środa, 31 października 2012

Ruch Palikota: liberalna lewica o zielonym zabarwieniu

Wziąłem dziś udział w dwóch spotkaniach: wrocławskiego oddziału Ruchu Kobiet w ramach Ruchu Palikota oraz w rozmowie z przewodniczącym Ruchu. To pierwsze miało charakter otwarty, drugie teoretycznie zamknięte, ale  faktycznie też otwarte.
W pierwszym udział wzięła też wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka, która opowiedziała o działaniach partii na rzecz równego statusu kobiet - ich samych i ich sumień. Następnie krótki wykład o sytuacji społecznej kobiet w Polsce wygłosiła prof. Ewa Waszkiewicz. Właściwie było to powtórzenie tez wygłoszonych przez poprzedniczkę, tyle, że popartych cytatami z Konstytucji RP oraz danymi statystycznymi. Zabierający głos jako trzeci Janusz Palikot zaczął od wysokiego "c". Starał się uświadomić zebranym, że zadowalanie się gestami rządu takimi jak obietnica wydłużenia urlopu macierzyńskiego do roku lub zwiększenie wydatków na żłobki jest przejawem myślenia właściwego niewolnikom, a nie wolnym obywatelom, którzy wybierają władzę, żeby im służyła. Chyba to podziałało, gdyż liczne głosy w dyskusji świadczyły o poczuciu podmiotowości mówczyń (ale i mówców). A oboje posłowie bądź to udzielali odpowiedzi, bądź informowali, co klub poselski RP robi w kwestii poruszanych spraw. lub co zamierza w najbliższych miesiącach zrobić. Podobał mi się plan złożenia w najbliższych tygodniach projektu ustawy o dwumiesięcznym urlopie "tacierzyńskim", który ojcowie mogliby brać w okresie innym niż urlop macierzyński. Żeby był naprawdę wykorzystany na opiekę nad dzieckiem. W pewnym stopniu przyhamuje to może mężczyznom karierę zawodową, ale czemu posiadanie dziecka ma hamować karierę tylko kobietom?

wtorek, 23 października 2012

Narkomani : wsadzać czy leczyć?

Tytuł wpisu może mylić. Narkomani to są przecież osoby uzależnione od narkotyków, a mnie, podobnie jak Kamilowi Sipowiczowi, o którego książce chcę napisać, chodzi o osoby, które miały raz lub mają sporadycznie kontakt z narkotykami, lub jak woli to ujmować Sipowicz, psychodelikami. Ale tytułem chcę sprowokować ewentualnych Czytelników do postawienia sobie pytania karać czy leczyć oraz próby zastanowienia się nad odpowiedzią.
 Tak się porobiło, że nie wypaliwszy w życiu nawet pół papierosa, nie znając smaku ani woni narkotyków, przejąłem się walką o depenalizację marihuany. Przekonał mnie argument znawców problemu, że jest to substancja dalece mniej uzależniająca i mniej szkodliwa niż nikotyna lub alkohol, które przecież są w sprzedaży i sprawiają olbrzymi problem społeczny.W coraz większej liczbie krajów zaczyna się rozumieć, że bardziej skuteczną - i tańszą - metodą zmniejszania rozmiarów zjawiska używania narkotyków jest rezygnacja z karania używających, zapobieganie, edukacja i leczenie niż sadzanie w więzieniach. Tą drogą poszły m.in. Czechy i już odczuwają  wynikające stąd korzyści.

niedziela, 21 października 2012

Inauguracja w Dolnośląskiej Szkole Wyższej

Jak zwykle po fali inauguracji nowego roku akademickiego, przypadającej na pierwsze dni października, dopiero osiemnastego dnia tego miesiąca odbyła się szesnasta już w historii uczelni inauguracja w Dolnośląskiej Szkole Wyższej.
Moją uwagę przyciągnęły dwa jej punkty: przemówienie rektora, prof. Roberta Kwaśnicy oraz wystąpienie przedstawicielki studentów i doktorantów, której personaliów nie pomnę.
Mowa rektora, który stale doskonali swe, dawniej przeze mnie nie przeczuwane, a znamy się bez mała pół wieku, talenty oratorskie, to była mądra rozprawa z wygłoszonymi niedawno niedorzecznościami przez premiera rządu Donalda Tuska. Nie biorąca się zresztą znikąd, lecz z tez bankiera Andrzeja Klesyka, któremu wtórować zaczęła obecna minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka oraz znaczna część żurnalistów. Główna  teza Klesyka sprowadza się do zdania, że uczelnie wyższe to fabryka bezrobotnych.. Że w ogóle kształci się u nas za dużo humanistów (przez co należy rozumieć także i absolwentów kierunków z zakresu nauk społecznych), a za mało inżynierów. Jakby była to tylko kwestia wyboru, a nie predyspozycji psychicznych i intelektualnych! Nawiasem, sam Klesyk jest z wykształcenia ekonomistą. Premier Tusk (z wykształcenia historyk) dokonał jeszcze dalej idącego uproszczenia, jeśli nie zgoła prymitywizacji tezy Klesyka. W programie Tomasza Lisa powiedział, że woli być pracującym hydraulikiem niż bezrobotnym politologiem! Jakby politolog nie mógł uzyskać papierów umożliwiających mu pracę w innym zawodzie!

niedziela, 14 października 2012

Dokończone lektury: Andrzej Stasiuk, Juliusz Machulski

Dokończyłem obie książki zaczęte przed tygodniem. "Grochów" Andrzeja Stasiuka to w sumie cztery opowiadania. Pierwsze trzy osadzone w realiach wiejskich  wydały mi się bliskie z perspektywy pamięci własnych przeżyć i własnego ówczesnego postrzegania nie bardzo rozumianego świata zwierzęcego i świata dorosłych. Trzeba było samemu to i owo przeżyć, żeby sobie dane zdarzenia poukładać w całość i na swój sposób zracjonalizować.Taki wydał mi się sens tych obrazów dzieciństwa. Tytułowe opowiadanie autor dedykuje swemu zmarłemu przedwcześnie zmarłemu przyjacielowi. Ciekawe wydały mi się przytoczone obrazy z "chłopackiego" wieku spędzanego w  mało atrakcyjnej, ale mającej swój czar okolicy Warszawy. Pomyślałem sobie w czasie lektury, że jeśli miało się te młodość szczęśliwą, lub po prostu beztroską, to każde miejsce, w którym się wzrastało miało swój czar i z perspektywy czasu budzi sentyment i nostalgię.  Też mam takie swoje miejsca, do których lubię wracać, jak nie "w realu", to przynajmniej we wspomnieniach. Te obrazy u autora mieszają się ze wspomnieniami wspólnych z kolegami podróży samochodem po Europie i po kraju. Pisane z dbałością o detale w opisie dróg i widoków,  podobnie jak w innych paru książkach, mnie jakoś nie pociągały. Czytałem uważnie, w nadziei, że może jest w nich coś szczególnego, skoro autor poświęca im tyle uwagi, ale nie znalazłem. Może z wyjątkiem niektórych bieszczadzkich dróg, które kilka lat temu przejechałem.Więc może gdybym przejechał trasy wschodniej i południowej Europy, to i one zdałyby mi się ciekawsze? Ale przecież powinno być inaczej - zaciekawiać powinny drogi i miejsca nieznane z autopsji, ale w poznaniu których powinny pomóc och opisy.

niedziela, 7 października 2012

Jak funkcjonować w Internecie?

Należę do ludzi, którzy dość intensywnie funkcjonują w Internecie: od sześciu lat piszę bloga, zabieram głos na forach społecznościowych, pisząc własne opinie o wydarzeniach politycznych, kulturalnych, czasem też naukowych i komentując opinie innych piszących. Jednocześnie funkcjonuję zawodowo, kierując biblioteką wciąż jeszcze młodej, ale już widocznej na rynku edukacyjnym uczelni publicznej i działając aktywnie w środowisku zawodowym poza murami własnej biblioteki. Z tej racji uznałem za stosowne podanie linka ze strony www kierowanej przeze mnie biblioteki do mego bloga. Ostatnio też zaangażowałem się, na szczęście w mikroskali, w aktywność polityczną.Jednak nawet ta skala każe mi ujawnić własne liberalno-lewicowe poglądy polityczne oraz umiarkowany antyklerykalizm.
Zarówno zamieszczając kolejne wpisy na blogu jak i zabierając głos na forach społecznościowych, zwłaszcza gdy odczuwam pewną ich kontrowersyjność, zastanawiam się ile mi wolno jako osobie kojarzonej przez wielu z zatrudniającą mnie od 15 lat, czyli ab urbe condita, uczelnią. Która sama okazuje swoim pracownikom zaufanie, a nawet docenia tych, którzy występują w mediach,  najlepiej w roli uznanych ekspertów.