niedziela, 6 lutego 2022

Powieść kryminalna i powieść policyjna

 Żeby zapewnić mi odtrutkę od trudnych tematów, jak holokaust czy niewolnictwo chłopów, eufemistycznie nazywane pańszczyzną Gwiazdor (bo u nas , gdzie przeważa tradycja wielkopolska, prezenty przynosi Gwiazdor) przyniósł mi pod choinkę dwie powieści kryminalne. A właściwie dość niekonwencjonalny kryminał amerykańskiego autora Harlana Cobena i powieść policyjną wrocławskiego zyskującego poczytność autora, Mieczysława Gorzki.
Powieść Mów mi Win obywa się niemal zupełnie bez policji. Agent tajnej policji nadaje bohaterowi temat, który może bohatera zainteresować, bo w domu zamordowanego znaleziono skradziony rodzinie jeden z dwóch cennych obrazów. Czasem sumuje i analizuje zdobytą przez bohatera wiedzę, a ten, członek rodziny milionerów, traktuje podpowiedziane mu śledztwo jako urozmaicenie w życiu, w którym właściwie wiedzie próżniacze życie. Ot, zagra ze starym, po udarze, ojcem w golfa, poleci samolotem z jednej rodzinnej rezydencji do drugiej, odwiedzi kogoś z rodziny, a na noc zadzwoni do jednej z ulubionych call girls. Bo wygodnie mu z nikim się nie wiązać
Pierwszy raz zdarza mi się czytać powieść kryminalną, którą opowiada bohater, podkreślający swoje bogactwo, wręcz epatujący nim, przywiązanie do luksusu oraz wynikające z bogactwa przywileje, jak przydatne w życiu koneksje lub uchodzenie na sucho drobnych występków, które z pewnością nie uszłyby uwagi zwykłym śmiertelnikom. Tym sposobem autor zawiera dyskretną krytykę współczesnych amerykańskich lub może szerzej kapitalistycznych stosunków społecznych.
I jak to często w powieściach kryminalnych bywa, każdy nowo stwierdzony fakt, układający się w łańcuszek z poprzednimi, każe szukać sprawcy morderstwa nie tak daleko od prowadzącego śledztwo, jak mógł przypuszczać.


Nieco podobnie jeśli idzie o dochodzenie do prawdy, rozwija się akcja powieści Polowanie na psy , osadzona, jak u tego autora w realiach Wrocławia i wydziału kryminalnego wojewódzkiej komendy policji, co każe mówić w tym przypadku raczej o powieści policyjnej niż kryminalnej. Początkowo akcja toczy się dwutorowo, we współczesnym Wrocławiu, gdzie ofiarą pada policjant oraz czterdzieści lat wcześniej, kiedy idzie wraz z żoną wysoki funkcjonariusz partii. Dwie zupełnie nie powiązane ze sobą zbrodnie, po nich seria następnych, wiodą doświadczonego komisarza Zakrzewskiego do wspólnego mianownika.  Każda następna śmierć policjanta dostarcza powodów, żeby widzieć myśliwego w kimś, kto miał coś do ukrycia, albo nosi w sobie jakąś urazę, z którą sam sobie nie radzi. I trzeba się spieszyć, bo giną osoby coraz bliżej współpracujące z prowadzącym śledztwo.
Rzadko zdarzają się kryminały  nie zakończone rozwiązaniem  zagadki. Ten do nich nie należy. Ale co się tymczasem nadzieje!...





1 komentarz: