W tym tygodniu wypadają moje urodziny. Dość okrągłe. Wchodzę
bowiem w wiek emerytalny. Już złożyłem u rektora podanie o rozwiązanie umowy o
pracę z tego tytułu i drugie podanie - o podpisanie nowej umowy. Bo chciałbym
pracować dokąd głowa będzie służyć, nogi nosić, a uczelnia będzie mojej pracy
potrzebowała.
Kiedyś, gdy jako uczeń poznawałem biografie polskich
pisarzy, Żeromskiego, Reymonta, Tuwima, pocieszałem się w duchu, że mam szansę dożyć ich
lat. Bo przecież ludzie żyją coraz dłużej. A dziś okazuje się, że żyję dłużej niż oni i marzy mi się, że osiągnę wiek
Hena czy Miłosza, czyli przekroczę dziewięćdziesiątkę. Tymczasem cieszę się
z każdego przeżytego dnia, miesiąca i roku, bo cieszy mnie życie, rodzina, to,
że żyję w wolnym kraju, choć nie całkiem tak rządzonym, jakbym chciał. Mogło jednak być gorzej. Bo przecież było.