Od czasu praktyki wakacyjnej w Krakowie w 1969 r. fascynuje mnie legenda trzech miejsc w tym mieście: Starego Teatru, Piwnicy pod Baranami i Jamy Michalikowej. Udało mi się wtedy dostać na wieczór piosenek w teatrze, gdziem wydział i słuchał popisów m.in. wschodzącej wtedy gwiazdy Anny Seniuk, a także Anny Polony, Edwarda Lubaszenki, i innych. A kolei do Jamy Michalikowej udało mi się dostać wejściówki na przedstawienie "Trędowaty" m.in. z nieżyjącymi już Haliną Kwiatkowską, Martą Stebnicką, Marianem Cebulskim, Markiem Walczewskim (w roli tytułowej, bezpartyjnego młodziana próbującego wżenić się w rodzinę zasłużonego towarzysza), i Wiktorem Sadeckim. A Piwnicę pod Baranami, wtedy bawiącą za granicą zobaczyłem, gdy bodaj w listopadzie 1980 r. zjechała do Wrocławia i wystąpiła dla działaczy "Solidarności" w auli Politechniki Wrocławskiej.
Od tego czasu czytam i staram się mieć książki o Krakowie i o tych miejscach. Gdym pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku bieżącego stulecia często bywał w Krakowie, szatniarka w Jamie Michalikowej starała się mieć dla mnie coś nowego.
Ale książkę Dymny : życie z diabłami i aniołami Moniki Wąs (Znak, 2016) jakoś prześlepiłem. Dopiero niedawno wypatrzyłem ją w zwrotach w filii Biblioteki Miejskiej na naszym osiedlu.
O Wiesławie Dymnym na ogół wiadomo, że był artystą Piwnicy pod Baranami i mężem Anny Dziadyk-Dymnej. Niektórzy widzieli go jako aktora filmowego w filmach m.in. "Pięć i pół bladego Józka" i "Słońce wschodzi raz na dzień", nawiasem według jego scenariusza, ale grał w wielu epizodach, czasem tak nieznaczących, że jego nazwisko nie pojawia się w tzw. "listach płac". Ale też malował, pisał wiersze i opowiadania. Do niektórych wierszy Zygmunt Konieczny napisał muzykę, a znamy je z różnych wykonań w "Piwnicy pod Baranami", m.in. Ewy Demarczyk ("Czarne anioły"), Miki Obłońskiego z różnymi partnerkami w duecie ("Niebieska patelnia"), Tadeusza Kwintę i Grzegorza Turnaua ("Konie apokalipsy"), a jeszcze inne śpiewał sam, nie mając zresztą ani odpowiedniego głosu, ani słuchu. Występował też w innych kabaretach, wygłaszając na ogół teksty, które dopiero na estradzie czy scenie nabierały kształtu i często po wygłoszeniu kończyły swój żywot. Na szczęście część zachowała się dzięki nagraniom. A miał niesamowitą zdolność improwizowania i popisywał się wtedy ogromną erudycją.
Wychodził na estradę i mówił np. "Nie mogłem spać ostatniej nocy i napisałem dwa wiersze... Mickiewicza". Sam pochodzący z terenów obecnej północnej Białorusi, a więc miejsca urodzenia Mickiewicza zaczynał też improwizować od słów "Ktokolwiek będziesz w Nowogródzkiej stronie..." i tu rymując dawał rady, co można tam zrobić.
Oprócz talentów artystycznych przejawiał też zdolności rzemieślnicze: potrafił z błamów uszyć żonie Annie futro, umeblować mieszkanie własnoręcznie wykonanymi meblami, pierwej je rysując, żeby zona mogła wnieść poprawki.
Był kapryśny, skłonny do bójek i niestety pił. I to wszystko: bycie w ciągłym ruchu, występy w kilku miejscach naraz, nieregularne odżywianie się i alkohol sprawiły, że zmarł w wieku 42 lat w nieustalonych okolicznościach.
Autorka książki maluje szczegółowo koleje życie Dymnego, opisując peregrynacje matki, nauczycielki, która z dwoma synami pokonała wojenną wędrówkę, by osiąść w końcu we wsi na Śląsku Cieszyńskim, dzieciństwo i szkoły Wiesława, wieloletnie i w końcu nieukończone studia na ASP w Krakowie. Swoje wysiłki udokumentowała bibliografią przedmiotową i podmiotową oraz mnóstwem zdjęć.
Przeczytałem też bezpretensjonalną powieść Toshikazu Kawaguci Zanim wystygnie kawa (Relacja, edycja 2016 r.). Trochę baśniowa to historia kilku postaci, które skorzystały z możliwości znalezienia się w innym czasie na czas zanim wystygnie kawa podana w tokijskiej kawiarni.
Nie wiedziałem, że powieść została sfilmowana, ale też z tego powodu nie ma chyba potrzeby, żeby tu o niej szerzej pisać. Czytając musiałem upewnić się, że autorem jest mężczyzna. Bo opisy odzieży zarówno postaci męskich jak i żeńskich opisane są z wyjątkową dbałością o szczegóły. Być może film też je pokazał, ale wątpię, żeby widzowie odebrali je inaczej niż inne współczesne kostiumy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz