć wykonanych przez autora.
Celowo wspomniałem o tłumaczce (z niemieckiego, gdyż autor osiadł w Berlinie i pisze już po niemiecku), która poza przekładem tekstu musiała poradzić sobie z nazewnictwem licznie przytaczanych tu nazw własnych lokomotyw (nazywanych na ogół pieszczotliwie przez maszynistów), miejscowości, czy innych nazw geograficznych.
Po lekturze tej książki jeszcze bardziej polubiłem podróże koleją, ale pozazdrościłem autorowi że będąc w kwiecie wieku i nie troszcząc się o pieniądze (jako wzięty i tłumaczony na wiele języków pisarz ma ten luksus może sobie wsiąść do pociągu na znane i nieznane trasy i  napawać się radością podróżowania. I uczynić z tych podróży tworzywo literackie.
A teraz czytam powieść kolejową tego autora, w której 99-letni człowiek odbywa podróż koleją z Niemiec do Sarajewa. Niemal każda ze stacji będącej przerwą w podrózy wiąże się z epizodami z życia starca.

Jak przyjdzie wiosna będę musiał sobie trochę pojeździć. Nie tylko na marsze do Warszawy, jak tego roku.


Stacja Europa Centralna Jaroslav Rudis




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz